Jak tłumaczy prof. Maroszyńska lekarze najpierw podjęli próby konwencjonalnego leczenia, ale one zawiodły. Dlatego zdecydowali się na terapię „ostatniej szansy”.
- Po ECMO już nic innego nie mamy. Jeśli to okazałoby się nieskuteczne, nie moglibyśmy już pomóc - mówi lekarka.
Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze. Badania wykonane po zabiegu nie wykazały skutków ubocznych.
- Wygląda na to, że wszystko będzie dobrze - podkreśla prof. Maroszyńska.
Zabiegi ECMO wykonuje się rzadko. W szpitalu ICZMP w ciągu dziesięciu lat przeprowadzono ich około 50. Tylko jeden się nie powiódł.
W ostatnich dniach ECMO podłączono też innemu niemowlęciu. Użyto je po operacji wady wrodzonej, by zwiększyć szansę wyleczenia. Także i to podłączenie do ECMO zakończyło się sukcesem.
Ze statystyk wynika, że lekarze ICZMP zdobywają doświadczenie i ECMO wykonującoraz częściej.