Poprzedni spór zbiorowy w MPK ogłoszono jesienią 2019 r., trwał w sumie jedenaście miesięcy. Na początku marca 2020 r. przeprowadzono nawet strajk ostrzegawczy: tabor MPK stanął między godz. 3.30 a 5.30, jednak w konsekwencji autobusy i tramwaje jeździły z opóźnieniem jeszcze pół dnia. Choć porozumienie było blisko, ogłoszono właśnie stan pandemii: rozmowy utknęły w martwym punkcie, a z racji obostrzeń MPK notowała większe straty, związkowcy z ówczesnym wiceprezydentem, a dziś sekretarzem miasta Wojciechem Rosicki, którzy jest również członkiem rady nadzorczej MPK, rozmawiać za pomocą wymiany coraz ostrzejszych argumentów w listach otwartych. Strona związkowa schodziła z oczekiwań i choć nie była zadowolona z tego, co wynegocjowała, to zaakceptowała wówczas wypłatę po 3,1 tys. zł brutto tzw. „nagrody szczególnej” dla każdego z pracowników. Teraz wygląda na to, że związkowcy podjęli walkę o podwyżki, których nie udało im się wywalczyć przed rokiem.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
Na innym etapie jest z kolei spór zbiorowy w GOŚ. Tam Związek Zawodowy Pracowników GOŚ podpisał już z zarządem spółki protokół rozbieżności. Związkowcy z GOŚ zażądali 1 tys. zł podwyżki dla wszystkich pracowników.