Do poniedziałku do południa CSK przyjęło pięciu pacjentów zatrutych różnymi substancjami, m.in. dopalaczami, antydepresantami, tlenkiem węgla.
Instytut Medycyny Pracy od dawna chciał pozbyć się toksykologii. Utrzymywanie przy ul. Św. Teresy pojedynczego oddziału szpitalnego zajmującego się tylko zatruciami miało być kosztowne i skomplikowane. To wydzielenie pasowało jednak zatrudnionym tam lekarzom.
CZYTAJ DALEJ >>>
.
Dr Jacek Rzepecki, jeden z lekarzy toksykologów, którzy nie podjęli pracy w CSK, wyjaśnia, że powodem są nieodpowiednie warunki panujące w szpitalu. Jego zdaniem pacjenci pobudzeni i z halucynacjami nie powinni przebywać w zwykłym szpitalu, bo mogą stanowić zagrożenie dla zwykłych chorych.- Potrzebne nam minimum to wydzielany i zamykany na klucz oddział i oddzielna izba przyjęć - mówi Rzepecki. Jego zdaniem osobom zatrutym nie są klasyczne łóżka intensywnej terapii, ale łóżka intensywnej obseracji przez doświadczony w zatruciach persone. - W obecne rozwiązanie pogorszy sytuację pacjentów zatrutych - podkreśla.
Oddzielny oddział ostrych zatruć ma być dostępny dopiero za rok lub dwa w ramach projektu CKD-2.