Ola Hoffer mówi, że jej brat jest w śpiączce, ma podawane bardzo silne leki. Co jakiś czas na krótko jest wybudzany, by można było sprawdzić stan jego zdrowia.
- Wojtek jest jednak na skraju, w każdej chwili może dojść do kolejnego załamania jego stanu zdrowia - twierdzi Ola. - Jako rodzina jesteśmy zupełnie bezsilni. Nie możemy być przy Wojtku, polecieć do niego, zaopiekować się nim. Kontakt z lekarzami, monitorowanie i koordynowanie leczenia na odległość to koszmar. Mało kto mówi tam po angielsku, przez telefon ciężko uzyskać jakąkolwiek informację… Drżymy ze strachu, co przyniesie kolejny dzień, czy nie będzie jeszcze gorszych wieści. Boimy się, bo słyszeliśmy, że koronawirus w Chinach powraca. Boimy się też, że zabraknie pieniędzy na dalsze leczenie brata.
Pomimo dramatycznej sytuacji rodzina Wojtka jest pełna nadziei. - Wojtek jest młodym, wysportowanym człowiekiem, wierzymy, że wygra tę walkę - dodaje Ola. - Zawsze był silny. Wierzymy, że da radę i niedługo go zobaczymy.
Rodzina Wojtka dziękuje też wszystkim za wsparcie finansowe, ale również za słowa otuchy, które napływają z całego kraju.
***
Ola nie zapomni pożegnania z Wojtkiem na lotnisku, gdy wylatywał do China. - Byłam ja, byli rodzice - opowiada Ola. - Wojtek powiedział, żebyśmy się nie martwili. Mówił nam, że niedługo wróci i znów będziemy razem.
Dziś wszyscy wierzą, że te słowa się spełnią i marynarz wróci do zdrowia, do rodziny, do Łodzi. Znów będzie w Polsce i za jakiś czas wyruszy w kolejną podróż.
Wojtkowi można pomóc wpłacając pieniądze na stronie: siepomaga.pl/wojciech-ilkiewicz