Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biskup Wincenty Tymieniecki, ojciec łódzkich robotników

Anna Gronczewska
archiwum Dziennika Łódzkiego
10 sierpnia minęła 85. rocznica śmierci biskupa Wincentego Tymienieckiego, pierwszego ordynariusza diecezji łódzkiej. Zanim otrzymał nominację biskupią był proboszczem kościoła św. Stanisława Kostki w Łodzi, który później został katedrą.

Biskup Wincenty Tymieniecki bardzo dobrze zapisał się w pamięci łodzian. Nic dziwnego, że na jego pogrzeb przyszły tysiące ludzi. Nazywano go ojcem łódzkich robotników. Zapamiętano, że po Łodzi podróżował tramwajem. Biskup Tymieniecki stawał na ulicy, podnosił laskę, motorniczy zatrzymywał tramwaj, a łódzki ordynariusz wsiadał.

Wincenty Tymieniecki pochodził z Piotrkowa Trybunalskiego. Urodził się w tym mieście 3 kwietnia 1871 r., w rodzinie ziemiańskiej, herbu Zaremba. Jego rodzice Bolesław i Natalia ze Stokowskich brali udział w Powstaniu Styczniowym. W czasie powstania ojciec przyszłego biskupa był naczelnikiem powiatu. Został za to skazany na dożywotnią katorgę. Po jakimś czasie ułaskawiono go i wrócił do domu. Matka pierwszego ordynariusza diecezji łódzkiej Natalia Sariusz-Stokowska, była potomkinią Romiszewskich i Stokowskich, dawnych właścicieli Stoków, obecnie należących Łodzi.

Przez Warszawę do Łodzi

Wincenty pierwsze nauki pobierał w domu. Później został wysłany do Częstochowy, gdzie ukończył gimnazjum. Tam zaczęło dojrzewać w nim powołanie kapłańskie. Po skończeniu gimnazjum wyjechał do Warszawy. Rozpoczął naukę w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie. 6 stycznia 1895 r., od arcybiskupa Wincentego Chościaka -Popiela przyjął święcenia duchowne.

Pierwszą parafią, do której został wysłany był kościół Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi. Przyszły biskup został tam wikarym, ale jednocześnie prefektem w szkole Zgromadzenia Kupców. Wtedy pierwszy raz spotkał się z robotnikami. Jego pierwszy pobyt w Łodzi nie był zbyt długi. Po trzech latach księdza Wincentego Tymienieckiego skierowano do Warszawy. Dla młodego kapłana był to awans. Ksiądz Wincenty został kapelanem arcybiskupa Wincentego Chościaka-Popiela, metropolity warszawskiego. Otrzymuje też nominacje na sekretarza Konsystorza. Dzięki temu bierze udział w pracach warszawskiej kurii. Towarzyszy arcybiskupowi Wincentemu Chościakowi-Popielowi podczas zagranicznych podróży. Kilka razy odwiedza Rzym. Otrzymuje godność prałata.

W 1902 roku ks. Wincenty Tymieniecki wraca do pracy duszpasterskiej. Zostaje proboszczem w Słomczynie koło Warszawy. W tym czasie m.in. buduje kościół w Jeziornej. Po siedmiu latach odchodzi ze Słomczyna. Przez kilka miesięcy pracuje w Łowiczu. 28 grudnia 1909 roku arcybiskup Chościak-Popiel mianuje go proboszczem nowo erygowanej parafii św. Stanisława Kostki w Łodzi. Zostaje dziekanem dekanatu łódzkiego i buduje kościół, który za kilka lat stanie się katedrą.

Gdy ks. Tymieniecki przyjeżdża do Łodzi trwa już budowa kościoła pw. św. Stanisława Kostki. Przez cały 1901 rok trwały prace przy fundamentach. Za budowę odpowiadała parafia pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Jej proboszczem przestał być Zygmunt Łubieński. Jego miejsce zajął ks. Karol Szmidel, dotychczasowy proboszcz w kościele WNMP na Placu Kościelnym. Teraz on zajmował się budową świątyni przy ul. Piotrkowskiej. Między 1902, a 1909 rokiem mury obecnej katedry stanęły w ogólnych zarysach. Ks. Szmidel postawił koło budowanego kościoła tymczasową kaplicę. 4 czerwca 1907 roku została ona poświęcona i zaczęto w niej odprawiać msze święte. Kiedy mury kościoła sięgały już dachu, ks. arcybiskup Wincenty Chościak-Popiel erygował 29 czerwca 1909 roku nową łódzką parafię pw. św. Stanisława Kostki. Ale ten dekret wszedł w życie dopiero 1 stycznia 1910 r. Pierwszym proboszczem parafii św. Stanisława Kostki został ks. Wincenty Tymieniecki, a wikariuszami zostali: ks. Zygmunt Knapski i ks. Franciszek Dyżewski.

