Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

22 lata temu mogła wszystkim zaśpiewać: Mam na imię Jenny

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
15 października 2001 roku Jennifer Capriati po raz pierwszy znalazła się na szczycie rankingu WTA. Genialna dziewczynka, która w wieku 14 lat została najmłodszym tenisistą w historii, który wszedł do czołowej dziesiątki i dotarł do półfinału Roland-Garros, zdołał powrócić z niebytu po rezygnacji ze sportu w połowie lat 90-tych. Przypomnijmy, że 1990 roku triumfowała zarówno w Australian Open, jak i Roland-Garros i już wtedy mogła dotrzeć na szczyt.

Jennifer Capriati urodziła się w marcu 1976 roku na Long Island w stanie Nowy Jork. W 1986 roku jej rodzina przeniosła się na Florydę, gdzie pod okiem ojca Chris Evert, Jimmy'ego, stała się światowej klasy cudownym dzieckiem. Jej potężne uderzenia po ziemi były rewolucyjne jak na tamte czasy w kobiecym tenisie. W wieku 13 lat wygrała turniej juniorów Roland-Garros, a rok później, w 1990 roku, przeszła na zawodowstwo, jeszcze przed ukończeniem 14 lat!

W marcu dotarła do finału swojego debiutanckiego turnieju WTA w Boca Raton, gdzie została pokonana przez nr 2 na świecie Gabrielę Sabatini 6:4, 7:5. Zajmując już wtedy 24. miejsce w rankingu WTA, Capriati została najmłodszą zawodniczką, która kiedykolwiek dotarła do finałowej czwórki na kortach Rolanda Garrosa, gdzie wyeliminowała nr 8 na świecie Mary Joe Fernandez, a następnie przegrała z Monicą Seles 6:2, 6:2. Została pokonana w czwartej rundzie US Open przez nr 1 na świecie Steffi Graf 6:1, 6:1, ale ten wynik ten przesunął ją na ostatnią pozycję pierwszej dziesiątki.

W 1991 i 1992 roku Capriati wciąż harmonijnie się rozwijała i dotarła do półfinałów Wimbledonu i US Open, a także zdobyła złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie pokonując w finale Steffi Graf 3:6, 6:3 i 6:4.

W kolejnych latach pojawiły się trudności z radzeniem sobie z presją wywieraną na jej młode barki przez media, a w 1994 roku nawet tymczasowo zrezygnowała z tenisa po tym, jak była wypalona i przeszła trudny okres na froncie osobistym. Została nawet aresztowana za kradzież w sklepie i posiadanie narkotyków. Po powrocie do touru w 1996 roku, Capriati nie osiągnęła żadnych znaczących wyników aż do Australian Open 2000, gdzie dotarła do półfinału. Był to początek jej nowej kariery, który szybko dał rezultaty bowiem w 2001 roku Capriati zdobyła swoje dwa kolejne tytuły wielkoszlemowe w Australian Open i Roland-Garros.

Kontuzja Hingis toruje Jenny drogę na szczyt

W październiku 2001 roku, po wygraniu dwóch pierwszych turniejów wielkoszlemowych w sezonie, Capriati była naturalną kandydatką do pierwszego miejsca na świecie, które od maja nieprzerwanie zajmowała Szwajcarka Martina Hingis. Jenny powtórzyła w Melbourne i Paryżu osiągnięcie Moniki Seles sprzed roku, a po jej epickim finale wygranym z Kim Clijsters w Paryżu zaczęły się dyskusje, czy może wygrać kalendarzowego Wielkiego Szlema. Capriati została jednak pokonana w półfinale Wimbledonu przez Justine Henin oraz w US Open, przez Venus Williams.

Dzięki tym wynikom wspięła się na 2. miejsce na świecie, a na starcie Filderstadt Open (8-14 października) była bardzo blisko zajęcia pierwszego miejsca. Aby Hingis pozostała na pierwszym miejscu, Szwajcarka musiała wygrać turniej, ale została zmuszona do wycofania się w półfinale z powodu kontuzji stopy, a Capriati miała wówczas zagwarantowane zostanie numerem 1 na świecie w następnym tygodniu pomimo porażki z Sandrine Testud w ćwierćfinale.

Zwierzenia Jenny

W poniedziałek 15 października 2001 roku, ponad dekadę po tym, jak została najmłodszą zawodniczką, która dotarła do półfinału Roland-Garros, Jennifer Capriati w końcu stała się numerem 1 na świecie. W tym czasie jej kariera przeszła kilka wzlotów i upadków. Po triumfie we French Open podkreślała w wywiadzie opublikowanym przez Sports Illustrated, jak bardzo docenia swoje ostatnie osiągnięcia:

Nigdy nie sądziłem, że będę tu stał 11 lat później, po tym, jak zagrałem tu po raz pierwszy, gdy miałem 14 lat. Naprawdę, tylko czekam, aż obudzę się z tego snu.

Dotarcie na szczyt po szorowaniu po dnie sprawiło, że poczuła się jeszcze lepiej, co wyjaśniław The Globe and Mail:

Myślę, że doceniasz to bardziej, gdy jesteś starszy. Jestem też dumna z tego, że wróciłam po tym wszystkim, co wydarzyło się w moim życiu i po prostu cieszę się tenisem i gram tak dobrze. Myślę, że to pokazuje wszystkim, że nigdy nie jest za późno, aby zrealizować swój talent i marzenia.

Z jakiegoś powodu nie powinno się to wydarzyć i muszę powiedzieć, że zdecydowanie była to dla mnie wyjątkowa podróż, wyjątkowa historia, myślę, że dla każdego.

Co było dalej?

W swoim pierwszym turnieju jako numer 1 na świecie Capriati została pokonana w półfinale przez Lindsay Davenport 6:1, 5:7, 6:2. Co więcej, 5 listopada Davenport przejąła pierwsze miejsce i uniemożliwił Capriati zakończenie roku jako numer 1 na świecie. W 2002 roku Capriati dodała do swojej listy osiągnięć trzeci tytuł wielkoszlemowy, broniąc cztery punkty meczowe i pokonując Hingis w finale Australian Open 4:6, 7:6, 6:2.

Jenny Capriati pozostała numerem 1 na świecie w sumie przez 17 tygodni, ale wkrótce w kobiecym tourze zaczęła dominować Serena Williams. Pokonała swoją siostrę, Venus, w finale kolejnych czterech turniejów wielkoszlemowych. Docierając do półfinałów w czterech kolejnych turniejach wielkoszlemowych Capriati pozostała jedną z 10 najlepszych zawodniczek aż do 2004 roku, kiedy to wycofała się z zawodowego tenisa z powodu kontuzji barku. W 2012 roku została wprowadzona do Tennis Hall of Fame.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 22 lata temu mogła wszystkim zaśpiewać: Mam na imię Jenny - Sportowy24

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki