Przypominamy, że do wypadku na ul. Broniewskiego doszło 23 lutego około godz. 16. Na miejscu zginęło dwóch kolegów Kuźniaka - w wieku 26 i 30 lat. Trzeci pasażer, 29-letni mężczyzna, trafił do szpitala. Po kilku tygodniach doszedł do siebie.
Za kierownicą bmw 535 na tablicach rejestracyjnych z Teksasu siedział poszukiwany. Śledczy ustalili, że był pod wpływem środków odurzających. Z relacji świadków wynika, że w samochodzie grała głośna muzyka, młodzieńcy byli rozbawieni. Wcześniej robili zakupy w jednym ze sklepów spożywczych. Panująca atmosfera prawdopodobnie dodała animuszu kierowcy, który jeszcze mocnej naciskał pedał gazu. Gdy auto zbliżało się do ronda Insurekcji Kościuszkowskiej, najstarszy z grupy 33-latek stracił panowaniem nad swoim samochodem. Auto sunąc bokiem po jezdni zjechało na prawe pobocze, uderzyło w krawężnik, wybiło się w powietrze, a następnie uderzyło w drzewo (moment wypadku zarejestrowała pobliska kamera). Pasażer przedniego fotela wyleciał przez szybę. Jego ciało upadło tuż przed maską pojazdu. Na pomoc rzucili się przechodnie i okoliczni mieszkańcy, którzy usłyszeli przerażający huk. Gdy najpierw oni - a później - strażacy prowadzili masaż serca 26-latka, Kuźniak zbiegł.
Wizerunek Kuźniaka zarejestrowała kamera monitoringu sklepowego.
Wiktor Kużniak nie został jeszcze zatrzymany...