Afgański policjant leczony w Łodzi wraca na posterunek o własnych siłach

- Włożyłem w rehabilitację bardzo dużo wysiłku. Nie było łatwo. Wszystkiego uczyłem się od nowa, ale jestem bardzo zdeterminowany, by znowu chodzić - opowiada Ahmad Zia, dowódca policyjnych posterunków w prowincji Ghazni, gdzie znajduje się główna baza misji polskich żołnierzy. - Wspomagam się jeszcze kulami, ale coraz lepiej mi idzie. Wychodziłem ze szpitala do parków i Manufaktury. Na równej powierzchni łatwiej się chodzi. W Afganistanie jest górzysty teren, ale mam nadzieję, że sobie też poradzę.

W czerwcu ubiegłego roku samochód kapitana Zii wjechał na minę-pułapkę. Po serii operacji w szpitalu prowincjonalnym, policjant trafił do polskiego szpitala polowego w Ghazni. Lekarzom udało się uratować jego życie, jednak trzeba było amputować obie nogi. Pod koniec zeszłego roku polscy żołnierze, wdzięczni za pomoc, jakiej Zia im udzielał, przywieźli go na leczenie do Polski. Zia najpierw trafił do Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy, gdzie w komorze hiperbarycznej wyleczono mu trudno gojące się rany. W Łodzi dostał protezy i rozpoczął rehabilitację.

- To był trudny proces, ponieważ używając protez pacjent wykorzystuje zupełnie inne mięśnie niż wcześniej i musi się nauczyć chodzić na nowo. Zia był bardzo zdyscyplinowany i zdeterminowany, dlatego rehabilitacja zakończyła się sukcesem. Pacjent zna schemat ćwiczeń, który może kontynuować w Afganistanie. Opuszcza nasz szpital o własnych siłach - mówi prof. Jan Raczkowski, ordynator oddziału rehabilitacji szpitala im. WAM.