Miedzy 1910, a 1912 rokiem ukończono budowę murów naw bocznych i nawy głównej. Wykończono sklepienie, dach i urządzano wnętrze świątyni. W 1912 roku firma wyrobów blacharskich Leona Komperta z Warszawy przykryła dach cynkową blachą. Wzdłuż prezbiterium i naw bocznych zainstalowano elektryczność. Założone figuralne witraże, które sprowadzono z Zittau w Saksonii. Większy przedstawiał św. Jana, drugi - św. Łukasza. Ufundowali je Andrzej i Anna Banaszkiewicz z Łodzi. Inne witraże także fundowali łodzianie. Na przykład dozorcy miasta Łodzi ufundowali witraż przedstawiający św. Stanisława Kostkę, a księża Wincenty Tymieniecki i Karol Szmidel - przedstawiające św. Karola i św. Wincentego. Cztery witraże z wizerunkami starotestamentowych proroków ufundowali Anna i Edmund Meissnerowie, Stanisław Jarociński i Maksymilian Goldfeder. W 1912 roku neogotycki ołtarz główny ufundował Juliusz Teodor Heinzel. W jego centrum znajduje się ewangeliczna scena Przemienienia Pańskiego - Chrystus w chwale, obok Eliasz i Mojżesz, poniżej śpiący apostołowie. Z boku są figury patronów Polski świętych biskupów - Wojciecha i Stanisława. Ponad sceną Przemienienia Pańskiego, na samym szczycie ołtarza przedstawiono Chrystusa Ukrzyżowanego z Maryją i świętym Janem. W dolnej części ołtarza umieszczono są sceny przedstawiające Chrystusa Nauczającego i z Ostatniej Wieczerzy. W ołtarzu jest pozłacane tabernakulum, które zwieńcza rzeźba pelikana. Boczny ołtarz Matki Boskiej ufundowali kupcy handlujący trzodą chlewną, a ołtarz św. Stanisława Kostki robotnicy fabryki Ludwika Geyera. Wszystkie neogotyckie ołtarze zrobiono z dębowego, polichromowanego i złoconego drzewa. Wykonano je w warsztacie Stufflessera z St. Ulrich w Tyrolu. W 1912 roku kościół św. Stanisława Kostki otrzymał organy. Ufundowała je Anna Lissner, a pochodziły z firmy Dominika Biernackiego w Dobrzyniu nad Wisłą. Dwa lata wcześniej, w 1910 roku powołano fundacje dzwonu. Uchwalono, że będzie nosił imię Zygmunt. W następnym roku został on odlany w fabryce Józefa Johna. 25 czerwca 1911 rok dzwon przywieziono na plac przed kościołem, gdzie poświęcił go ks. biskup Kazimierz Ruszkiewicz, sufragan warszawski. 22 grudnia 1912 r., kościół św. Stanisława Kostki poświęcił ks. Karol Szmigiel, proboszcz świętokrzyskiej parafii. Podczas tej uroczystości kazanie wygłosił ks. Wincenty Tymieniecki. Mimo, że świątynia była poświęcona, to nie miała jeszcze wieży. Prace nad jej budową zaczęły się w 1912 roku.

Pierwszy biskup łódzki

Biograf ks. Wincentego Tymienieckiego, nieżyjący już ks. Zdzisław Czosnykowski zauważał, że podczas budowy przyszłego kościoła katedralnego, Tymieniecki poznał wielu łodzian. Nawiązał bliższe kontakty z robotnikami. Wybuchła jednak I wojna światowa. Przerwano prace przy budowie przyszłej katedry. W Łodzi zaczyna panować głód. Wtedy ksiądz Tymieniecki powołał Komitet Niesienia Pomocy Biednym. Skupiają się wokół niego duchowni różnych wyznań. Ks. Tymieniecki tworzy też Towarzystwo Schronisk im. św. Stanisława Kostki. Przez całą wojnę opiekuje się ono ubogimi dziećmi. Niektóre być może ratuje od śmierci głodowej. W 1915 roku to właśnie z jego inicjatywy przy ul. Nawrot 23 powstała Tania Higieniczna Kuchnia dla Inteligencji. Tylko w 1917 roku wydała 101 tys. obiadów. W 1917 roku ks. Tymieniecki został członkiem zarządu sekcji opieki nad dziećmi i młodzieżą. W sześciu punktach miasta utworzyła świetlice dla dzieci. Schronienie znalazło tam blisko 400 dzieci w wieku szkolnym. Przyszły biskup doprowadził też do założenia przytułku dla bezdomnych dzieci. Otwarto je na Rokiciu i przy ul. Mikołajewskiej (dziś Sienkiewicza). Dały początek Towarzystwu Schronisk św. Stanisława Kostki. W 1917 r., pod opieką Towarzystwa znajdowały się: żłobek, ochronki, przytułki, szkoła dla głuchoniemych i zakład wykonujący buty i czapki. Ks. Tymieniecki wykazuje się też postawą patriotyczną. 3 maja 1916 r., ks. Wincenty Tymieniecki zorganizował manifestację patriotyczną, która na ul. Piotrkowskiej zgromadziła 50 tys. łodzian.

