5/13
Wielkie dożynki na stadionie...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

Wielkie dożynki na stadionie

W 1979 roku Edward Gierek przyjechał do Piotrkowa Trybunalskiego. Na tamtejszym stadionie zorganizowano dożynki. Starościną była na nich Barbara Rytych, znana działaczka ludowa. Pani Barbara mieszka we wsi Porszenie, w gminie Wolbórz. Teraz gospodarstwo prowadzi jej córka z zięciem. Mają, razem z dzierżawą, ponad 100 hektarów ziemi, oborę mleczną, 150 tuczników.

Pani Barbara nadal jest wierna ruchowi ludowemu. Już jednak coraz mniej ludzi pamięta, że to ona była starościną dożynek z 1979 r. Na starostę wybrano Stanisława Szmalca z Woli Rokszyckiej, w gminie Wola Krzyszto-porska. Pan Stanisław nie żyje. Zmarł w 1994 r.

- Wiejskie społeczeństwo ma Gierkowi wiele do zawdzięczenia - mówiła nam Barbara Rytych. - Państwo się wtedy zadłużało, ale rolnikom za Gierka żyło się dobrze. To dzięki Gierkowi rolnicy mają emerytury, które do dziś są prawdziwym zbawieniem dla wsi i bezpłatną opiekę lekarską.

Kiedy przed 40 laty wybierano starostów dożynek, zasady były proste. Starosta miał być z PZPR, a starościna ze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego.

- Pokonałam wtedy dużą konkurencję - wspominała Barbara Rytych. - Było 16 kandydatek, bo każda gmina chciała mieć swoją starościnę.

Opowiada, że rywalkę miała nawet w swojej gminie. Kobieta zapisała się specjalnie do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, by zostać starościną. Kiedy jej się nie udało, rzuciła ze złości legitymację partyjną.

Barbara Rytych starościną nie została przypadkowo. Nie była człowiekiem znikąd. Znano ją jako wiceprezesa w Komitecie Wojewódzkim ZSL, była szefową Koła Gospodyń Wiejskich.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

6/13
- Lubiłam działać - mówiła nam pani Barbara. - Tą...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

- Lubiłam działać - mówiła nam pani Barbara. - Tą społecznikowską żyłkę mam chyba po ojcu. On też był wielkim społecznikiem w mojej rodzinnej Żarnowicy. Kiedy przyjechałam do męża na wieś, to było tu tylko światło. Położyliśmy asfalt, wybudowaliśmy remizę i wodociągi.

Starosta Stanisław Szmalec w 1979 roku prowadził w Woli Rokszyckiej duże gospodarstwo, najnowocześniejsze w okolicy. Hodował świnie. Długo szukano odpowiedniego kandydata na starostę. Musiał być nie karany i być dobrym gospodarzem. Szmalec spełniał te wszystkie kryteria, no i jeszcze należał do PZPR, był radnym. O tym, że został starostą dowiedział się w sierpniu. Nie pasowało mu to za bardzo, bo był akurat po operacji woreczka żółciowego. Jednak nie wypadało odmówić. Na dodatek Edward Gierek miał odwiedzić jego gospodarstwo...

Żniwa w 1979 roku były bardzo trudne. Przez całe lato strasznie padało. Zbiór zboża kończono we wrześniu. Rolnicy wspominają, że wszystkich bardzo gonili, żeby zbierali zboże. Najbardziej tych, którzy mieli pola przy trasie Warszawa-Katowice.

- Zboże było mokre, a już kosić kazali - wspomina jeden z rolników w gminie Wolbórz. - Było tak mokro, że maszyny na pole wjechać nie mogły.

Barbara Rytych opowiadała, że gdy z kółka rolniczego wypożyczano maszyny, to w pierwszej kolejności tym, którzy mieli pola przy „gierkówce”. Całe województwo przygotowywało się do wizyty I sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Gminni sekretarze partii jeździli po okolicy i wypatrywali, czy gdzieś nie ma jeszcze słomianych strzech. Gdy taką zauważyli, gospodarza czekała poważna rozmowa. Musiał wymieniać dach. Dostawali nawet od ręki przydział eternitu, który był wtedy towarem deficytowym. Gdy zaś blisko „gierkówki” stała nie reprezentacyjna chałupa, to ustawiano przed nią zasłonę z eternitu. Tak by towarzysz Gierek z samochodu nie zauważył walącego się domu...

Tydzień przed i tydzień po dożynkach Rytychowie oraz Szmalcowie musieli przyjąć pod swój dach niecodziennych gości. Mieszkali u nich funkcjonariusze SB. Mieli pilnować starostów i ich gospodarstw. U Szmalców kontrola była szczególna, bo to ich gospodarstwo miała odwiedzić towarzysz Gierek.

- Wiadomo było, że do nas nie przyjedzie, ale SB też siedziało - opowiadała Barbara Rytych. - Pilnowali, by coś złego nie stało się mnie lub gospodarstwu. A przecież nie było takiej potrzeby.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

7/13
Do Szmalców Gierek przyjechał w czwartek, przed dożynkami....
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

Do Szmalców Gierek przyjechał w czwartek, przed dożynkami. Wydano wystawny obiad. Gierkowi towarzyszyła żona Stanisława. Barbara Rytych wspomina, że przyjechała prosto z lotniska, bo właśnie przyleciała z zagranicy. Gierka zapamiętała jako otwartego i życzliwego człowieka.

- Był to taki tata - dodaje. - Stachna też była miła.

Gierek pytał ją o dzieci, dziwił się że wszystkie chcą zostać na wsi. Obiad przygotował kucharz z motelu w Polichnie. Jednak Gierek jadł tylko biały ser i chleb ze smalcem. Pił wódkę z miodem, którą zrobiła Halina Szmalec, żona Stanisława. Wokół Gierka próbowano wytworzyć sztuczną atmosferę. Jeden z kolegów starosty chciał, by przekazał Gierkowi list. Pisał w nim, że pierwszy sekretarz jest oszukiwany, że nie mówi się mu prawdy. Ale nie pozwolono dać tego listu.

Barbara Rytych była dumna, że kilka godzin siedziała z Gierkiem przy jednym stole. Zwiedzali razem kopalnie w Bełchatowie, latali helikopterem. - Mówili, że Gierkowa do Francji latała, by zrobić sobie fryzurę - przypominała Rytych. - Nie wiem czy tak było. Ale to była mądra kobieta. Jak przed dożynkami odwiedziła dom starosty, to mówiła, żeby ziemi nie dawać spółdzielniom, tylko rolnikom, bo tylko oni się nią odpowiednio zajmą.

W Woli Rokszyckiej na pamiątkę dożynek pozostał kawałek asfaltowej drogi, która wiedzie z ,,gierkówki’’ do wsi... Rok po ich zakończeniu Szmalcom spaliła się chlewnia, ta którą odwiedził Gierek. Ludzie we wsi zaczęli szeptać, że może ktoś ich podpalił ze złości. Jednak to nie było podpalenie, tylko zwarcie instalacji elektrycznej. Po pożarze odbudowali chlewnie i dokupili świń.

Barbara Rytych rozmawiała potem ze starościnami z poprzednich lat. Pytały ją co dostała od Gierkowej. Bo jedna chwaliła się paterą, druga arrasem. - Ja nic nie dostałam - zapewniała.

Już po tym jak pierwszego sekretarza usunęli z urzędu, miała jeszcze okazję spotkać się z Gierkiem i jego żoną. Razem z mężem pojechali do sanatorium w Ustroniu Śląskim. Ludzie opowiadali, że koło dworca Gierek ma swoją wille. Poszli tam na spacer. Zobaczyli dom. Obok była willa generała Jerzego Ziętka, byłego wojewody śląskiego.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

8/13
- Obaj się bardzo przyjaźnili, nawet ich balkony były...
fot. archiwum Dziennika Łódzkiego

- Obaj się bardzo przyjaźnili, nawet ich balkony były połączone takim mostkiem, by mogli się odwiedzać - mówiła pani Barbara. Stanęła z mężem przed willą Gierka. Patrzy jakaś kobieta otwiera wnękę w betonowej bramie i kładzie tam mleko.

- Okazało się, że ta pani pomaga państwu Gierkom - opowiada Rytych. - Powiedziałam, że jestem z powiatu piotrkowskiego, kiedyś poznałam pana Gierka i bardzo chciałabym jeszcze raz uścisnąć mu rękę. Ta pani stwierdziła, że mi pomoże. Powiedziała też, że Gierkowie to bardzo dobrzy ludzie. Miała się ich spytać czy chcą się ze mną spotkać. Na drugi dzień, o umówionej godzinie, znów mieliśmy przyjść z mężem przed dom. Okazało się, że Gierek spotka się z nami. Razem z żoną zaprosił nas do ogrodu. Usiedliśmy przy stoliku, gosposia przyniosła czajnik z herbatą. Był bardzo rozżalony tym jak postąpili z nim koledzy - wspominała spotkanie z Edwardem Gierkiem pani Barbara. - Opuścili go, zniszczyli. Największe pretensje miał do Kani i Kiszczaka. Widać było żal na jego twarzy.

Po dożynkach Barbara Rytych została posłanką. Z ramienia ZSL. Była nią od 1980 do 1986 roku, bo trafiła na przedłużoną kadencję.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Włosi wybrali najpiękniejsze miasteczko w całej Italii! Spotkasz tam białych gigantów

Włosi wybrali najpiękniejsze miasteczko w całej Italii! Spotkasz tam białych gigantów

Muzeum w kanale w Łodzi. W długi, majowy weekend otwarcie "Dętki" na placu Wolności

Muzeum w kanale w Łodzi. W długi, majowy weekend otwarcie "Dętki" na placu Wolności

Polka spędziła cały rok w Tajlandii, teraz odsłania tajniki egzotycznego królestwa!

Polka spędziła cały rok w Tajlandii, teraz odsłania tajniki egzotycznego królestwa!

Zobacz również

Nie ma wyroku na Zbigniewa Wojterę, wójta gminy Daszyna. Sąd osądził prokuraturę

Nie ma wyroku na Zbigniewa Wojterę, wójta gminy Daszyna. Sąd osądził prokuraturę

Polka spędziła cały rok w Tajlandii, teraz odsłania tajniki egzotycznego królestwa!

Polka spędziła cały rok w Tajlandii, teraz odsłania tajniki egzotycznego królestwa!