Prokuratura wyjaśniania przyczyny nagłej śmierci 34-letniego mężczyzny pod Centrum Kliniczno–Dydaktycznym przy ul. Czechosłowackiej w Łodzi. Ze wstępnych ustaleń wynika, że wszedł on do tego szpitala, został wstępnie zbadany, po czym wyszedł i nagle zmarł.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYCH SLAJDACH
Do tragedii doszło w środę (24 lipca) rano. Około godz. 7.20 do CKD przyszedł 34-latek. Narzekał na bóle brzucha. Został wstępnie zbadany i miał poczekać na dalsze badania diagnostyczne. Jednak w pewnym momencie mężczyzna wyszedł z placówki.
- Pacjent oddalił się samowolnie. Przed szpitalem, między sklepem a przystankiem MPK, przewrócił się i zmarł. Było to między godz. 8.30 a godz. 9 – mówi Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Przechodnie – widząc leżącego, nieprzytomnego młodego człowieka - natychmiast zaalarmowali policję i pogotowie ratunkowe. Na ciele denata nie dostrzeżono widocznych obrażeń. Niemniej przybyły na miejsce lekarz nie wykluczył udziału osób trzecich.
Chodzi o to, że w miejscu publicznym doszło do zaskakującej i niespodziewanej śmierci młodego człowieka. Dlatego trzeba dokładnie zbadać okoliczności zdarzenia i ustalić czy przypadkiem nie został on uderzony lub popchnięty. Odpowiedzi na te pytanie udzieli sekcja zwłok, która też ustali, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Na zlecenie prokuratury zostanie ona przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Łodzi.
Dochodzenie w sprawie tajemniczego zgonu 34-latka wszczęła Prokuratura Rejonowa Łódź – Widzew.