Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18-latka ścigana jest za dług sprzed swojego urodzenia

Agnieszka Olejniczak
Szczepan Juszczak zapowiada, że nie da skrzywdzić Eweliny
Szczepan Juszczak zapowiada, że nie da skrzywdzić Eweliny Agnieszka Olejniczak
Nie było jej jeszcze na świecie, gdy ojciec zaciągał kredyt. Nie było jej jeszcze na świecie, gdy dług obciążył hipotekę gospodarstwa rodziców. To jednak niczego nie zmienia dla windykatora, który wykupił od banku wierzytelność. Gdy tylko Ewelina spod Błaszek w powiecie sieradzkim skończyła 18 lat, pojawiło się wezwanie do zapłaty 15 tys. zł z odsetkami za 20 lat.

Sprawa toczy się w Sądzie Rejonowym w Sieradzu. Windykator chce, by dziewczyna spłaciła dług ojca. Sprawa jest tak skomplikowana, jak samo życie 18-latki. Wychowują ją zastępczy rodzice. Mama zginęła w wypadku samochodowym. Ojciec zmarł kilka lat temu. Jest jeszcze starszy brat, ale nie ma z nim kontaktu.

Chleba u nas wystarczy

Ewelina Tomczyk mieszka z przybranymi rodzicami w Smaszkowie pod Błaszkami. Ewelina trafiła do domu Juszczaków właściwie przypadkiem. Gdy miała rok i siedem miesięcy, w wypadku samochodowym zginęła jej mama. Małe dziecko zostało z ojcem i prawie dorosłym bratem.

Juszczakowie byli znajomymi Tomczyków, którzy mieszkali kilkadziesiąt kilometrów od nich. Gdy mama Eweliny zmarła, zainteresowali się tym, co się dzieje z jej dzieckiem. Halina Juszczak, przybrana mama dziewczyny, postanowiła pojechać i się przekonać. Jak zobaczyła, serce się jej ścisnęło i dziecko wzięła do siebie, choć mają pięcioro własnych.

- Chłop się załamał. Życie mu się rozsypało, a został sam z tym dzieckiem. Więc żona wzięła je na czas pogrzebu. I zostało do dziś - uśmiecha się Juszczak.

Ewelina własnego ojca widziała może raz. Od zawsze Halina i Szczepan byli jej mamą i tatą. Ewelina mówi, że wiedziała od samego początku, iż rodzice są przybrani, ale kocha ich jak własnych.

Od czego się zaczęło

Ewelinę Tomczyk dopadła przeszłość, gdy jeszcze nie weszła w dorosłość. Gdy kilka lat temu jej biologiczny ojciec zmarł, zostawił po sobie gospodarstwo. Niecałe 5 hektarów. Juszczakowie i Ewelina wcale by się nim nie interesowali, gdyby nie windykator z Poznania, Piotr Kostaniak. Wykupił od banku dług Tomczyka i postanowił ściągnąć należność ze spadkobierców.

To on wystąpił do sądu o przeprowadzenie postępowania spadkowego. Po rodzicach w połowie dziedziczą Ewelina i jej starszy brat Grzegorz. Ona mogła odrzucić spadek i pozbyć się długów ojca. Ale była wtedy niepełnoletnia, a opiekunowie nie chcieli sami decydować i pozbawiać jej wszystkiego po rodzinie. Jak mówi Szczepan Juszczak, sędzia poradził, by ze spadku nie rezygnować, a w sprawie długu sądzić się później. Tak się stało.

W sierpniu Ewelina skończyła 18 lat i natychmiast pojawiło się pismo z sądu elektronicznego, wzywające ją do zapłaty. Wcześniej jednak w domu jej przybranych rodziców pojawił się windykator.

- Przyjeżdżał z Poznania parę razy. Straszył, że mam się z nim dogadać, a jak nie, to kogoś naśle - nie owija w bawełnę Szczepan Juszczak. - Przekonywał, żeby mu zapłacić. Namawiał, żeby ziemię sprzedać i dług spłacić. Nawet znalazł żyrantów i od nich też chciał pieniędzy, ale to starzy ludzie, powiedzieli, że nie mają.
Wzruszyć windykatora

Szczepan Juszczak nie może zrozumieć, jak ktoś może chcieć skrzywdzić drugą osobę. Napisał list do Piotra Kostaniaka. Żeby ruszyć jego sumienie. Opisał historię Eweliny i to, jak dziecko wychowywał. I czego teraz windykator chce je pozbawić.

- Napisałem tak do rzeczy. Że jakby ten dług darował, to przecież nie zbiednieje. Że chce to dziecko przyszłości pozbawić. On mi nic nie odpowiedział - relacjonuje Juszczak.

Piotr Kostaniak, który występuje o zapłatę od Eweliny, zapewnia, że nie jest bezduszny. Twierdzi, że zna trudną sytuację życiową dłużniczki.

- Dostrzegam problem pani Eweliny - przekonuje. - Kupuję różne rzeczy. Nie wiem, co kupuję.

Sąd się zastanowi

W wtorek w sieradzkim sądzie odbyła się pierwsza rozprawa dotycząca długu Eweliny. Ryszard Klimowicz, reprezentujący Piotra Kostaniaka, zaproponował, by gospodarstwo po rodzicach sprzedać i z tych pieniędzy spłacić 30 tys. zł. Twierdzi, że jego klientowi należy się to, co wpisano w hipotekę wraz z odsetkami. A z tym nie zgadza się pełnomocnik Eweliny.

- Nie może być tak, że odsetki biegną, choć mojej klientki nie było jeszcze na świecie - przekonuje mecenas Maciej Pachulski.

I dowodzi, że w 1993 roku w hipotece przymusowej bank wpisał już należność główną i odsetki od niej. Cały dług to więc około 15 tys. zł. Z tego Ewelina może odpowiadać najwyżej do wysokości jego połowy, czyli 7,5 tys. zł.

Sprawa nieoczekiwanie jeszcze się skomplikowała. Połowę gospodarstwa odziedziczył Grzegorz Tomczyk. Problem w tym, że od lat nie mieszka w Polsce. Jednak poczta dostarczyła sądowe wezwanie pod jego ostatni adres, choć tam nie ma już żadnego budynku. I tym samym sądzono, że dotyczący go wyrok się uprawomocnił.

Jaka przyszłość?

Ewelina, dopóki będzie taka potrzeba, będzie miała w Smaszkowie dom. Juszczakowie jednak chcą, by miała w życiu swoje miejsce, coś własnego. Dlatego zamierzają walczyć dla niej o ojcowiznę.

Na razie na utrzymanie ma rentę po matce i pomoc z opieki społecznej na zakup podręczników. Ewelina uczy się w trzeciej klasie technikum ekonomicznego. Został jej jeszcze rok nauki, matura, a potem chce się uczyć dalej, myśli o studiach na kierunku ekonomicznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki