Obrady rozpoczęły się w południe. Klub nie udzielił informacji na ten temat, ale, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na spotkaniu pojawił się Voigt. Przez kilka godzin miał przekonywać członków rady nadzorczej, by pozostawili go na stanowisku.
Szefowie ŁKS chcieliby, żeby prezesem klubu został prof. Zbigniew Domżał, który niedawno został dyrektorem generalnym klubu. Ten jednak odmówił, twierdząc, że lepiej pomoże klubowi w roli dyrektora. Naturalnym kandydatem na stanowisko prezesa stał się Jarosław Turek, który obecnie jest przewodniczącym rady nadzorczej.
Turek jest jedynym akcjonariuszem spółki, który w ostatnim czasie angażuje się w jej ratowanie i de facto i tak rządzi klubem. Bez jego zgody dzisiaj nikt w ŁKS nie podejmie żadnej ważnej decyzji. Ale Turek ponoć też nie chce być prezesem.
Nieoficjalnie wiadomo, że właściciele klubu zaproponowali Voigtowi, że nadal może działać na rzecz ŁKS, ale niekoniecznie w roli prezesa. Voigt od dłuższego czasu obiecuje, że znajdzie inwestora, który dofinansuje ŁKS. Twierdzi, że jest już bliski powodzenia, choć dwa zaproponowane przez niego terminy - najpierw do końca lipca, a później do połowy sierpnia - minęły.
- Jeśli rzeczywiście prowadzi te negocjacje, to nic nie stoi na przeszkodzie, by robił to nadal - mówi nam osoba z otoczenia właścicieli klubu. - Nie musi pełnić do tego funkcji prezesa, a jeśli dojdzie do finalizacji, to po prostu otrzyma prowizję.
Oficjalny komunikat klubu ma być wydany w piątek. Wydaje się jednak, że los Voigta jest przesądzony. Trzeba mu oddać zasługi, choćby w sprawie uzyskania licencji, ale również wytknąć błędy, które popełniał bardzo często. A przede wszystkim skłonność do obietnic, które nie były realizowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?