W wyborach do sejmiku w 2018 r. Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesna i Inicjatywa Polska - red.) aż sześć na dwanaście zdobytych mandatów radnych wygrała w Łodzi. Tymczasem PiS na swoich siedemnaście, tylko trzy zdobył w Łodzi, resztę w czterech okręgach poza nią. To wystarczyło, by to właśnie PiS objęło władzę w województwie, a PO i PSL po trzech kadencjach rządzenia przeszły w łódzkim sejmiku do opozycji. Wybory samorządowe po pierwszej pięcioletniej kadencji, odbędą się w 2023 r., tyle tylko, że coraz częściej pojawiają się nieoficjalne informacje, że zostaną rozpisane nie na jesienny termin, a na wiosnę.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
W ostatni weekend łódzcy politycy PO udostępniali w mediach społecznościowych prognozę wyborczą dotyczącą właśnie wyborów do łódzkiego sejmiku. Wynika z niej, że gdyby wybory odbyły się teraz, PiS musiałby się pożegnać z władzą w łódzkim sejmiku, bo może liczyć tylko na jedenaście mandatów radnych, podczas gdy minimalna większość potrzebna do rządzenia wynosi siedemnaście mandatów. KO zdobyłaby również jedenaście, PSL pięć, a PL 2050 Szymona Hołowni i Lewica po trzy, co oznacza, że większość zdolną do odsunięcia PiS od władzy można by stworzyć nawet bez udziału któregoś z tych dwóch ostatnich komitetów. To prawdopodobnie średnia z ostatnich sondaży poparcia szyldów partyjnych, ale bliższych danych nie podano