Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantury w samolotach. Poseł Godson chciał prohibicji

Agnieszka Jasińska
Poseł John Godson chciał wprowadzenia zakazu picia alkoholu w samolotach. Nic z tego nie wyszło.
Poseł John Godson chciał wprowadzenia zakazu picia alkoholu w samolotach. Nic z tego nie wyszło. Krzysztof Szymczak/archiwum
Alkohol dodaje odwagi. I fantazji. Szczególnie na lotnisku i w samolocie. Wysokoprocentowe trunki są coraz częściej powodem agresji. Pijani podróżni chcą bić się z innymi pasażerami, wysiadać w locie albo podrywać stewardesy. Mało kto myśli wtedy o karach. A od tych może rozboleć głowa bardziej niż od nadmiaru alkoholu.

W tanich liniach lotniczych za wysokoprocentowe trunki trzeba dodatkowo płacić. Na pokładach regularnych przewoźników każdy można pić, ile chce. Nic dziwnego, że są z tego kłopoty. I to czasami dość poważne.

Ambasada ostrzega pijanych pasażerów
W grudniu ubiegłego roku Qatar Airways uruchomił połączenie z Warszawy do Doha. Dla pasażerów to był powiew luksusu. Według Skytrax to najlepsza linia lotnicza świata. Na pokładzie na podróżnych czekają trunki: do wyboru, do koloru. Na efekty takich wyborów nie trzeba było długo czekać. Pasażerowie pod wpływem alkoholu zachowywali się tak źle, że ambasada w Doha musiała wydać specjalne oświadczenie.

"W związku z uruchomieniem bezpośredniego połączenia lotniczego Warszawa - Doha, placówka odnotowuje przypadki niestandardowego zachowywania się obywateli polskich na pokładach samolotów Qatar - Airways (palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, złe zachowanie w stosunku do obsługi samolotu), co w konsekwencji prowadzi do bardzo przykrych konsekwencji w świetle rygorystycznych przepisów prawa Państwa Kataru - czytamy w oświadczeniu. - Wszystkie wyżej wymienione wykroczenia karane są zatrzymaniem na lotnisku, aresztem, rozprawą przed kolegium do spraw wykroczeń i wysokimi karami pieniężnymi (do 5.000 QR - około 4.800 zł)".

Ambasada apeluje do wszystkich pasażerów o ostrożność i powstrzymanie się od niestandardowych zachowań na pokładach samolotów. Bo konsekwencje mogą być przykre i zupełnie niespodziewane.

Stewardesa dostała w twarz
W kwietniu 2011 roku głośno było o pijanym góralu, który uderzył w twarz stewardesę. Sytuacja była na tyle poważna, że obsługa samolotu poprosiła o pomoc pasażerów, którzy obezwładnili mężczyznę. Kapitan podjął decyzję o lądowaniu. Samolot z Chicago do Warszawy wylądował na Islandii. Kapitan wysadził agresywnego górala. W Warszawie samolot wylądował z dwugodzinnym opóźnieniem.

W październiku ubiegłego roku w samolocie z Łodzi do Nottingham pijany pasażer z okolic Tomaszowa wywołał awanturę. Potrzebna była interwencja policji. Mężczyzna najpierw ubliżał stewardesom, nie zapiął pasów bezpieczeństwa, a potem zaatakował innego pasażera. Doszło do bójki. Mężczyzna nic nie robił sobie z tego, że na pokładzie samolotu są małe dzieci. Atakował kolejne osoby, był pewny siebie, w ogóle nie reagował na uwagi stewardes.

Sprawy w swoje ręce wzięło wreszcie kilku silnych pasażerów. Tuż przed lądowaniem powalili awanturnika na ziemię. Nie puścili go aż do zaparkowania samolotu przed terminalem. Po lądowaniu agresywnego mężczyznę przejęła angielska policja. Został wyprowadzony z samolotu w kajdankach. Nie wystawił najlepszej laurki mieszkańcom naszego regionu.

Pasażerowie lotu do Nottingham skarżyli się, że pijany pasażer w ogóle nie powinien być wpuszczony do samolotu. Według obsługi portu na lotnisku w Łodzi, pasażer był tylko pod lekkim wpływem alkoholu. Wtedy nie stanowił zagrożenia ani nie zachowywał się agresywnie. Dlatego został wpuszczony na pokład.

