Sąd wziął pod uwagę wszystkie okoliczności łagodzące i zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary wobec Marianny G., której za zabójstwo groziło od ośmiu lat więzienia do dożywocia. Przypomnijmy, że prokuratura w mowach końcowych wnioskowała dla niej o 10 lat pozbawienia wolności.
- Nie chciałam zabić Tadeusza. Bardzo tego żałuję i wszystkich za to przepraszam – oznajmiła, płacząc, w swym ostatnim słowie oskarżona.
DALEJ>>>
Podczas procesu Marianna G. odmówiła składania zeznań, więc sędzia Świecki odczytał jej wyjaśnienia ze śledztwa. Wynikało z nich, że w dniu tragedii jej mąż był u sąsiada na imieninach, wrócił do domu pijany i obrzucił ją wulgarnymi wyzwiskami. Potem spał, budził się, wszczynał awantury i znów zasypiał.
W końcu Marianna G. nie zdzierżyła i – jak wyznała – nerwy jej puściły. Chwyciła butelkę z grillową podpałką stojącą przy wejściu do piwnicy. Podeszła do siedzącego w ubraniu na łóżku małżonka i polała go, po czym wzięła z parapetu okiennego zapalniczkę i podpaliła. Gdy Tadeusz G. zaczął się palić, pobiegła do łazienki, nabrała wody i ugasiła płomienie. Potem twierdziła, że chciała tylko nastraszyć Tadeusza, ale sąd nie dał wiary jej słowom.