Z Łodzi zniknęły rowery publiczne. Operator tłumaczy, że je rozkradli i potrzebne są dodatkowe zabezpieczenia.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Łódzki Rower Publiczny powinien składać się z co najmniej 1,5 tys. rowerów w 150 stacjach. Jednak od kilku tygodni rowerów prawie nie ma. Wczoraj o godz. 9 system naliczył w całej Łodzi jedynie… 12 dostępnych pojazdów. Co się stało?
Operatorem systemu jest firma Homeport Polska. Jej przedstawiciel Marcin Jeż wyjaśnia, że prawie 700 rowerów zostało skradzionych. - Pozostałe wycofaliśmy ze względów bezpieczeństwa – mówi Jeż.
Jak wyjaśnia kradzieże zaczęły się w lipcu a nasiliły się w sierpniu, zwłaszcza na niektórych stacjach na Bałutach. - Po jednej nocy mieliśmy stację z 15 śladami wyłamywania, w tym trzy rowery wyrwane i trzy zniszczone zamki – mówi Jeż.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Słabym punktem działania systemu okazały się zaostrzone bolce utrzymujące rowery w stacjach, które sprytnym złodziejom udaje się wyrwać.
Jak podkreśla Jeż Homeport Polska spodziewała się kradzieży i zniszczeń, ale na mniejszą skalę i przygotowała tylko 200 zapasowych jednośladów. Teraz jednak zostały zamówione nowe. - Odnajdujemy też dziennie około 20-30 naszych rowerów – zapewnia Jeż.
Jego zdaniem część odpowiedzialności za tą sytuację ponosi miasto, bo zamówione stacje zlokalizowano w miejscach bez monitoringu.
CZYTAJ DALEJ>>>
.
Wczoraj w sprawie rowerów odbyło się spotkanie operatora oraz Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi. Homeport Polska chce przestawić 35 stacji w bezpieczniejsze miejsce i przywrócić system jeszcze w tym tygodniu. Rowery mają mieć już jednak dodatkowe zabezpieczenia. - Przy zwracaniu roweru obowiązkowe będzie dodatkowe zapięcie go na linkę - mówi Marcin Jeż. Natomiast w przyszłym sezonie ma się pojawić dodatkowe zapięcie na koło.
Co na to urzędnicy ze ZDiT? - W naszej ocenie problemem nie są lokalizacje tylko konstrukcja zamka – mówi Maciej Sobieraj, wicedyrektor ZDiT. Zaznacza jednak, że urzędnicy są skłonni przestawić stacje w bardziej uczęszczane miejsca.
CZYTAJ DALEJ>>>
.