18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powrót "bałuciary"

Anna Gronczewska
fot. Grzegorz Gałasiński
Z Małgorzatą Niemczyk, jedną z mistrzyń Europy w siatkówce, rozmawia Anna Gronczewska

Miała Pani pewnie wiele pomysłów, propozycji, ale zdecydowała się wrócić z wojaży po świecie do Łodzi i zamieszkać tu na stałe. Dlaczego?

Jak mogło być inaczej? Jestem przecież łodzianką, bardzo związaną z tym miastem!

Pani rodzina ma łódzkie korzenie?

Tak. Większość pochodzi z Łodzi lub jej najbliższych okolic. Czuje się więc łodzianką z krwi i kości.

Jednak w dzisiejszych czasach sentymenty się nie liczą, wielu łodzian opuszcza rodzinne miasto. Pani jest tak bardzo związana z Łodzią?

Ludzie, którzy nie mogą znaleźć w Łodzi pracy, szukają kariery w innych miastach, mają wielkie ambicje zawodowe, wyjeżdżają. Jednak im też trudno żyje się bez rodziny, przyjaciół czy nawet znajomych z podwórka. Tylko względy ekonomiczne zmuszają ich do podejmowania tych trudnych decyzji o wyjeździe z Łodzi. Ja nie mam takiej sytuacji. Dlatego mogłam zostać w Łodzi.

Jak Pani dziś wspomina swoje łódzkie dzieciństwo?

Byłam bardzo zaangażowana w sport, więc nie było to normalne dzieciństwo. Większość czasu spędzałam w hali treningowej lub na obozach sportowych. Mieszkałam na Bałutach. Jestem więc "bałuciarą". Najbliższe są mi okolice, gdzie stoi dziś gmach Akademii Sztuk Pięknych. Pamiętam czasy, gdy akademii tam nie było, a wokół samp pole. Po jajka i mleko chodziło się do mieszkających tam gospodarzy. Więcej czasu na zabawy z koleżankami i kolegami miałam w szkole podstawowej. Wtedy podwórko było głównym punktem, gdzie zbierały się dzieci. W liceum miałam już indywidualny tryb nauczania. Codziennie było tyle treningów, że nie mogłam regularnie chodzić do szkoły.

A gdzie chodziła Pani na lody?

Oczywiście do "Horteksu", bo tam były najlepsze lody w Łodzi.

Gdyby została Pani teraz prezydentem Łodzi, duż zmieniłaby Pani w mieście?

Na pewno dążyłabym do tego, by ludzie spoza Łodzi, przyjeżdżający do tego miasta, przestali je nazywać szarym. Starałabym się, aby miało niepowtarzalny klimat. Można go stworzyć m.in dzięki unikalnej zabudowie. Na pewno dążyłabym, by usprawnić ruch uliczny, by wyremontowano piękne łódzkie kamienice. Zrobiłaby też wszystko, by powstała obwodnica miasta. Bez tego Łódź nam się niedługo zapcha.

Skąd bierze się, Pani zdaniem, określenie "szara Łódź"?

Łódź przez lata była miastem robotniczym, z wieloma fabrykami, kominami. Nawet łódzkie kamienice do dziś nie są kolorowe, tylko właśnie szare. Moim zdaniem dawno temu popełniono błędy architektoniczne. Pozwolono między kamienicami budować tzw. plomby, które zupełnie nie pasują do otoczenia. Z tym teoretycznie nic nie możemy zrobić. Jednak zmieniając fasady tych "plomb", sprawimy, że staną się podobne do budynków stojących obok. Łódź ma także wielki problem z komunikacją, brakuje również wielopoziomowych parkingów.
Czy tego właśnie brakuje Łodzi, by stała się miastem znaczącym w Europie, na świecie?

Łódź swoją historię zawdzięcza fabrykantom, którzy tworzyli tu przemysł. Nie ma bogatej przeszłości. To miasto rozkwitło w przeciągu dwustu lat. Inne tworzyły się zdecydowanie dłużej. Myślę, że największym błędem jest to, że nie potrafimy pokazać tego, co mamy najlepsze. Wykorzystać odpowiednio te dawne fabryki. Najlepszym przykładem jak można to zrobić jest Manufaktura. Łódź nie ściągnie do siebie ludzi, by pokazać historię miasta. Ale może to zrobić przez niepowtarzalne imprezy, mamy przecież tu szkołę filmową, leżymy w centrum Polski. Mamy niesamowitą bazę akademicką, mam tu na myśli głównie Uniwersytet Łódzki i Politechnikę Łódzką. Moglibyśmy stać centrum naukowym. Nie wykorzystujemy tych szans. Tak jak tego, że moglibyśmy zostać centrum logistycznym.

Mówi się, że wielkim atutem Łodzi są ludzie, którzy w tym mieście mieszkają. Zgodzi się Pani z tą opinią?

Żałuję, że wielu młodych ludzi w latach dziewięćdziesiątych z tego miasta wyjechało. Zniknęła siła napędowa Łodzi, która równoczesśnie zasiliła inne metropolie. Teraz, by to odbudować, trzeb ściągnąć tych łodzian z powrotem, musimy stworzyć nowe miejsca pracy i warunki porównywalne do tych, które mają w innych miastach.

Ci ludzie będą chcieli wrócić do Łodzi?

Myślę, że większość z nich wróci. To tylko kwestia czasu. Ja siedemnaście lat tułałam się po świecie i w końcu wróciłam.

Jest Pani człowiekiem sportu. Jak więc Pani widzi łódzki sport?

Już od lat dziewięćdziesiątych widać, że sport lepiej rozwija się w małych miastach niż wielkich metropoliach. Wyjątkiem jest piłka nożna. Wynika to z tego, że wielkich miastach ludzie mają wiele atrakcji, sport nie jest jedyną. Wolimy jechać na działkę niż na mecz. Chciałaby, aby ci kibice, którzy tak licznie przychodzą na mecze w Lidze Światowej Siatkówki chodzili też na spotkania łódzkich drużyn.

Pani dalej gra w siatkówkę Organice Budowlani Łódź, ale szykuje się Pani wraz z łodzianami do bicia rekordu Guinessa. Może powiedzieć Pani coś więcej o tym wydarzeniu?

17 czerwca będziemy bić rekord Guinessa na parkingu przed centrum handlowym M-1. Młodzież z łódzkich szkół będzie jednocześnie kozłować piłkę do koszykówki. Rekord będzie bity w siedmiu miastach połączonych telemostem. Mamy nadzieję, że każde miasto zgromadzi co najmniej 5.000 osób odbijających piłkę. Poprzez tą imprezę chcemy sprawić, aby jak najwięcej Polaków wiedziało, że to właśnie w Łodzi będą rozgrywane mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki