9/10
W przedwojennej Łodzi nie brakowało też oszustów. Przekonała...
fot. Muzeum Miasta Łodzi

W przedwojennej Łodzi nie brakowało też oszustów. Przekonała się o tym Józefa Kamaszówna, zamieszkała przy ul. Wilczej 10. W 1935 roku dziewczyna urodziła dziecko. Jego ojciec nie chciał się wiązać z kobietą.

- Już od pierwszych chwil niemowlę było dla niej kulą u nogi - czytamy w „Expressie”. - Gdyż jako panna zatrudniona w jednej z większych pracowni sukien, stale przebywała poza domem, a dochody nie pozwalały jej na utrzymywanie jeszcze jednej żywej istoty. Postanowiła iść więc do sądu, by uzyskać alimenty od uwodziciela.

W międzyczasie Józefa straciła jednak pracę. Poradziła się więc znajomej jak ma uzyskać alimenty w sytuacji, gdy pozostaje bez pracy. Ta skierowała ją do Józefa Wróblewskiego, administratora domu przy ul. Nawrot. Wcześniej pracował jako urzędnik sądowy i był podobno specjalistą do takich spraw. Nie wiedziała, że był też kilka razy karany za oszustwa.

Wróblewski szybko zabrał się do pracy. Powiedział Józefie, że nie chce pieniędzy. Wystarczy, gdy co jakiś czas postawi mu butelkę wódki. Kazał jej napisać podanie do wydziału opieki społecznej przy Zarządzie Miasta Łodzi z prośbą o prowadzenie sprawy o alimenty na prawach ubogich. Już na drugi dzień pojawił się u niej „urzędnik”, niejaki Karol Tajchner. Miał sprawdzić czy rzeczywiście Józefie Kamasz należy się zwolnienie z opłat sądowych. Za swoją wizytę zażądał 11,50 złotych. Kobieta zapłaciła mu żądaną sumę. Ale mijał czas i jej sprawa nie posuwała się do przodu. Wobec tego Józefa udała się do urzędu z reklamacją. Tam usłyszała, że nikt nie wie o jej sprawie, nie wysyłano do niej urzędnika. Zgłosiła sprawę na policję. Karol Tajchner okazał się byłym policjantem, usuniętym ze służby. Przyznał się do winy i zwrócił kobiecie pobrane pieniądze. Dzięki temu dostał wyrok w zawieszeniu. Natomiast Józef Wróblewski trafił na pół roku do więzienia.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

10/10
W tym samym roku bohaterem pierwszych stron gazet stał się...
fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W tym samym roku bohaterem pierwszych stron gazet stał się inny oszust, Józef Fiszhaut. Był przystojny, uwodzicielski i podobał się kobietom. Przez pewien czas prowadził nawet uczciwe życie, pracował w dużej łódzkiej firmie, bardzo dobrze zarabiał. Mieszkał wtedy przy ul. Zawadzkiej 30 (dzisiejsza Próchnika). Ale lubił prowadzić nocne życie w restauracjach Łodzi i za bardzo kochał kobiety. Pieniędzy nie starczało na przyjemności. Zaczął się brać za nieczyste interesy. Wystawiał cudze weksle, nabierał znajomych na pożyczki.

W grudniu 1933 roku Józef poznał pannę R., nauczycielkę w jednej z renomowanych łódzkich szkół. Kobieta zakochała się w nim po uszy. Była zachwycona, gdy przystojny mężczyzna jej się oświadczył. Ale kilka dni przed ślubem poprosił narzeczoną, by podpisała mu weksle na kilka tysięcy złotych. Pieniądze miał przeznaczyć na jakiś interes. Naiwna narzeczona dała mu jeszcze na przechowanie futro oraz biżuterię. Nadszedł dzień ślubu. Do mieszkania nauczycielki, które tonęło w kwiatach przyszli liczni goście, brakowało tylko pana młodego.

Tego same dnia Józef Fiszhaut wyjechał z Łodzi z jedną z tancerek z nocnego lokalu. Jego niedoszła żona zgłosiła sprawę na policji. Józef zaczął jeździć po Polsce, zarabiał jako fordanser. Był jednak poszukiwany listami gończymi. W międzyczasie porzuciła go kochanka, bo nie był w stanie jej utrzymać. Zdesperowany oszust, nie mogąc znieść dalszego ukrywania się, wrócił do Łodzi i oddał w ręce policji.

Okazuje się, że złodzieje bywają pomysłowi nie tylko dziś. Właścicielka jednego ze sklepów galanteryjnych w Łodzi zamówiła przesyłkę grzebieni. Kiedy otworzyła paczkę zobaczyła tam... cegły. W listopadzie 1925 roku łódzka prasa ekscytowała się napadem na łódzkiego jubilera, pana Dobrzyńskiego, właściciela magazynu jubilerskiego przy ul. Piotrkowskiej. Wracał pociągiem z Bazylei. Wiózł kolekcję drogocennych kamieni, którą dostał do komisowej sprzedaży od jubilerów z Antwerpii. Pan Dobrzyński jechał przedziałem pierwszej klasy. Był w nim sam. W pewnym momencie dosiadło się do niego dwóch elegancko ubranych mężczyzn. Nawiązali rozmowę z łodzianinem. Ten był ostrożny. Wiedział jaką przesyłkę wiezie. Zresztą mężczyźni nie wzbudzili jego zaufania. W pewnym momencie jeden z nich chciał poczęstować go papierosem. Jubiler odmówił. Wtedy drugi uderzył Dobrzyńskiego. Ten szybko się podniósł i chciał chwycić rączkę hamulca ręcznego. Wtedy ujrzał skierowany w jego stronę rewolwer. Bandyci związali łodzianina i zabrali mu walizkę z kosztownościami. Warte były 135 tysięcy złotych!

W 1936 roku Łodzią wstrząsnęła kolejna zbrodnia. Zabójcą okazał się 16-letni Czesław Krajewski, a jego ofiarą był 70-letni Aleksander Dębski, właściciel kamienicy przy ul. Klonowej 17. Sprawa ta miała skomplikowane podłoże. Dębski, ojciec kilkorga dzieci został kochankiem młodej wdowy, matki Czesława Krajewskiego. Razem zamieszkali. Czesławowi nie podobało się to, że matka znalazła sobie kochanka. Nie lubił Dębskiego. W międzyczasie wdowa poznała innego mężczyznę. On spodobał się jej synowi. Chciał, by matka się z nim związała.

Czesław Krajewski nie bez powodu nienawidził Dębskiego. Nie miał dobrego charakteru. Był alkoholikiem, despotą. Przetrwonił też majątek i groziła mu licytacja. Między matką Cześka a Dębskim dochodziło często do awantur. Kobieta chciała z nim zerwać. Czesiek był świadkiem tych awantur. Postanowił więc pozbyć się kochanka matki. Spotkał go w sklepie Apolonii Pijawskiej znajdującym się przy ul. Klonowej 17. Chwycił nóż, który miał przy sobie i zaatakował Dębskiego. Ten zmarł na miejscu.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczPrzejdź na i.pl

Zobacz również

Widzew - Zagłębie. Nie ma zdania, które bardziej rozsierdziłoby szatnię Widzewa. FILM

Widzew - Zagłębie. Nie ma zdania, które bardziej rozsierdziłoby szatnię Widzewa. FILM

Oto dziewczyna Szymańskiego. Daria jest modelką z Ukrainy

Oto dziewczyna Szymańskiego. Daria jest modelką z Ukrainy

Polecamy

Widzew - Zagłębie. Nie ma zdania, które bardziej rozsierdziłoby szatnię Widzewa. FILM

Widzew - Zagłębie. Nie ma zdania, które bardziej rozsierdziłoby szatnię Widzewa. FILM

Do Łagiewnik poszli w intencji Łodzi, województwa i życia z dala od używek

Do Łagiewnik poszli w intencji Łodzi, województwa i życia z dala od używek

Ekumeniczna Droga Światła przeszła w piątek ulicami Łodzi ZDJĘCIA

Ekumeniczna Droga Światła przeszła w piątek ulicami Łodzi ZDJĘCIA