Rozmawialiśmy dotąd głównie o bezpieczeństwie socjalnym. A czy czujecie się w Polsce – i w Łodzi – zagrożeni działaniami reżimu? Pytam w kontekście wydarzenia sprzed miesiąca, czyli odnalezienia ciała Witalija Sziszowa, szefa Domu Białoruskiego w Kijowie – który pomagał represjonowanym rodakom – powieszonego w jednym z parków w stolicy Ukrainy.
Michał: Niedawno na własne oczy widziałem, jak nieznani ludzie śledzili Pawła Łatuszkę – białoruskiego polityka sprzeciwiającego się reżimowi – podczas Festiwalu „Tutaka” pod Białymstokiem. W Warszawie też spotkałem się z przypadkami śledzenia białoruskich aktywistów przez niewiadome osoby. Chcieli oni zebrać informacje o miejscu zamieszkania śledzonych, o miejscach, gdzie aktywiści przebywają najczęściej – oraz z kim się tam spotykają. W Warszawie byłem jednym z tych śledzonych. W Łodzi raczej mnie to nie spotkało, choć raz miałem wrażenie, że ktoś mnie intensywnie obserwuje w sklepie. Ale w tym łódzkim przypadku chodziło najpewniej o zainteresowanie ze strony osoby o jakimś dziwnym charakterze – a nie o „agenta”. Natomiast w Warszawie śledzący nas robili zdjęcia Białorusinom, którzy przyszli na koncert. Także filmowali. Taka aktywność była dla nas niepokojąca, bo wydarzyła się w kilka dni po odnalezieniu ciała Witalija Sziszowa. Apelujemy, aby poważnie traktować takie sygnały od Białorusinów. Przecież gdyby sytuacja z Kijowa powtórzyła się w Polsce, świadczyłoby to także o tym, jak pewnie czują się tu służby reżimu.
Zdjęcie z akcji solidarnościowej Białorusinów mieszkających w Łodzi z 29 maja 2021 r.