Pracownicy ZWiK od jakiegoś czasu obserwowali toksyczne ścieki w rzece Olechówce. Po wnikliwym badaniu wytypowali studzienkę z której wpływały ścieki. W sobotę (11 stycznia) rano zaczaili się w wytypowanym miejscu. Szybko zauważyli furgonetkę jednej z łódzkich firm asenizacyjnych, z której pracownicy wylewali zawartość do kanału ściekowego. Zostali złapani na gorącym uczynku
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
Na miejsce wezwana została policja i przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Za zanieczyszczanie rzeki może im grozić nawet do pięciu lat więzienia, a także kary administracyjne i utrata koncesji na usługi asenizacyjne. Firma będzie też musiała ponieść koszty utylizacji jej ścieków. ZWiK wypowiedział jej też umowę na odbiór nieczystości.
Pracownicy ZWiK odcięli dopływ ścieków do rzeki, ale było już za późno. Poziom niektórych zanieczyszczeń przekroczył dopuszczalne normy aż 16 tys. razy. W rzece pojawiło się też dużo toksycznych związków ołowiu.
>>>>
- Życie biologiczne w Olechówce i stawie Tomaszowska zostało zniszczone - podkreśla Miłosz Wika, rzecznik prasowy ZWiK. - Na powierzchni wody unosiły się śnięte ryby, zginęły też żaby - dodaje.
Wcześniej mieszkańcy widzieli podejrzane zachowania, ale pracownicy wlewający ścieki tłumaczyli im, że czyszczą kanały i używają jedynie serwatki. Dlatego ZWiK apeluje, by mieszkańcy, którzy widzą podejrzane zachowanie wzdłuż łódzkich rzek zgłaszali to do ZWiK, straży miejskiej, policji lub inspekcji ochrony środowiska.