Tymczasem Tomasz K. przedstawił w sądzie swoją wersję wydarzeń. Na wstępie zaznaczył, że był wtedy załamany psychicznie, ponieważ miesiąc wcześniej rzuciła go żona. Wieczorem 4 marca 2017 roku w rejonie baru i nasypu kolejowego w Łowiczu natknął się na dwóch nieznanych, pijanych mężczyzn, którzy byli agresywni i wulgarni wobec niego. Jeden z nich miał go uderzyć pięścią w twarz, tak że wypadły mu cztery sztuczne zęby z protezy.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
...
-Jeden z tych mężczyzn zachodził mi drogę i zmuszał mnie do bicia. Gdy go uderzyłem pięścią w twarz, to przewrócił się na ziemię. Podbiegłem do niego i uderzyłem go dwa razy pięścią. Leżąc złapał mnie za lewą nogę i nie chciał puścić. Dlatego kopnąłem go dwa razy w twarz. Dopiero wtedy puścił. Ściągnąłem go z ulicy, aby nic mu się nie stało, i położyłem na trawie koło baru. Następnie oddaliłem się – zeznał Łukasz K.
Gdy sędzia Marek Chmiela zapytał go, czy skakał po głowie pokrzywdzonego, oskarżony zaprzeczył.