- Jeśli ktoś szybko wypije alkohol przed wejściem do samolotu, to podczas kontroli jeszcze nie jest całkiem pijany. Widocznie alkohol uderzył mu do głowy dopiero na pokładzie - próbowano wtedy tłumaczyć sytuację na lotnisku w Łodzi. - Zawsze w takich przypadkach jesteśmy w kontakcie z pilotem i to pilot ostatecznie decyduje, czy wpuścić na pokład pasażera pod wpływem alkoholu.

Do więzienia za awanturę w samolocie
W grudniu 2011 roku awantura wybuchła na pokładzie samolotu z Łodzi do Liverpoolu. Pasażerowie wypili butelkę mocnego alkoholu i sterroryzowali załogę lotu. Bawili się świetnie. Do czasu. Pięciu pijanych pasażerów urządziło awanturę na pokładzie samolotu Rynaira. Szef załogi, który zauważył pijanych mężczyzn, od razu poinformował kapitana, że spodziewa się kłopotów. Nie pomylił się. Jeden z podróżnych próbował przytulać i zaczepiać szefową załogi. Inni nie chcieli zapiąć pasów ani spokojnie siedzieć w fotelach.

Naprawdę niebezpiecznie zrobiło się, kiedy jeden z pijanych mężczyzn podszedł do drzwi samolotu. Obsługa przestraszyła się, że może je otworzyć. Trzeba było interweniować i natychmiast go obezwładnić. Historia nie skończyła się dobrze dla awanturników. Dwóch z nich, którzy przysporzyli załodze najwięcej kłopotu, spędziło aż 22 dni w więzieniu. Wcześniej nie byli karani. Kiedy wytrzeźwieli, przyznali się do winy. Adwokat jednego z nich tłumaczył, że zachowanie jego klienta było chuligańskie, jednak nie agresywne. Adwokat drugiego twierdził, że mężczyzna w czasie zdarzenia był pod wpływem leków, bo... boi się latać.

Sędziego nie przekonały tłumaczenia. Skazał obu mężczyzn na cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Mieli również zapłacić Rynairowi aż po 250 funtów odszkodowania.

Obsługa łódzkiego lotniska wówczas także tłumaczyła, że mężczyźni nie mogli być pijani podczas wpuszczania na pokład.
Problemy z pijanymi pasażerami na pokładzie samolotu nie miałyby miejsca, gdyby w życie weszły przepisy, zaproponowane przez posła Johna Godsona. Poseł PO z Łodzi chciał wprowadzenia zakazu wydawania alkoholu w samolotach. Zwrócił się w tej sprawie do ministra infrastruktury. Z zakazu nic nie wyszło.

Godson zastanawiał się nad tym, że skoro picie alkoholu zakazane jest w środkach komunikacji publicznej, to dlaczego można go pić kilka tysięcy metrów nad ziemią. Poseł zaznaczał, że przez pijanych pasażerów loty mają po kilka godzin opóźnienia, kapitan musi podjąć decyzję o śródlądowaniu i kosztuje to nawet kilkaset tysięcy złotych.

W Łodzi zdarzały się też przypadki pijanych pasażerów, którzy nie zostali wpuszczeni do samolotu. Był wśród nich nawet znany piłkarz. Nie wspomina najlepiej tej podróży. Obsługa lotniska nie wpuściła go na pokład, poleciała tylko jego żona.
Natomiast pasażerowie pod lekkim wpływem alkoholu zdarzają się często. Nie są dla nikogo zagrożeniem. Zwykle piją coś przed lotem, by dodać sobie odwagi.

Andrzej Minkiewicz, organizator warsztatów "Pokochaj latanie", radzi jednak, żeby pasażerowie uważali z alkoholem.

- Organizujemy warsztaty pokonywania lęku przed lataniem. Często słyszymy pytanie, czy alkohol pomaga zabić strach. Niektórym wydaje się, że rozluźnia, zmniejsza napięcie. Jednak alkohol działa przeciwnie - mówi Minkiewicz. - Na wysokości jest mniejsze ciśnienie, jeśli chodzi o atmosferę. To tak, jakbyśmy weszli na Rysy. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, krew krąży wolniej, mniej tlenu dostaje się do głowy. To złudne poczucie rozluźnienia.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki