5/13
Pałac Grohmanów...

Pałac Grohmanów

Małżeństwo wnuczki Scheiblera i Karola Geyera zostało skojarzone. Kobieta zakochała się w starszym od siebie mężczyźnie, bez majątku. Chciała za niego wyjść za mąż. Rodzina musiała interweniować. Poznali więc Marię Erykę z Karolem Geyerem. Był dosyć przystojny, inteligentny, skończył studia i potomkini Scheiblerów zdecydowała się na ślub. Zamieszkali w pałacyku przy ul. Czerwonej 4.

Wspomniana wcześniej Anna z Wernerów, córka właściciela fabryki sukna ze Zgierza, gdy poślubiła Karola Scheiblera, jednego z twórców przemysłu w mieście, wniosła 20 tys. rubli posagu... Posag był dwukrotnie wyższy niż oszczędności męża. Pozwoliło to Karolowi Scheiblerowi na otwarcie pierwszej fabryki.

Najstarsza córka Karola Scheiblera, Matylda, wyszła za Edwarda Herbsta. Herbstowie nie należeli do najbogatszych łódzkich rodzin. Edward był synem kupca, który do Łodzi przywędrował z Saksonii. Absolwent warszawskiej Szkoły Handlowej miał jednak bardzo ważną zaletę. Należał do ludzi niesłychanie wpływowych, a jego wpływy sięgały Petersburga.

- Mógł tam załatwić wiele rzeczy przez co był bardzo cenny dla Karola Scheiblera - dodaje pan Piotr.

Heinzlowie należeli z kolei do rodzin mających arystokratyczne ambicje. Nic więc dziwnego, że Juliusz Heinzl kupił sobie tytuł barona. Podobno zrobił to pod wpływem synów: Juliusza Teodora i Ludwika. Tytuł barona Juliusz Heinzl miał kupić od księcia Sachsen-Coburg-Gotha, wraz z zamkiem Hohenfels. Młodszy syn Juliusza, Ludwik, ożenił się z hrabianką Marią Konstancją z Przezdzieckich herbu Colonna-Walewską. Natomiast Juliusz Teodor został mężem Anny Geyer, córki Ludwika. Z kolei córka barona Juliusza Heinzla poślubiła barona Józefa Tanfaniego, włoskiego finansistę, który arystokratyczny tytuł kupił krótko przed ślubem.

W dziewiętnastowiecznej Łodzi, a także tej w pierwszej połowie XX wieku, nie spotykało się mieszanych małżeństw, żydowsko - polskich czy też niemiecko- żydowskich. Piotr Jaworski pamięta jaką w okresie międzywojennym sensację wywarła informacja, że jeden z mieszkańców Zgierza, Polak, ożenił się z Żydówką. Rozpisywały się o tym gazety.

Natomiast rzadkością nie były małżeństwa polsko - niemieckie. Na przykład Geyerowie mieli żony Polki. Gustaw Wilhelm Geyer, wnuczek Ludwika, ożenił się z Zytą Czekalską, córką właściciela zakładu szewskiego w Warszawie. On był protestantem, ona katoliczką. Zawarli ślub ekumeniczny. Polski fabrykant z Łodzi, Konstanty Walczak ożenił się z córką Bussego, niemieckiego przemysłowca, który miał w podłódzkim Dobieszkowie farbiarnię. Zwykle fabrykanci brali żony ze swej klasy. Ale duże poruszenie musiał wywołać ślub Leon Grohmana, najmłodszego brata Henryka, z aktorką Aliną Dębicką. Rodziny żydowskich przemysłowców zawierały małżeństwa między sobą. Nieraz żenili syna z daleką kuzynką, by zachować majątek.

- Dosyć skomplikowanie wyglądały małżeństwa ortodoksyjnych Żydów - opowiada Jaworski. - Małżeństwo kojarzyli swatowie, zawierali je bardzo młodzi ludzie. Teść wypłacał zięciowi posag. Ale był on deponowany w banku. Zięć przez kilka lat za darmo mieszkał u teścia i studiował Talmud. Nie zajmował się biznesem. Dopiero po ściśle określonym czasie, zdaje się było to pięć lat, teść dopuszczał go do biznesu i dawał do dyspozycji posag.

Wystawne wesela, piękne meble i automobile

Wesela łódzkich fabrykantów odbywały się z reguły w domach panny młodej, rzadziej w lokalach. W ówczesnej prasie zachowały się rzadkie relacje z takich uroczystości. Choć warszawskie „Słowo” odnotowało ślub króla milionerów, Karola Scheiblera juniora z Anną Grohmanową, córką Ludwika. Warszawski dziennikarz napisał, że przyjęcie weselne charakteryzowało się amerykańską rozrzutnością. Zjedzono kilkadziesiąt kuropatw i wypito nie zliczoną ilość wina.

Kiedy zaś w 1901 roku Józef Urbanowski poślubił swoją kuzynkę Julię Steinbock z Warszawy, huczne przyjęcie urządzono w jego pałacu w Inowłodzu, zwanym „Urbanówką”. Urbanowscy mieli największy zakład budowlano-kamieniarski w zaborze rosyjskich. W nim powstały m.in. najpiękniejsze nagrobki, które można teraz podziwiać na Cmentarzu Starym przy ul. Ogrodowej w Łodzi. Natomiast w 1914 roku w łódzkim Grand Hotelu miało miejsce wesele Lili Kinderman, córki Juliusza z Kurtem Schweikertem, do którego rodziny należała fabryka przy ul. Wólczańskiej 215. Przyjęcie nazwano majstersztykiem sztuki kulinarnej, a na fortepianie grał sam R. Teugarten.

Kobiety w rodzinach niemieckich przemysłowców, wyznania protestanckiego, nie miały znaczącej pozycji. Mówiło się na przykład o pani Gustawowej Geyerowej, nikt za bardzo nie wiedział jak miała na imię. Choć było kilka pań zajmujących się biznesami. Jak chociażby Helena Geyerowa, żona Gustawa. Jej mąż wcześnie umarł i musiała się zająć prowadzeniem fabryki koronek. Farbiarnię przy ul. Zielonej, prowadziła też Amalia Ende. Prawdopodobnie była wdową.

6/13
Wnętrze pałacu Poznańskiego...

Wnętrze pałacu Poznańskiego

- Ale formalnie kobiety uczestniczyły w prowadzeniu fabryk - mówi Piotr Jaworski. - Należały do rad nadzorczych, komisji rewizyjnych, bo miały udziały w spółkach,.

Panowały różne zwyczaje co do dzielenia fabrykanckich fortun. Na przykład Geyerowie dzielili akcje. Każde dziecko otrzymywało odpowiedni pakiet, a potem przekazywało je na swoich potomków. Ale Biedermanowie przyjęli inną zasadę. Jeden z synów przejmował fabrykę i spłacał resztę rodzeństwa gotówką.

Do połowy lat 70. większość fabrykantów miało wykształcenie podstawowe. Potem zaczęli kończyć Szkołę Niemiecko - Rosyjską, albo Wyższą Szkołę Rzemieślniczą. Jak Emil i Robert Geyerowie, Karol Anstadt. Jednak niewielu miało pełne średnie wykształcenie. Na przykład Salamon Barciński nie skończył piątej klasy włocławskiego gimnazjum męskiego. Ale na wykształcenie dzieci zaczęli stawiać m.in. Karol Scheibler i Ludwik Geyer. W ślad za nimi poszli inni łódzcy przemysłowcy. Jednym z pierwszych, drugiej generacji, który ukończył wyższe studia był Emil Geyer. Około 1870 roku otrzymał dyplom Wyższej Szkoły Technicznej we Wrocławiu. Wyższe wykształcenie miał też Otto Gehlig, który do Łodzi przyjechał już w latach 70. XIX wieku. Z czasem coraz więcej dzieci fabrykantów miało wyższe wykształcenie. Ale na przykład Ludwik Geyer, nie był wykształcony, ale oczytany. Kiedy przyjechał do Łodzi miał 58 różnych niemieckich książek. Interesował się teatrem. Z kolei Karol Scheibler znał kilka języków obcych. Juliusz Kunitzer posiadał księgozbiór liczący 200 tomów, m. in. utwory Puszkina i Gogola. Profesor Stefan Pytlas w książce „Łódzka burżuazja przemysłowa w latach 1864-1914” pisze, że Kunitzer starał się być demokratą w życiu.

- Rękę podawał wszystkim, bez względu na narodowość i wyznanie - czytamy w książce Stefana Pytlasa.

7/13
Rodzina Finsterów...