Po odzyskaniu niepodległości coraz głośniej mówi się o powołaniu do życia diecezji łódzkiej. Dochodzi do tego 8 grudnia 1920 r. Jednocześnie wszyscy zastanawiają się kto zostanie pierwszym biskupem łódzkim. Najczęściej wymieniane jest nazwisko proboszcza parafii św. Stanisława Kostki.

- Już wcześniej, w maju 1920 r., podczas wizytacji pasterskiej w Łodzi, przedstawiciele władz, prasy i różnych organizacji dali do zrozumienia kardynałowi Aleksandrowi Kakowskiemu, że społeczeństwo bardzo pragnęłoby widzieć na przyszłej stolicy biskupiej ks. Tymienieckiego - pisał w biografii biskupa ks. Zdzisław Czosnykowski.

Ks. Wincenty Tymieniecki zostaje najpierw wikariuszem generalnym nowej diecezji. A w kwietniu 1921 r., z Rzymu nadchodzi wiadomość, która ucieszyła wielu mieszkańców Łodzi. Ks. Tymieniecki ma zostać ordynariuszem diecezji łódzkiej. Taką decyzję podjął 11 kwietnia 1921 r., papież Benedykt XV.

- Nieprzebrane tłumy wiernych w katedrze łódzkiej podczas konsekracji i kongresu w dniu 29 czerwca 1921 r., wzruszające dowody życzliwości mieszkańców Łodzi i miast podłódzkich, ogromny entuzjazm i wyrazy szczerego uznania dla pierwszego pasterza diecezji były nie tylko dowodem wielkiej popularności jaką zdobył bp Tymieniecki przez 12 lat ofiarnej pracy w środowisku łódzkim, ale także widocznym probierzem trafności wyboru dokonanego przez Stolicę Apostolską - tak opisywał to wydarzenie ks. Zdzisław Czosnykowski.

Biskup Tymieniecki zapisał się w historii jako znakomity organizator, także jako człowiek, który potrafił jednoczyć ludzi. Bez względu na wyznanie czy status społeczny. W nowej diecezji brakowało kościołów. Zwłaszcza w Łodzi. Gdy przybył do naszego miasta mieszkało tu około 235 tys. katolików i były tylko cztery parafie. Jedna parafia miała średnio niewiele ponad 58 tys. wiernych. Pracowało w nich 14 księży. Jednak powoli sytuacja stawała się coraz lepsza. W czasie swej posługi w diecezji biskup Tymieniecki erygował dziewięć parafii, w tym czasie zbudowano też dziewięć świątyń.

- Mówi się, że biskup Tymieniecki był biskupem robotników - twierdzi Anna Walaszczyk, emerytowana dziś kierownik Oddziału Kultur i Tradycji Wyznaniowych Muzeum Miasta Łodzi. - Myślę, że był przede wszystkim biskupem łodzian. Dbał też o biednych i robotników.

Trudno wyliczyć wszystkie inicjatywy społeczne biskupa. W 1931 roku powołał Komitet Pomocy dla Najbiedniejszych „Doraźny posiłek” i stanął na jego czele. Komitet zajmował się wyszukiwaniem najbiedniejszych i udzielaniem im pomocy. Prowadził on m.in. darmowe kuchnie. Pierwsza powstała przy ul. Lutomierskiej i wydawała bezpłatnie od 100 do 300 obiadów dziennie. Z czasem powstawały kolejne kuchnie. Codziennie stołowało się w nich po 6 tys. najuboższych. Wzywał też proboszczów, by na terenie swoich parafii organizowali bezpłatne obiady. Biskup Tymieniecki występował do właścicieli śląskich kopalni, by ofiarowali węgiel dla najbiedniejszych łodzian. Utworzył też Biskupi Komitet Kolonii Letnich. Organizował on wypoczynek dla dzieci z robotniczych rodzin. Jeździły one m.in. do domu „Juvenat” w Łagiewnikach. Biskup często sam odwiedzał te kolonie. Wprowadził też zwyczaj przedświątecznych wizyt w szpitalach, domach dla starców i kalek, dla chronicznie chorych. Spotykał się też z więźniami. To dzięki bp. Tymienieckiemu powołano Towarzystwo Budowy Robotniczych, którego członkami zostali łódzcy fabrykanci. Każdy miał się dobrowolnie opodatkować na rzecz budowy nowego osiedla robotniczego, które miało liczyć ponad 800 domów. Ostatecznie wybudowano ich 150. Do dziś stoją przy ul. Wileńskiej i nazywa je „domkami biskupimi”.

