9/14
Niewiele jest równie ekstremalnych zajęć na tej planecie, co...
fot. Facebook/Tomek Czapkins Mackiewicz

Niewiele jest równie ekstremalnych zajęć na tej planecie, co wchodzenie zimą na ośmiotysięcznik. Do Nangi przylgnął przydomek „Killer Mountain”. Zginęło na tym masywie wielu śmiałków. Gdy swoje stopy postawili tam Tomasz Mackiewicz z Markiem Klonowskim, środowisko zawodowych himalaistów nie traktowało ich serio. Ich ubogie zaplecze budziło politowanie. Byli jakby z innego świata. Raz napisali do Artura Hajzera, szefa programu Polski Himalaizmu Zimowego. Poradził im, by najpierw pochodzili zimą po Tatrach, a przygodę z ośmiotysięcznikami zaczęli o każdej porze, tylko nie zimą. Z porad nie skorzystali.

Postanowili atakować Nangę zimą, bo tak było tanio (zezwolenia są kilkadziesiąt razy tańsze niż latem). Poza tym nie ma tłoku, a do podnóża góry łatwo się dostać. Jednocześnie szczyt pozostawał (do 2016 r.) niezdobyty zimą, jako jedyny obok K2. Nastawienie Mackiewicza do eksploracji Himalajów nazywano „punkowym”. Ale kiedy w 2013 r. dotarł na wysokość 7.400 metrów, najwyżej od polskiej ekspedycji z 1997 r. kierowanej przez Andrzeja Zawadę, himalaista samouk zdobył należny mu szacunek.

10/14
Jednak sam Mackiewicz nie uważał się za osobę, która porywa...
fot. Facebook/Tomek Czapkins Mackiewicz

Jednak sam Mackiewicz nie uważał się za osobę, która porywa się z motyką na słońce. Zanim trafił w Himalaje, miał przecież na koncie m.in. samotne wejście na Khan Tengri. Nie uważał się też za ryzykanta. Podkreślał w wywiadach, że w górach stara się działać bardzo ostrożnie. Bo ma do kogo wracać. Podczas poprzednich wypraw z Elisabeth Revol był blisko szczytu, a mimo to zawracali. - Nie chcieliśmy ryzykować sytuacji, w której nie ma już odwrotu - tłumaczył Mackiewicz.

Tym razem postanowili ruszyć na wierzchołek i nie było im dane wrócić razem. Ekipa ratunkowa nie widziała szans na sprowadzenie Tomasza Mackiewicza, jednak w Polsce nie tracono nadziei, że uda się go uratować. Zawiązała się robocza grupa #TomekMackiewicz43, która podjęła się próby zorganizowania ratunku dla himalaisty. W działania zaangażował się też ojciec wspinacza Witold Mackiewicz. Pojawił się pomysł wysłania wojskowego drona z kamerą termowizyjną, który miał sprawdzić, czy pod szczytem są oznaki życia. Pomocną dłoń wyciągnęło wiele osób, w tym polscy emerytowani generałowie, nawiązano kontakty z przedstawicielami resortów spraw zagranicznych i obrony. Wznowienie akcji okazało się jednak nierealne.

11/14
Dramat himalaisty poruszył mieszkańców jego rodzinnego...
fot. Facebook/Tomek Czapkins Mackiewicz

Dramat himalaisty poruszył mieszkańców jego rodzinnego Działoszyna. Podczas niedzielnych mszy w tutejszych kościołach wierni modlili się w jego intencji. - Tomka nie znamy osobiście, ale widzieliśmy o nim reportaże w telewizji. To człowiek z ogromną pasją. Liczymy na cud. Oby poprawiły się warunki atmosferyczne i będzie można przywrócić akcję ratunkową - mówili mieszkańcy Działoszyna napotkani przed kościołem św. Marii i Magdaleny.

Nadzieję na uratowanie Tomasza napędzała świadomość jego niesamowitej kondycji. Kiedyś potrafił na dużej wysokości przetrwać sześć dni w jamie śnieżnej. - Co jakiś czas tylko wychylał głowę, żeby zaczerpnąć powietrza. Czekał na okno pogodowe. Był na tyle pragmatyczny, że umiał ocenić ryzyko - opowiada Witold Mackiewicz. - Tomek był niesamowicie wytrzymałym człowiekiem. Jego lekarz mówił, że ma specyficzny metabolizm, mniejsze zapotrzebowanie na wodę, jedzenie. Rzeczy raczej niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia.

