Wieluńscy strażacy nie widzieli jednak na miejscu osoby, którą można by uznać za uratowaną z pożaru. Na miejsce nie wzywano pogotowia ratunkowego.
- Nic nam nie wiadomo, żeby ktoś kogoś wyciągnął z płonącego budynku. Nasi strażacy szybko ugasili ogień, żadnej osoby poszkodowanej nie stwierdzono. Na placu nie było osób postronnych. Ludzie przyglądający się akcji znajdowali się w sporej odległości od terenu zdarzenia – mówi asp. sztab. Maciej Dura, oficer prasowy komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wieluniu.
A co z wyprowadzaniem osób z budynku mieszkalnego? - Też nic nie jest nam na ten temat wiadomo – odpowiada rzecznik straży.
Rozmawialiśmy z lokatorami budynku. Mężczyzna mieszkający na piętrze twierdzi, że nawet nie wiedział o pożarze. - Że co, jaka ewakuacja? Nikt mi nie mówił, żeby opuścić budynek. Cały czas byłem w łóżku, bo mam problemy z poruszaniem się – mówi.
W ogniu stanęły dwa pomieszczenia, w których przechowywano różnego rodzaju rzeczy. Spaliły się m.in. stare meble, sprzęty wyposażenia domowego, drewno. Nadpaleniu uległo również poszycie dachowe. Straty oszacowano na 25 tys. zł.
- Przypuszczalną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez osoby nieustalone – dodaje Maciej Dura.
Mieszkańcy Wielunia doskonale kojarzą Marcina Najmana. To jego spółka miała organizować w miejskiej hali sportowej kontrowersyjną galę MMA-VIP 4, promowaną przez byłego szefa gangu pruszkowskiego. Tematem przez kilka dni żyły również ogólnopolskie media. Do imprezy ostatecznie w Wieluniu nie doszło.