Nazajutrz ciężko ranny Tomasz G. przestał dawać oznaki życia. Wieczorem przybył Krystian P. i przykazał domownikom – Cezaremu K., Alanowi P. i Paulinie W., aby nikogo nie informowali o zgonie Tomasza G., tylko zawinęli zwłoki w koc lub dywan i na razie ukryli w komórce. I tak się stało. Zajęli się tym Cezary K. i Alan P. Ponadto starannie zacierali ślady zbrodni: zmywali krew na meblach, ścianach i piecu, spalili pałkę drewnianą oraz telefon i dokumenty ofiary, a także ukryli łańcuch.
Podczas przesłuchania w prokuraturze w charakterze podejrzanych Krystian P. przyznał się do pobicia, ale nie do zabójstwa, natomiast Hubert P. nie przyznał się do winy i zapewniał, że nie bił Tomasza G. Według prokuratury motywem ich działania był spór o dziewczynę.