Senator PO Maciej Grubski podejrzewa, że prezes NIK spiskował z Jarosławem Kaczyńskim w celu pozbawienia Hanny Zdanowskiej władzy w Łodzi. Dla wielu Kwiatkowski jak ulał pasuje do roli łódzkiego Franka Under-wooda z serialu "House of Cards", a wiadomo, że nikt tak nie kopie pod swoimi, jak serialowy Underwood. Ostatnio otoczenie Zdanowskiej obwiniało Kwiatkowskiego o wysyłanie do Łodzi podległych mu kontrolerów, co miało wystraszyć niedoszłych budowniczych Bramy Miasta. Co na to nasz "Frank"? - Kocham Łódź i jej mieszkańców i dlatego dbam o to, aby publiczne pieniądze były wydawane oszczędnie i uczciwie - mówi Kwiatkowski. - We wszystkich dużych miastach sprawdzamy kluczowe inwestycje, bo mieszkańcy mają prawo wiedzieć, jak wydawane są ich pieniądze. Kontrolując różne przedsięwzięcia pomagamy w ich uczciwej i solidnej realizacji. To jest nasz ustawowy obowiązek - podkreśla prezes NIK.

Oczywiste jest, że Łodzi "nie kocha" też młody poseł SLD. Wszak Joński nie marnuje żadnej okazji, by przywalić z grubej rury. Jak wiadomo, według Jońskiego w Łodzi złe jest wszystko, poza dokonaniami z własnego heroicznego okresu rządów, rozpiętego między pomyślnym dla niego referendum w styczniu 2010 r., a końcem zarządu komisarycznego z jego udziałem, 10 miesięcy później.
- Kiedy ktokolwiek próbuje mieć inne zdanie niż prezydent Zdanowska, za każdym razem słyszy, że nie kocha Łodzi. A ponieważ ja często mam inne zdanie, to ciągle słyszę, że tej Łodzi nie kocham - mówi Joński. - Ale na poważnie, na szczęście to nie Hanna Zdanowska decyduje o czyjejś miłości. Kocham Łódź, tu się urodziłem, tu się urodziła żona i córka. Nie zamieniłbym Łodzi na nic innego - zarzeka się Joński.
PS Politykom SLD, którzy swojemu liderowi zazdroszczą miejsca w naszym rankingu, odpowiadamy: spokojnie, wasz brak miłości nie umyka naszej uwadze.

Co do bramki, na którą aktualnie gra Jan Tomaszewski, ciężko się wypowiedzieć. Kiedyś grał "na szkodę" Łodzi, wyrażając m.in. szkodliwe zainteresowanie dworcem. Ale po rozbracie z PiS...
- Być może nie kocham Łodzi, ale mogę powiedzieć, że swego czasu Łódź, kibice ŁKS uratowali mi życie, dzięki nim wróciłem do drużyny narodowej. Czuję się wrocławianinem, ale nie wyobrażam sobie życia poza Łodzią - mówi Tomaszewski. Jak zaznacza, jest teraz posłem niezależnym i nie ma dla niego znaczenia, z kim teraz zawrze koalicję, żeby zrobić coś dla dobra Łodzi.
Poseł chce współpracować m.in. z Hanną Zdanowską (jeśli zostanie przyjęty). Ma pomysł, by Zdanowska bądź on sam (nieważne) porozmawiali z ministrem skarbu na temat możliwości przekazywania na orliki i szkolenie młodzieży jakiegoś procentu czy promila zysków przez firmę energetyczną PGE....
Iście to elektryzująca zapowiedź.