Rodzice Tomka wrócili do Działoszyna w 2016 roku. Witold Mackiewicz założył tutaj Uniwersytet III Wieku. Tak naprawdę wielu mieszkańców dopiero za sprawą tragicznej w skutkach wspinaczki na Nangę Parbat uświadomiło sobie, że himalaista pochodzi stąd. Ci, którzy go znali, wspominają go jak najlepiej.

- Jako kolegę z klasy pamiętam go jako wesołego, fajnego chłopaka - mówi Magdalena Klimczak, która wychowała się z nim na jednej ulicy. - Kiedy wyprowadził się do Częstochowy, kontakt trochę się urwał. Jednak często w Działoszynie bywał, odwiedzając swoją babcię.

Przyszły himalaista dorastał w Działoszynie pod opieką dziadków. Pracujący w Częstochowie rodzice przyjeżdżali tutaj raz na kilka dni. W okolicy pola, lasy, rzeka Warta. Tomek miał sporo swobody i spędzał dużo czasu na łonie natury. Trudno oprzeć się myśli, że to właśnie dzieciństwo spędzone w Działoszynie ukształtowało jego osobowość. Wolność, bliskość dzikiej natury - czyż tego samego nie szuka się w wysokich górach? W piątej klasie podstawówki Tomkowi przyszło się przeprowadzić do Częstochowy. Tam zderzył się z zupełnie inną rzeczywistością.

12/14
Czapkins nawiązał z Nangą osobistą, można by rzec...
fot. Facebook/Tomek Czapkins Mackiewicz

Czapkins nawiązał z Nangą osobistą, można by rzec metafizyczną relację. Wypady w Himalaje opisywał jako rodzaj pozytywnego uzależnienia. Góra była jego świątynią. Nie ukrywał też, że traktuje to jako formę terapii, która chroni go przed powrotem do nałogu narkotykowego. Miał wrażenie, jakby Nanga miała swoją osobowość, wrażliwość.

- Kiedy siedzę wysoko, nie odczuwam żadnego fizycznego dyskomfortu. Dobrze mi tam. I mogę siedzieć długo. Wchodzę wtedy w pewien rodzaj medytacji. Mogę zastanowić się nad wieloma sprawami. Nie chodzi o świadome rozwiązywanie problemów i myślenie, że jak wrócę, to muszę zrobić to i to. To raczej taka obserwacja przewijających się w głowie tematów i historii. Patrzenie na wszystko z boku. Bardzo ciekawy stan, trudny do opisania - opowiadał himalaista z Działoszyna.

I jeszcze jedna wypowiedź: - To jest właśnie ten paradoks, który mnie przyciągnął w góry. Jest strasznie, jesteś zmęczony, wszystko cię boli, ale wewnętrzne poczucie szczęśliwości jest tak potężne... Można powiedzieć, że silniejsze niż heroina. Jakby jakieś światło budziło się w człowieku.

Witold Mackiewicz: - Czy ma dla mnie znaczenie, że mój syn stanął na szczycie Nangi? Bardziej chyba dla niego samego, niż dla mnie. Choć z drugiej strony sam mawiał, że w jego przypadku nie szczyt jest celem, lecz celem jest droga na szczyt.

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Widzew - Lech. Kamil Cybulski brutalnie potraktowany przez rywala. Zdjęcia

Widzew - Lech. Kamil Cybulski brutalnie potraktowany przez rywala. Zdjęcia

Horoskop na poniedziałek dla wszystkich znaków zodiaku

Horoskop na poniedziałek dla wszystkich znaków zodiaku

Targ staroci w Łodzi. Co można znaleźć? ZDJĘCIA

Targ staroci w Łodzi. Co można znaleźć? ZDJĘCIA

Zobacz również

Horoskop na poniedziałek dla wszystkich znaków zodiaku

Horoskop na poniedziałek dla wszystkich znaków zodiaku

Partnerka Marcina Hakiela przebiła Katarzynę Cichopek. Co się wydarzyło? ZDJĘCIA

Partnerka Marcina Hakiela przebiła Katarzynę Cichopek. Co się wydarzyło? ZDJĘCIA