Według Wirtualnej Polski wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki nie ma szans na mandat posła startując w najbliższych wyborach z Krakowa, dlatego partia szuka mu nowego okręgu. W grę ma wchodzić okręg łódzki bądź piotrkowski.
Dowodem na tę tezę ma być m.in. spotkanie z łódzkimi działaczami PiS, do którego doszło 24 listopada. Na spotkaniu pojawili się m.in. wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński, wicemarszałek Piotr Adamczyk, czy szef klubu PiS w Radzie Miejskiej Radosław Marzec. Zdjęcia ze spotkania w mediach społecznościowych udostępnił zaś sam Terlecki.
Wicemarszałek w swoim macierzystym okręgu krakowskim w 2019 r. mimo, iż był wiceliderem listy, do Sejmu wszedł rzutem na taśmę jako właściciel dopiero piątego wyniku listy PiS, czyli ostatniego biorącego mandatu. Portal kreśli jego sylwetkę jako polityka o statusie pełnym paradoksów: jest bardzo wyrazisty, a jednocześnie niepopularny; w partii ma posłuch, ale nie jest lubiany, wielu czeka nago porażkę; nie przyciąga wyborców, ale jest szefem klubu PiS, wicemarszałkiem Sejmu, bliskim współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego, na dodatek przez prezesa lubianym i mającym jego ochronę. W materiale cytowany jest anonimowy polityk PiS, wedle którego partia szuka dla Terleckiego "szalupy ratunkowej" w postaci pierwszego miejsca na liście, a zatem innego niż krakowski. W grę ma wchodzić okręg łódzki (Łódź i powiaty brzeziński oraz łódzki wschodni) lub okręg piotrkowski
Czy to możliwe? Jeśli wziąć argument w postaci "to PiS, a tam wszystko jest możliwe", to owszem. Ale jeśli przyjąć argumenty logiczne, to nie. W Łodzi PiS ma czterech posłów, a każdy z nich jest ministrem i to oni mają stanowić trzon listy, na dodatek startujący stąd od 2015 r. warszawianin Piotr Gliński jest wicepremierem i jego "jedynka" póki co jest niepodważalna. Co więcej, w PiS wiedzą już, że jeden z tej czwórki ministrów, posłem w 2023 r. nie zostanie, bo poparcia w Łodzi wystarczy już tylko na trzy mandaty. Umieszczenie Terleckiego na czole listy łódzkiej, byłoby zatem jej dodatkowym osłabieniem.