Pacjenci bronią lekarza
Hubert Czerniak ma liczne grono zwolenników. Jego filmy na YouTube ogląda po 150 tys. osób. Wielu z nich wspiera go w zmaganiach z medycznym establishmentem.
W czwartek przed Okręgową Izbą Lekarską w Łodzi manifestowało kilkadziesiąt osób, m.in. z Łodzi i regionu, ale też z Białegostoku, Krakowa i Bieszczad. Krzyczeli: „Precz z medyczną inkwizycją” oraz „Jest ryzyko, musi być wybór”.
Wśród demonstrujących byli rodzice przekonani, że ich dzieci źle zniosły szczepienia.
Jedna z mam przekonywała, że stan jej dziecka pogorszył się, gdy po pierwszym roku życia dostało szczepionkę MMR, przeciwko odrze, śwince i różyczce. U dziecka miał się pojawić zespół tików, a nawet cofnięcie w rozwoju. Standardowe leki nie pomagały. Dopiero naturalne metody doktora Czerniaka pomogły dziecku dojść do zdrowia.
- Moje dziecko po szczepieniach zrobiło się bardziej nerwowe - tłumaczyła swoją obecność przed Izbą Lekarską pani Agnieszka z Łodzi.
Ale był też mężczyzna przekonany, że w każdej szczepionce na grypę znajduje się nanoczip, który zostaje na zawsze w organizmie zaszczepionego, co pozwala później pacjenta śledzić.
Stop szczepieniom i NOP
Organizatorem protestu było stowarzyszenie Stop NOP. To ogólnopolska organizacja walcząca o prawo do nieszczepienia dzieci. Stowarzyszenie przywołuje mrożące krew w żyłach opowieści o dzieciach, które zachorowały po podaniu szczepionek. Stowarzyszenie sugeruje też, że śmierć kilku dzieci w Polsce może mieć związek ze szczepieniami. Ze strony Stop NOP można wyczytać, że takim przypadkiem miał być Szymonek z Radomia, który krótko po szczepieniu przeciw pneumokokom ciężko zachorował, a w końcu został odłączony od aparatury podtrzymującej życie.
Potem rodzice przyznali, że chłopiec cierpiał na bardzo poważną mutację genetyczną.
Uratowały tysiące dzieci
Szczepionki uratowały jednak przed śmiercią tysiące polskich dzieci. W czasach, gdy nie było szczepień, tylko na odrę rocznie chorowało od 70 do 130 tys. dzieci, umierało co roku od 200 do 300. A tysiące kolejnych miało ciężkie powikłania, które wymagały hospitalizacji. Jeszcze w latach 50. na błonicę chorowało około 40 tys. dzieci, a umierało co roku 3 tys. Szczepionki pozwoliły też m.in. zlikwidować siejące spustoszenie epidemie cholery i dżumy.
Szczepienia chronią nie tylko zaszczepionego, ale całą populację. Pod warunkiem jednak, że szczepią się niemal wszyscy. Gdy spada tzw. wyszczepialność, choroby powracają. Tak stało się już z odrą. Odsetek osób zaszczepionych w Polsce spadł poniżej gwarantującego bezpieczeństwo poziomu 95 proc. W tym roku było już ok. 1,4 tys. przypadków, to ponad 10 razy więcej niż rok temu. Na razie o ofiarach śmiertelnych nie słychać.
Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi, podkreśla, że szczepionki chronią przed wieloma groźnymi chorobami zakaźnymi. Dzięki szczepionkom choroby te nie występują lub zostały mocno ograniczone.
- Szczepienia mają udowodnioną skuteczność i są dobrodziejstwem dla zdrowia człowieka - zaznacza Solarz.
Podkreśla też, że szczepionki są produktami leczniczymi i w związku z tym podlegają bardzo rygorystycznej procedurze związanej z dopuszczeniem do obrotu. - Ich jakość jest potwierdzona nie tylko badaniami klinicznymi, ale też kontrolowana i autoryzowana przez odpowiednie instytucje państwowe - mówi Solarz.
Niepożądane odczyny poszczepienne zdarzają się rzadko. Lekarze mają obowiązek je zgłaszać. - Zwykle są one jednak bardzo łagodne - podkreśla rzecznik. - Wszystkie są analizowane przez odpowiednie instytucje w celu zbadania przyczyny - dodaje.