Sylwestrowe wystrzały przestraszyły łódzkie zwierzęta. Wiele z nich uciekło właścicielom. Mimo apeli o niestrzelanie z petard i rezygnację ze sztucznych ogni przez całą noc w Łodzi słychać było huki.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Do bazy internetowej zagubionych czworonogów prowadzonej przez schronisko dla zwierząt przy ul. Marmurowej w Łodzi tylko w noworoczny poranek zgłoszono zaginięcie aż sześciu suczek i jednego psiaka, które zaginęły właścicielom w sylwestrową noc. Zwierzęta przestraszone fajerwerkami uciekły. Większość zaniepokojonych właścicieli informowała, że ich sunie są wyjątkowo płochliwe.
Na przykład 31 grudnia około godz. 21 na Widzewie Wschodzie w rejonie ulic Sacharowa wyrwała się z puszorka czarno-podpalana roczna kundelka Mikka. Wystraszył ją huk przedwcześnie odpalonej petardy.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
To był pierwszy sylwester zaledwie rocznej suni. Dlatego jej właściciele byli bardzo ostrożni. - Specjalnie wyprowadziliśmy ją wcześniej, żeby zdążyć przed hałasami – mówi pani Katarzyna Klimacka, właścicielka Mikki. Sunia była na smyczy i dodatkowo w puszorku obejmującym jednak klatkę piersiową. Jednak ktoś odpalił petardę hukową, zwierzę w panice się wyswobodziło. – Dwie sekundy i jej nie było, zniknęła w ciemnościach. Została sama smycz z puszorkiem – dodaje pani Katarzyna. Nie może zrozumieć w jaki sposób zwierzęciu udało się uciec..
Pechowo złożyło się, że z powodu choroby skóry właściciele zdjęli jej także obrożę z numerem telefonu. Zwierzątko nie miało też czipa, a tzw. adresówka z namiarami została w puszorku w rękach właścicieli...
Nie wiadomo jak Mikki przeżyła hałasy o północy i co się z nią dzieje. - Szukaliśmy całą noc, dwie godziny się przespaliśmy – mówiła w Nowy Rok pani Katarzyna z nadzieją, że sunia się znajdzie.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Wiele zwierząt było po prostu przerażonych. Część właścicieli zwierząt podała im środki uspokajające, inni rezygnowali z zabaw, by zostać w domu z pupilami. - Kotka przez pół nocy siedziała przestraszona na moich kolanach. Nie mogłam tańczyć, tak się bała - mówi pani Marta z Łodzi.
O to, żeby z uwagi na dobro zwierząt zrezygnować z petard i fajerwerków apelowało przed sylwestrem wiele osób i instytucji, m.in. łódzkie schronisko dla zwierząt, animal patrol straży miejskiej, leśnicy, politycy. "Każdego roku w noc sylwestrową
Animal Patrol ma pełnie ręce roboty, a nasze schronisko przy Marmurowej pęka w szwach" - napisali w mediach społecznościowych strażnicy miejscy Animal Patrolu. Jak podkreślili zwierzęta znajdowane są nie tylko w samego sylwestra, ale także przed nim i wiele dni po.
CZYTAJ DALEJ>>>
.