Łódzka policja schwytała mężczyznę, który wraz ze swoim szwagrem ukradł drut miedziany nawijany na szpule wart aż 80 tys. zł. Kradzież miała miejsce w firmie, w której łodzianin pracował.
Kradzież zgłosił pracownik jednej z firm operującej przy ul. Świętej Teresy na Bałutach. Zginęły szpule z nawiniętym na nie drutem miedzianym warte 80 tys. zł. Z jego wyjaśnień wynikało że szpule ginęły "na raty", dzień za dniem począwszy od 10 lutego. Policjanci ustalili, że jeden z pracowników magazynu dostał zgodę przełożonego na wywóz palet ze styropianem na prywatną budowę, do czego potrzebny był bus. Po przenalizowaniu zapisów z wewnętrznego monitoringu okazało się, że 30-letni pracownik firmy wraz ze szwagrem, który przyjechał busem, do samochodu pakowali nie tylko palety ze styropianem, ale i szpule z drutem.
Policjanci z II Komisariatu zatrzymali 30-latka, w jego garażu zaś odnaleźli poza stryropianem także skradzione szpule. Przyznał się do kradzieży, którą tłumaczył kłopotami finansowymi i chęcią zarobienia pieniędzy, dodał, że szwagra nie informował, iż drut pochodzi z kradzieży. 30-letniemu łodzianinowi grozi do 5 lat więzienia