Inspektorzy zaznaczają, że na wywieszkach przy stoisku jako polskie były przedstawiane: sałata lodowa z Hiszpanii, pomidory cherry z Maroka czy cebula z Holandii. Zdarzało się też informowanie jednocześnie o kilku krajach pochodzenia, z których jednym miała być Polska, np. w przypadku groszku Konferencja z Holandii.
Teraz wyniki są analizowane i nie jest wykluczone, że przeciwko sieciom zostaną wszczęte postępowania. Jedno już się toczy, przeciwko Biedronce. Maksymalna kara to 10 proc. obrotu.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Z tym zjawiskiem walczy m.in. AgroUnia, czyli ogólnopolski ruch rolników, który wywodzi się z województwa łódzkiego. Jego członkowie patrolują m.in. sklepy i sprawdzają pochodzenie warzyw i owoców.
- Organy kontroli i urzędy nie działają w tej sprawie, jak należy - uważa Michał Kołodziejczak, lider ruchu. - Sklepy zrzucają winę na błędy szeregowych pracowników, tymczasem jest to celowe działanie. Brakuje zmian systemowych, które by to uniemożliwiły.
AgroUnia prowadzi kontrole w sklepach, a nieprawidłowości są zgłaszane na policję i do prokuratury. Niektóre zgłoszenia są jednak umarzane, inne toczą się bardzo długo.
Klienci w sklepach myślą, ze kupują polskie owoce warzywa, a to są produkty zagraniczne
Klienci w sklepach myślą, ze kupują polskie owoce warzywa, a to są produkty zagraniczne