3,9 złotego zarobiły partie polityczne na każdym oddanym przez nas głosie

Dzięki temu nawet formacje, które nie znalazły się w parlamencie, mogą liczyć na pieniądze. W tym roku dotyczy to partii Razem, która rzutem na taśmę uzyskała wynik powyżej 3 proc., partii KORWiN, na którą zagłosowało niecałe 5 proc. wyborców, a także koalicji Zjednoczona Lewica, której wynik 7,5 proc. nie dał miejsca w Sejmie, ale zapewnił finansowy spokój na najbliższe cztery lata.

Subwencja jest bowiem przyznawana na okres całej kadencji. Oblicza się ją według skomplikowanego wzoru, w  którym kluczową rolę odgrywa liczba oddanych głosów. Każdy z nich ma określoną ustawowo wartość, przy czym nie jest ona stała.

W przedziale 3 - 5 proc. za jeden głos otrzymuje się 5,77 zł. Od 5 do 10 proc. - 4,61 zł. Po przekroczeniu 10 proc. stawka maleje do 4,04 zł. Powyżej 20 proc. otrzymuje się już tylko 2,31 zł. Natomiast powyżej 30 proc. za każdy głos na posła płaci się 87 groszy.

Biorąc pod uwagę te wytyczne, Bankier.pl wyliczył, że przeciętnie partie zgarnęły za jednego wyborcę 3,9 zł. Oczywiście to tylko statystyka, rzeczywistość jest bardzo zróżnicowana, a wysokość dotacji spłaszczona w stosunku do wyniku wyborczego.

PiS, z poparciem 37,5 proc., otrzyma 18,5 mln zł rocznej subwencji, Platforma (24 proc.) - 15,4 mln zł, Nowoczesna - 6,2 mln zł, PSL - 4,4 mln zł, KORWiN - 4,1 mln zł, Partia Razem - 3,1 mln zł. Koalicja Zjednoczona Lewica może liczyć na 6,1 mln zł - w tym przypadku o podziale funduszy między poszczególne partie koalicyjne, zadecydowała podpisana przez nie umowa - SLD weźmie około 70 proc. tej kwoty, wszystkie pozostałe ugrupowania - 30 proc. do podziału.

Warto też wspomnieć, że jest jedna siła w Sejmie, która nie dostanie nic - to Kukiz ’15. Wszystko dlatego, że lider Paweł Kukiz nie zarejestrował swojego ruchu jako partii. Politolog Marek Migalski skomentował to na blogu wprost: szlachetne to, ale głupie.