Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biedny premier...

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum
Biedny premier. Tłuc się rodzimym pociągiem między Poznaniem a Wrocławiem i to w II klasie, narażać się na wymioty doglądając z helikoptera postępów przy budowie A2... Męczące, choć stresu po premierze widać nie było. Przecież sezon urlopowy dopiero przed nami, przez okno do pociągu wskakiwać nie musiał, a w przedziale tylko dwóch pasażerów, choć dziwnie znanych, to przecież minister transportu i rzecznik rządu.

Obrazek piękny, premier uśmiechnięty. Wcześniej cały rządek ministrów publicznie meldował premierowi "stuprocentową" gotowość do turnieju Euro 2012.

Stuprocentową, choć nie ma wszystkich dróg, ale są stadiony, bezpieczeństwo zapewnione, a służba zdrowia nie może się doczekać europacjentów. Stresem dla premiera może być chyba tylko brak zaufania w dokonania i kompetencje własnych ministrów, bo czym innym można tłumaczyć publiczne odprawy i tę pełną troski turystykę, by na własne oczy zobaczyć, że kraj gotowy jest na sukces?

Ostatni taki objazd premier zaliczył przed wyborami, a że nie ukrywał, iż idzie o zwycięstwo PO, stąd podróży koleją nie ryzykował i wsiadł w "tuskobus". Teraz do wyborów daleko, a przynajmniej tych kalendarzowych. Ale skoro jest okazja, a i alibi też niezgorsze, w podróż wyruszyć warto. Tym bardziej że ostatni sondaż OBOP-u dla premiera, polityka, który strategię układa patrząc na słupki, wynik po 34 proc. dla PO i PiS musiał być odebrany jak kopnięcie w kostkę bez piłki, skutkujące niebezpieczną kontuzją. Potem, jako że faulu nie odgwizdano, premier kulejąc dostał żółtą kartkę za dyskusję z sędzią. Tym samym chyba, który skazał Beatę Sawicką na 3 lata więzienia za korupcję.

Nie pomogły tłumaczenia, że "ona już nie w PO", a "CBA ją do korupcji nakłoniło na zamówienie PiS". Nie pomogły, bo premier i PO sympatię traci i bez tego, co byłoby do przełknięcia, gdyby nie fakt, że PiS-owi poparcie rośnie. "The Economist" napisał nawet, że to dla kraju szansa na przyszłość, bo Tusk przy tych notowaniach i tak już nie ma nic do stracenia, powinien więc do woli męczyć Polaków ciężkimi, acz koniecznymi reformami. Widać premier plan ma inny, chce się za ten faul bez piłki odegrać i reanimować fatalne dla PO sondaże, pochylić się nad zbolałą infrastrukturą gospodarskimi wizytami. Tyle że na tym zyska wizerunek premiera, kraj nie. Jakże bliższy byłby prawdy, gdyby wsiadł do tej II klasy na podobieństwo króla, który przemierza swe włości incognito.

Anonimowy Tusk luzu w przedziale by nie doświadczył. Stałby w korytarzu jak większość z nas. Podróż z Poznania do Wrocławia to też łatwizna. Spróbowałby z Warszawy do Wrocławia via Łódź. 380 km przez bite 7 godzin, a między Łodzią i Sieradzem jeszcze atrakcyjne dla oka ryzyko wyprzedzenia pociągu przez rowerzystę. Wtedy na uśmiech premiera bym nie liczył. Chyba że uśmiech niedowierzania.

Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki