Nieoficjalnie wiadomo, że sprawa nie rozeszła się po kościach z jednego powodu. Otóż jeden z dziennikarzy zwracając uwagę na wulgarne komentarze i repliki łódzkiego radnego, dodał, że jest on rzecznikiem prasowym prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej (PO). Nie jest to prawdą, bo Domaszewicz jest rzecznikiem Koła Łódź PO, tyle tylko, że przypisywane mu stanowisko przylepiło się medialnie do prezydent Łodzi: portale tytułowały teksty w stylu "rzecznikowi Zdanowskiej puściły nerwy" na dodatek reklamując artykuły nie zdjęciem Domaszewicza, ale właśnie Zdanowskiej. To był główny argument, by Domaszewicz jednak jakąś partyjną karę poniósł. Kara może być o tyle dotkliwa, że Domaszewicz nigdy nie ukrywał słabości do występów w mediach, a przez najbliższe kilka sesji może zapomnieć o prowadzeniu obrad Rady Miejskiej jako jej wiceprzewodniczący.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

W czwartek z fatalnej passy radnych klubu KO ironizowali wicewojewoda Piotr Cieplucha (SP) i szef klubu PiS Radosław Marzec. Przypomnieli m.in. "dziwne" zachowanie szefa klubu KO Mateusza Walaska na lutowej sesji (radny Walasek zaprzecza, że był pod wpływem alkoholu), czy sprawę prywatnego biznesu radnego Domaszewicza, co do którego komisja skarg, wniosków i petycji bada, czy prowadzi on niezgodną z prawem działalność gospodarczej na majątku gminy (radny Domaszewicz zaprzecza). Cieplucha i Marzec postawili m.in. tezy, że nikt z PO z prezydent Zdanowska na czele, nie ma odwagi na nawet słowo krytyki wobec kolegów z partii, a "powinna walczyć o dobry wizerunek łódzkiego samorządu".