Do dramatycznych wydarzeń doszło w rejonie ul. Tatrzańskiej w Łodzi. Według ustaleń prokuratury, po południu 79-letnia Józefa W. wybrała się z psem yorkiem na spacer. Była po operacji biodra, więc poruszała się o kuli. W pewnym momencie usiadła na ławce, a pies – trzymany na smyczy – przy niej. W tym czasie oskarżony i jego kolega w pobliżu pili alkohol, po czym ruszyli w stronę parku.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Gdy Mirosław O. przechodził obok ławki, york zaczął szczekać „wyrażając – jak to ujęła prokuratura – dezaprobatę z obecności nietrzeźwego mężczyzny”. Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Oskarżony najpierw krzyczał na psa, a potem na 79-latkę, którą obrzucił stekiem wulgarnych wyzwisk. Miał nawet grozić, że ją zabije. Następnie podbiegł do seniorki i zepchnął ją z ławki. Kobieta upadła na płyty chodnikowe i poczuła silny ból w prawej nodze.
Zdarzenie widziała z okna w kuchni Natalia S., która wybiegła przed blok, aby pomóc leżącej na chodniku sąsiadce. Dwaj przechodnie zaś zatrzymali oddalającego się Mirosława O., który miał 1,5 promila alkoholu w organizmie. Seniorka doznała złamania kości udowej. Trafiła do szpitala Jonschera, gdzie przeszłą operację. Niestety, przestała poruszać się samodzielnie i lekarze stwierdzili ciężkie kalectwo.
Czytaj na kolejnym slajdzie
Podczas przesłuchania oskarżony potwierdził, że pchnął 79-latkę, ale zaprzeczył, iż groził jej pozbawieniem życia. Tłumaczył się, że był zdenerwowany incydentem. Podczas kolejnego przesłuchania nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.