Rada Miejska Łodzi. Radni z Nowoczesnej jednak zostają w klubie Koalicji Obywatelskiej?

Przypomnijmy: radni, którzy weszli do Rady Miejskiej z lit Koalicji Obywatelskiej, a znaleźli się na nich z rekomendacji Nowoczesnej, czyli Marcin Gołaszewski, Emilia Susniło-Gruszka i Damian Raczkowski, już na pierwszej sesji nowej kadencji (6 maja), zapowiedzieli wyjście z klubu KO. Powód? Gołaszewski, przez całą minioną kadencję był przewodniczącym Rady Miejskiej, a w kampanii kilka razy publicznie stwierdził, iż ma słowo prezydent Hanny Zdanowskiej, także przewodniczącej łódzkiego koła PO, że stanowisko w nowej kadencji utrzyma. Tymczasem na pierwszej sesji klub KO zgłosił jako kandydata Bartosza Domaszewicza i to właśnie on jest nowym szefem Rady Miejskiej. Radni z Nowoczesnej uznając, że porozumienie zostało złamane, zadeklarowali utworzenie własnego klubu, póki co nie będącego jednak w opozycji do Zdanowskiej.

Gołaszewski, lider Nowoczesnej w regionie, w przeszłości wskutek różnych konfliktów z trzonem KO, czyli politykami PO, już zapowiadał radykalne rozwiązania, jak choćby samodzielny start do Senatu po usunięciu go z sejmowej listy KO, ale na zapowiedziach się kończyło. Czyżby tak samo miało być z zapowiedzią utworzenia klubu?

Przewodniczący Domaszewicz mówi nam, że dotąd nie wpłynęło do jego biura formalne zawiadomienie na piśmie o utworzeniu klubu Nowoczesnej. Z kolei Tomasz Kacprzak, szef klubu KO, przyjął tylko ustne zawiadomienie o odejściu z klubu trójki radnych, a formalnie w temacie utworzenia klubu Nowoczesnej według jego wiedzy nie zadziało się nic. To z tego podstawowego powodu - jak mówi nam przewodniczący Kacprzak - nikt z trójki radnych Nowoczesnej nie wszedł do prezydium żadnej z komisji Rady Miejskiej, bo negocjowanie stanowisk opierało się właśnie o kluby, a Nowoczesna jako taki - nie istnieje.

Damian Raczkowski mówi nam, że ma swoje zdanie na temat faktu braku radnych Nowoczesnej w prezydiach komisji. Natomiast powód główny niesformalizowania założenia klubu Nowoczesnej to według niego brak określenia procedury odejścia radnych w nowym regulaminie klubu KO.

- Zapewniam jednak, że klub Nowoczesnej powstanie - deklaruje Raczkowski. - Z centralą naszej partii uzgodniliśmy, że stanie się to po wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Co istotne, klub Nowoczesnej będzie mógł używać w swoich działaniach logotypu Koalicji Obywatelskiej, a wiadomo, że dla łódzkich wyborców TO biało-czerwone serce ma znaczenie. Zapowiadane utworzenie odrębnego klubu Nowoczesnej może mieć kolosalne znaczenie dla większości popierającej prezydent Zdanowską jeśli przyjrzymy się wewnętrznym relacjom w tej większości. Otóż Rada Miejska to dziś 37 mandatów, minimalna większość potrzebna w głosowaniach do przechodzenia uchwał, wynosi zatem 19 głosów. Miastem współrządzą kluby KO (23 radnych) i Nowej Lewicy (5 radnych) - łącznie 27 radnych. Tymczasem odejście trójki radnych Nowoczesnej, oznacza że Zdanowska nie może być pewna ich poparcia absolutnie przy wszystkich projektach uchwał.

- Dziś w urzędzie i w kuluarach rady wszyscy mówią tylko o jednym: czy przed prezydent Zdanowską faktycznie jej najlepsza kadencja, skoro poparcie radnych w ciągu kadencji może się skurczyć - mówi nam jeden z polityków KO. - Z trójką radnych Nowoczesnej niektóre kwestie trzeba będzie negocjować, a to nie wszystko. Jest jedna radna od Zielonych, za chwilę ślubowanie złoży druga, a to radne, na które klub nie ma "trzymania", choćby dlatego, że nie pracują w miejskich spółkach. Nie poprą wszystkiego w ciemno. Po jednym radnym ma senator Krzysztof Kwiatkowski i poseł Dariusz Joński, kilkoro poseł Paweł Bliźniuk i choć każdy z nich formalnie jest w KO, to powiedzieć, że ich radni bezwzględnie poprą każdy prezydencki projekt, byłoby naiwnością. Do tego dochodzi radny Maciej Rakowski. Teraz wszedł z listy KO, ale przecież w poprzedniej kadencji był jednym z tych, który doprowadził do rozbicia popierającego prezydent Zdanowską klubu SLD i sam z trójką radych przeszedł do opozycji, a kto wie jak będzie w tej kadencji? Jest też piątka radnych Lewicy, ale to nie są przecież radni KO, a raz już w zeszłej kadencji numer Lewica nam wywinęła. Prezydent może być pewna lojalności tylko jedenastu radnych, a już się mówi, że klub KO połowie kadencji może nie być tym, czym jest teraz.

.

Fakt, że klub KO nie jest monolitem zauważono już po wyborach, jeszcze przed zapowiedzią odejścia radnych Nowoczesnej. To dlatego nad dyscypliną i spójnością klubu KO, prócz jego szefa, ma zapanować także nowy wiceprezydent Tomasz Piotrowski, a ma być to jedno z jego nieformalnych zadań, (w łódzkim kole PO jest rzecznikiem dyscypliny - red.). Piotrowski stanowisko wiceprezydenta obejmuje jednak dopiero w lipcu. W opozycji Rady Miejskiej Łodzi zasiada dziesięciu radnych: ośmiu z PiS i jeden radny niezrzeszony - Kosma Nykiel, miejski aktywista z ruchu Łódź Cała Naprzód!, który radnym został z listy Trzeciej Drogi (PSL/PL 2050).