Bardzo dużą wagę przywiązywał do patriotycznego wychowania i dbania o tradycję. Generał Stanisław Nałęcz-Małachowski, dowódca Okręgu Korpusu IV Łódź, w swoich wspomnieniach, opisywał też spotkania z biskupem .

- W pierwsze święto 3 Maja po przewrocie majowym podczas uroczystego „Te Deum”, urządzono w katedrze rodzaj demonstracji z wrogimi okrzykami przeciwko mnie i Marszałkowi Piłsudskiemu - pisał w swych wspomnieniach generał Nałęcz-Małachowski. - Musiałem przejść przez całą katedrę i plac do mojego samochodu. Jak się okazało, demonstracja została zorganizowana za wiedzą biskupa Tymienie-ckiego, który nie cierpiał Piłsudskiego. Postanowiłem ukarać biskupa i zarządziłem, że wszystkie następne uroczystości narodowe mają się odbywać w kościele garnizonowym z udziałem kapelanów wojskowych. Biskup ogromnie się tym przejął i szukał pretekstu do pogodzenia się ze mną. Długo unikałem spotkania, aż biskup Tymieniecki przysłał jako rozjemców naszych wspólnych przyjaciół. Po jakimś czasie nagle przybył prałat z wiadomością, że biskup umiera i przed śmiercią pragnie mnie zobaczyć. Popędziłem szybko do pałacu biskupiego, a tu z otwartymi ramionami powitał mnie biskup Tymieniecki, mówiąc spokojnie: Jak to dobrze, że kochany generał przybył pogodzić się z biskupem przed śmiercią. Trudno mi było dalej gniewać się na biskupa. Pogodziliśmy się. „Te Deum” wróciło w święta narodowe do łódzkiej katedry.

Żałoba w całym mieście

Biskup Tymieniecki w lipcu 1921 roku utworzył w Łodzi Wyższe Seminarium Duchownego. Powstało w budynku dawnego szpitala miejskiego. Starał się poznać kleryków. Przychodził na egzaminy, zapraszał ich na wspólne śniadania, służyli mu podczas mszy świętej. Później znał każdego księdza pracującego w diecezji. Był też wymagającym przełożonym. Chciał, żeby księża poznali stan religijny, materialny, moralny wiernych i grożące im niebezpieczeństwa. Pomagali im, by nawiązywali bliski kontakt z parafianami. Kiedyś jak, któryś z księży skarżył się, że nie ma gdzie mieszkać, biskup opowiadał historię ze swojego życia.

- Był czas, gdy i ja nie miałem gdzie mieszkać - wspominał. - W jednym pokoju mieściłem się z dwoma wikariuszami. Jeden z nich sypiał na własnym fortepianie, który zajął tyle miejsca, że nie było gdzie postawić łóżka.

10 sierpnia 1934 r., całą Łódź i diecezję obiegła wiadomość, że jej ordynariusz nie żyje. Miał 63 lata. Od dłuższego czasu miał kłopoty ze zdrowiem. Jednak jego śmierć była szokiem dla łodzian. W mieście i całej diecezji zapanowała wielka żałoba. Łódzkie „Echo” podało, że biskup umierał spokojnie. Przy jego śmierci był rektor seminarium ks. dr Dzioba oraz prałaci Kaczyński i Wyrzykowski. Biskup Kazimierz Tomczak, sufragan diecezji był wtedy na urlopie. Szybko przed pałacem biskupim zgromadził się tłum. Zwłoki biskupa spoczęły w sali recepcyjnej.

- Ciało spoczywa w metalowej trumnie, a zmarły jest przybrany w ornat koloru fioletowego, insygnia biskupie i infułę - pisali reporterzy „Echa”. - Spokojny i łagodny wyraz twarzy dostojnego Pasterza czyni go podobnym raczej do śpiącego.

Pogrzeb pierwszego biskupa odbył się 14 sierpnia i zgromadził tysiące łodzian. Nabożeństwo żałobne prowadził arcybiskup Aleksander Kakowski z Warszawy. Na pogrzeb przybyło też 14 innych biskupów. Odnotowano, że wzięła w nim udział też rodzina biskupa Wincentego. A przede wszystkim bracia - dr Kazimierz Tymieniecki z Warszawy oraz inżynier Seweryn Tymieniecki z Poznania. Jednocześnie wystąpiono z wnioskiem, żeby patronem ul. Emilii stał się pierwszy łódzki biskup.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki