Wystrój kafejki był prosty: tworzyło go kilka stolików z typowym sprzętem komputerowym, czyli jednostką centralną, monitorem, klawiaturą i myszą. Można tu było także kupić napoje. Właściciele popełnili jednak błąd, który zwrócił na nich uwagę funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej z Sieradza.
Nad wejściem, zamiast reklam, umieszczono charakterystyczny napis „Open”, mrugający z daleka na niebiesko i czerwono - mówi Agnieszka Pawlak, rzeczniczka Izby Administracji Skarbowej w Łodzi. - To jest ukryty komunikat, znak rozpoznawczy dla tego typu miejsc, który przykuwa uwagę.
Tak też się stało w tym przypadku. Funkcjonariusze KAS w Sieradzu wybrali się więc do kawiarenki internetowej. Przyjrzeli się dokładnie zestawom komputerowym i rozpoznali w nich urządzenia do prowadzenia nielegalnych gier hazardowych. Zdradziła to między innymi grafika ekranowa, która była identyczna z tą w automatach do gier.
Fałszywe komputery zostały zarekwirowane przez funkcjonariuszy. W ich ręce wpadła także kasetka z pieniędzmi, z której były wypłacane wygrane, a także grafik dyżurów dla obsługi. Kontrolerzy mają co czytać, przechwycili bowiem zeszyt, w którym prowadzono rozliczenia wpłat i wypłat.
Właściciele pseudokafejki mają poważne kłopoty. Na gry na automatach poza kasynami ma monopol państwo, a osobom, które złamią tą zasadę, grozi wysoka grzywna. Mogą też spędzić trzy lata w więzieniu, a obie kary mogą być nałożone łącznie. Wysokość kary od każdego nielegalnego automatu to 100 tys. zł. W tym przypadku automatów było pięć, dlatego kara wynosi aż pół miliona złotych.