Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Barciś dodaje Polakom otuchy. "Apel profilaktyczny" ma ponad 5 milionów odsłon

Anna Gronczewska
06.10.2016 krakow526 krakowski salon poezji\"lubimy sie troche"- poezja agnieszki osieckiej i wojciecha mlynarskiego- czytal artur barcis (na zdjeciu).fot: waclaw klag
06.10.2016 krakow526 krakowski salon poezji\"lubimy sie troche"- poezja agnieszki osieckiej i wojciecha mlynarskiego- czytal artur barcis (na zdjeciu).fot: waclaw klag Waclaw Klag
Furorę w internecie robi „Apel profilaktyczny” w wykonaniu Artura Barcisia. Popularny aktor zachęca Polaków, by pozostali w domu.

Wiersz, który recytuje Artur Barciś, jest dowcipny, a znakomita interpretacja sprawia, że Polacy słuchają go z zainteresowaniem.

- Od razu zaznaczę, że nie jestem autorem tego wiersza! - powiedział nam znakomity aktor. - Napisał go Szymon Marhwiak z Oławy (poeta i pisarz, m.in. autor tekstów dla satyryka Zenona Laskowika - przyp. red.). Ten wiersz podsunęła mi żona. Poprosiła, bym nagrał go, bo może ludziom przemówi to do rozumu. I nagrałem wiersz. Umieściłem go na swym fanpage’u na Face-booku. Nie spodziewałem się, że będzie miało to taki oddźwięk. Wiersza wysłuchało ponad pięć milionów ludzi!

Aktorzy, znani ludzie, odgrywają teraz szczególną rolę. Mogą przekonać Polaków do właściwych zachowań. Artur Barciś robi to tak:

Gdy po miastach krąży wirus,
nie zachowuj się jak świrus,
tylko zmuś się do wysiłku
- siedź na tyłku!

Gdy przyroda słonkiem nęci fauna ćwierka, kwitną chęci, chociaż myśli masz najgłupsze
- siedź na kuprze...

Choć nie słychać żadnych
kroków,
na ulicach brak jest tłoku,
więc ty mógłbyś wyjść
w zasadzie
- siedź na zadzie.

Czyś jest młody, czy też stary,
czy stanowisz fragment pary, solo czy też w większej grupie
- siedź na dupie!

Artur Barciś nie napisał „Apelu profilaktycznego”, ale jest autorem wiersza skierowanego do dzieci. Można go też wysłuchać na fanpage’u aktora. Artur Barciś tłumaczy w wierszu dzieciom czym jest koronawi-rus.

- W prostych, bajkowych słowach wyjaśniam dzieciom, co dzieje się wokoło i dlaczego trzeba siedzieć w domu - dodaje Artur Barciś.

Aktora cieszy, że wiersze w jego wykonaniu cieszą się wielką popularnością.

- Ta wielka liczba odsłon wynika pewnie z tego, że ludzie siedzą w domach, nie mają co robić i wędrują po internecie - mówi aktor. - Oba wiersze są podane w dowcipnej formie. Mam nadzieję, że będzie z tego jakiś efekt.

„Apel profilaktyczny” zainspirował wielu ludzi do tego, by sami pisali wiersze. Wielu przesyła je do aktora. Są różnej jakości, część nie ma rymów. Ale aktor dostał też kilka świetnych wierszyków. Sam na razie nie myśli o pisaniu i nagrywaniu kolejnych.

- Zrobiłem to, by ludzie siedzieli w domach! - wyjaśnia nam Artur Barciś. - By zrozumieli, jak jest to ważne w obecnej sytuacji. Gdybym pisał kolejne wiersze o pozostaniu w domu, byłoby to kokieterią.

Artur Barciś jest dziś jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Wiele osób pamięta go jako Tadzia Norka z serialu „Miodowe lata”. Grał też brawurowo Arkadiusza Czerepa-cha w „Ranczu” czy też był tytułowym „Doręczycielem”. Niezapomniane role stworzył w „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego.

Urodził się 12 sierpnia 1956 roku w niewielkiej wsi Kokawa koło Częstochowy. W wywiadach opowiadał, że czasem pasał krowy, ale przede wszystkim czytał mnóstwo książek. I miał marzenia. Jednym z nich było, by zamieszkać w Warszawie, która była dla niego niczym Nowy Jork. Miał wiele kompleksów, był drobny, często chorował. Wychowywał się w niezbyt zamożnej rodzinie. Tata był magazynierem w jednej z firm w Częstochowie, mama sprzedawała bilety w kasie kolejowej w Mykanowie. Potem tata aktora zachorował na gruźlicę. Rodzice martwiąc się o zdrowie dzieci wysłali je do prewentorium, które znajdowało się Karkonoszach. W wywiadzie udzielonym „Dobremu tygodniowi” Artur Barciś opowiadał, że przed wyjazdem do prewentorium odwiedził leżącego w szpitalu tatę. Miał twarz posmarowaną jakąś fioletową substancją.