Rodzina Finsterów

Ludwik Grohman miał dwie szafy z książkami wartymi 1350 rubli. Zbierali je też Marurycy Poznański i Karol Scheibler junior. Jego ojciec też musiał mieć księgozbiór, bo 1885 roku otwarto przy jego fabryce największą bibliotekę dla robotników. Zbiory Maurycego i Sary Poznańskich trafiły w 1927 roku do Miejskiej Biblioteki Publicznej.

Meble w stylu Ludwika XV, w Łodzi, tak jak w Warszawie, pojawiły się w latach 80. XIX wieku. Wielu pałacach fabrykanckich na ścianach wisiały gobeliny, jak choćby u Salomona Barcińskiego. Każdy obowiązkowo miał salon. Jeśli był to pałac mniej zamożnego fabrykanta to wtedy część pokoju stołowego pełniła rolę mini - salonu. Łódzcy fabrykanci jedną, czasem dwie sypialnie. Jej umeblowanie było typowe. Stały w niej dwa łóżka, od lat 80. XIX wieku, tylko z materacami, dwa nocne stoliki, szafy na bieliznę i odzież. I obowiązkowo nocne stoliki, toaletka. Z czasem nowością stały się żelazne łóżka dla dzieci.

Na ul. Piotrkowską przychodziło się kupić tzw. delikatesowe towary. Taki magazyn eleganckich wyrobów męskich, damskich i uczniowskiej przy ul. Piotrkowskiej 98 prowadził Emil Schmechel To słynny Dom Buta. Tę nazwę nadano mu po wojnie, kiedy jego właścicielem stał się Powszechny Tom Towarowy i sprzedawał w nim buty. Nieopodal pod numerem 100 a stoi piękny secesyjny budynek „Esplanady”...

8/13
Pałac Scheiblera...

Pałac Scheiblera

Fabrykanci ciężko pracowali, czasem się bawili, grali w bilard i wyjeżdżali do wód. Jednak w 1893 roku „Kurier Codzienny” napisał, że Łódź ma swój odrębny świat zwyczajów towarzyskich i życie odmienne... Cóż, widać że zawsze to miasto pozostawało w cieniu stolicy... Wiadomo którzy z łódzkich fabrykantów jako pierwsi kupili sobie auta. Już w 1906 roku szczęśliwym posiadaczem automobilu został Maurycy Poznański. Auto miał również wielki miłośnik motoryzacji Karol Bennich junior. W 1911 roku w Łodzi były już 23 automobi le. Takimi pojazdami jeździli m.in. Julisz Teodor Heinzel, Oskar i Robert Schweikertowie, Robert Geyer, Stanisław Silberstein, Karol Eisert. W 1914 roku w Łodzi zarejestrowano 44 auta, z których aż 75 procent z nich należało do fabrykantów. Na przykład dwa auta posiadał Jakub Hertz, zięć Izraela Poznańskiego. Jednym z nich był zakupiony w Paryżu „Delleus - Belleville”, posiadający niebotyczną jak na tamte czasy moc 25 koni mechanicznych. Mogło nim podróżować sześć osób. Było to niewątpliwie najlepsze auto jakie pojawiło się na ulicach Łodzi. Niewiele gorszy samochody mieli Juliusz Teodor Heinzl i Ernst Leonhardt. Łódzcy fabrykanci najchętniej kupowali auta marki „Benz”, ale powodzenie miały też „Matissy”, „Adlery”, „Mercedesy”, „Daimlery”. „Protosy” czy sprowadzane z Antwerpii „Minerwo”. Wielu z fabrykantów miało szoferów, choć wielu lubiło samemu prowadzić auto. Nie brakowało też wśród nich miłośników sportów automobilowych. Uprawiał je na przykład Karol Bennich junior, a Adolf John był członkiem klubu automobilowego w Wiedniu. A prawo jazdy mieli m.in. Juliusz Teodor Heinzel, Albert Steingert.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Sąsiedzi znaleźli zwłoki matki i dwójki małych dzieci

Sąsiedzi znaleźli zwłoki matki i dwójki małych dzieci

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Warta - Widzew. Rafał Gikiewicz to najlepszy bramkarz w PKO Ekstraklasie

Zobacz również

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

To piłkarze Pogoni usłyszeli od kibiców po przegranym finale

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski

Radość Wisły, smutek Pogoni. Dekoracja po finale Pucharu Polski