Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A mogłem się założyć

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
"Chce się pan założyć, że autostrada A2 będzie przed Euro 2012 przejezdna? Ma być i będzie" - tak poseł Andrzej Biernat, szef Platformy Obywatelskiej w całym regionie łódzkim, przekonywał mnie w wywiadzie we wrześniu zeszłego roku, że kłopoty z A2 są tylko przejściowe. Powiedział to pomny zakładu, jaki wcześniej przyjął jego dobry znajomy z łódzkiej PO Radosław Stępień, wtedy wiceminister infrastruktury, tyle że w sprawie odcinka A1.

Nie ma go do dziś, więc minister Stępień pedałował 200 km na rowerze, co akurat nie tylko umie, ale i lubi. Od deklaracji posła Biernata minęło już dziewięć miesięcy, ale A2 rodzi się w jeszcze większych bólach niż przed rokiem. 7 maja "DGP" pisał, że po A2 pojedziemy, ale tylko jednym odcinkiem, potem skręcimy na krajówkę i via Sochaczew dotrzemy do stolicy.

8 maja "Rzeczpospolita" napisała, że żadna z obiecanych w 2007 r. przez PO dróg nie zostanie ukończona przed Euro, na czele z A2, a TVN24 z helikoptera pokazała, że feralny odcinek A2 to jedna wielka wydma. Poza tym jak nigdy wcześniej minister transportu Sławomir Nowak odmówił występu w TVN24 zarówno "przed, jak i po Radzie Ministrów". Wczoraj "Gazeta Wyborcza" uspokajała, że jeszcze nie wszystko stracone, m.in. cytując rzeczniczkę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, iż "determinacja nowego wykonawcy jest ogromna i to daje nadzieję, że autostrada będzie przejezdna na przełomie maja i czerwca, a gotowa w październiku". Ta sama pani w telewizji mówiła potem, że "nie budujemy autostrad na Euro, a na lata". Emocje niemal takie z tą autostradą, jakby piłkarze już grali. Zresztą ta ostatnia deklaracja by mi pasowała, gdyby nie fakt, ile nam naobiecywano. Ja wiem, że autostrady nie buduje ani Andrzej Biernat, ani Cezary Grabarczyk, ani nawet Sławomir Nowak. Wiem, że rząd jest zakładnikiem drakońskiej ustawy o zamówieniach publicznych, że jest kryzys, że "minister Grabarczyk i tak ma zasługi, bo za jego czasów to wszystko ruszyło". Zgoda. Ale kaca by nie było, gdyby nie ta paplanina i ciągłe obiecywanki.

Wcześniej było gadanie, że autostrad nie ma, bo nie ma pieniędzy. Jak są pieniądze, to autostrady są, ale "nieprzejezdne". Akurat zdarzyło się tak, że tam, gdzie inwestował kapitał prywatny, większość inwestycji się udała. Zaś tam, gdzie odpowiedzialne było państwo, są poślizgi. To jaki może być wniosek? Że pieniądze są, tylko organizacja taka, jak się już do tego od lat przyzwyczailiśmy. Pewnie, że tę A2 jakoś da się przeboleć, bo do stolicy nie wszyscy kibice jadą autami, a po Euro tę drogę będzie miała i Polska, i Łódź. Ale o ileż byłoby lepiej, gdyby nie nastrzępiono tylu języków z obietnicami.

Mimo to żałuję, że się z posłem Biernatem wtedy o A2 nie założyłem. Nie dlatego, że taki jestem łasy na posiadanie racji, ale dlatego, że to byłby pierwszy zakład w moim życiu, który chciałbym przegrać.
Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki