"Są osoby dla których będzie to ostatnia Wigilia. Ludzie zasiądą do wspólnego stołu i stworzą idealne warunki, żeby się nawzajem zarażać". Rozmowa z Tomaszem Karaudą, lekarzem chorób wewnętrznych, pracującym w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi oraz w szpitalu w Łęczycy.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Jak przed świętami wygląda sytuacja w oddziałach covidowych? Jakie są tam nastroje?
Niestety te święta Bożego Narodzenia będą kolejnymi smutnymi świętami. Rok temu byłem jednym z większych optymistów. Miałem nadzieję, że następne święta będą już normalne. Przecież w ubiegłym roku świątecznym prezentem od losu i świata były dla nas szczepienia. Cieszyliśmy się, że już za chwilę wszyscy będziemy się szczepić. Ale wtedy nikt nie spodziewał się, że dla wielu ludzi szalupa ratunkowa będzie się wydawać większym zagrożeniem niż tonący statek, którym nasze zdrowie i życie bywa w zderzeniu z SARS-Cov-2. Że ludzie będą woleli założyć, iż przy zderzeniu z górą lodową nie pójdą na dno. Tymczasem na SOR karetki nie przywożą osób z powikłaniami po szczepieniu. Przywożą za to wielu pacjentów niewydolnych oddechowo z powodu COVID-19. Jest mi zwyczajnie żal na nich patrzeć, bo w zdecydowanej większości chorują na własne życzenie. Wszyscy oni wcześniej mieli nadzieję, że przy zakażeniu nie będzie tak źle.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Dużo jest osób w oddziałach covidowych?
Tak, choć pacjentów nie ma już tylu, co rok temu. Za to większość z nich to osoby niezaszczepione. Zaszczepionych jest około pięciu pacjentów na 50.
Wielu z nich spędzi święta w szpitalu?
Tak, będą spędzali Wigilię leżąc w oddziale covidowym, walcząc o oddech. To niezwykle smutne, jako lekarzy ogarnia nas bezradność. I trudno nam zrozumieć, dlaczego się nie zaszczepili. Daliśmy im przecież przykład. Nie kazaliśmy ludziom się szczepić, by patrzeć na to, co się wydarzy. Nie, myśmy pierwsi nadstawili karki. Teraz już przeszło 90 proc. lekarzy jest zaszczepionych. I dziś nie hospitalizujemy lekarzy. A przecież przed szczepieniami zdarzało się, że ktoś, kto walczył o życie innych, potem musiał walczyć o własne. Nie ma też już tych strasznych obrazów z domów pomocy społecznej, gdy wielu ich pensjonariuszy było wożonych do szpitali, i wielu odchodziło. Dzięki szczepieniom dziś takich sytuacji już nie ma.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Pan też spędzi część świąt w oddziale covidowym?
W tym roku nie. Drugi dzień świąt spędzę w oddziale chorób płuc. Będę w oddziale czystym, ale z pacjentami leczącymi powikłania po COVID-19. W oddziale covidowym spędzałem za to Wigilię w zeszłym roku.
Jak wyglądały święta w takim miejscu?
Bardzo smutno. W Wigilię pacjenci składali sobie z rodzinami życzenia przez komórkę. Wszyscy oczywiście życzyli sobie zdrowia i powrotu do zdrowia. W tamtym czasie były to obrazy rozdzierające serce. Bo pacjenci nie byli winni swojej choroby, a my nie mieliśmy im zbyt wiele do zaoferowania poza zaangażowaniem i opieką szpitalną. W tym roku w święta będzie pewnie podobnie, znów będzie wirtualne „przytulanie się” na odległość. Choć tak być nie musiało.
CZYTAJ DALEJ>>>
.