Widok ten zrobił na chłopcu okropne wrażenie.

- Klęczeliśmy przed wielkim świętym obrazem i modliliśmy się, żeby przeżył - wspominał w wywiadzie aktor.

Będąc w Karkonoszach, codziennie modlił się o zdrowie taty. Aż pewnego dnia mama zabrała dzieci do domu. W progu powitał ich uśmiechnięty tata. Artur Barciś uważa, że wydarzył się cud.

Od zawsze marzył, by zostać aktorem. Brał udział w konkursach recytatorskich. Nie zapomni też spotkania z Danielem Olbrychskim. Odważył się wtedy zadać pytanie wielkiemu aktorowi.

- Ten chłopak będzie kiedyś wielkim aktorem! - powiedział Daniel Olbrychski. Po maturze, którą zdał w liceum w Rudnikach, dostał się do łódzkiej Szkoły Filmowej. Nie bez problemów. Połowa komisji była za tym, by go przyjąć, połowie nie spodobał się.

- Wyglądałem na 14 lat, byłem bardzo szczupły i taki niepozorny - wspominał po latach. - A to są studia, które wymagają dosyć dużego wysiłku, więc myśleli, że nie poradzę sobie fizycznie.

Mówił też, że gdyby nie został przyjęty na wydział aktorski łódzkiej Szkoły Filmowej, to próbowałby zostać reżyserem. I to marzenie spełnił po latach. Wyreżyserował kilka spektakli.

W swojej książce „Rozmowy bez retuszu” aktor opowiadał, że w Łodzi podczas egzaminów czuł się bardzo samotny. Widział wokół siebie piękne dziewczyny, przystojnych chłopaków. Siedział sam w kącie korytarza. W pewnej chwili podeszła do niego piękna dziewczyna. Była to Daria Trafankowska. Też, już po raz kolejny, zdawała na wydział aktorski. Była od niego dwa lata starsza. Tak jak Artur dostała się do Szkoły Filmowej. Przyjaźnili się przez całe studia.

- Ja się trochę w Duśce podkochiwałem, ale ona zawsze miała swoich chłopaków - śmiał się po latach Artur Barciś.

Artur Barciś szybko okazał się jednym z najlepszych studentów. Urósł, ćwiczył akrobatykę. Potrafił między innymi zrobić podwójne salto. W 1979 roku odebrał dyplom ukończenia Szkoły Filmowej w Łodzi. I wyjechał do wymarzonej Warszawy. Został aktorem Teatru na Targówku. Potem został członkiem zespołu Teatru Narodowego, a od 1984 roku występuje w warszawskim Teatrze Ateneum. W tym samym roku poznał swoją żonę Beatę, dziś jedną z najlepszych w Polsce specjalistek od montażu filmowego. Poznali się na planie serialu „Pan na Żuławach”. A właściwie, gdy z niego wrócili autokarem.

- Zatrzymaliśmy się na parkingu - mówił w wywiadzie dla „Vivy” aktor. - Wyszedłem wcześniej i zobaczyłem, jak Beata schodzi po schodach autokaru. Olśniło mnie. Zakochałem się w sekundę.

Po dwóch latach byli małżeństwem. Potem przyszedł na świat ich syn Franek. Dziś ma 31 lat, jest grafikiem komputerowym, specjalistą od efektów specjalnych, ale też, tak jak mama, montażystą filmowym. Kilka lat temu jego żoną została Joanna Żydowicz, kierownik produkcji filmowej. Mają syna Gustawa, który w sierpniu skończy 3 lata.

- Nazwisko Barciś nie bardzo wiadomo skąd się wzięło, ale odnalazłem kiedyś przypadkowo miasteczko we Włoszech o podobnej nazwie, BARCIS i uknułem dla kolorowych pism historyjkę o tym, że mój ród wywodzi się z Włoch - pisze na swojej stronie internetowej Artur Barciś. A może to prawda?

Teraz cała Polska przeżywa ciężki czas, a zwłaszcza artyści, którzy nie mogą pracować.

- I są pozbawieni dochodów - zauważa Artur Barciś. - Wielu aktorów, szczególnie na prowincji, zostało bez środków do życia. Jeśli nie grają, to nie zarabiają. Zwłaszcza ci, którzy nie mieli etatów w teatrze. A nawet jeśli mieli, to były głodowe pensje. Teraz nie mogą zarabiać. Zresztą ta sytuacja dotyczy też innych zawodów. Za chwilę kilka milionów ludzi może stracić pracę. Ich firmy padną, nie będą w stanie dalej funkcjonować. Czeka nas bardzo ciężki czas.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki