Nikogo to nie dziwi, bo taka jest praktyka polityczna. Gdy PO wciągnęła SLD do koalicji, to wiadomo było, że część stołków trzeba przekazać lewicy w zamian za to, że SLD będzie głosować tak, jak nakaże PO. Dlatego nie dziwię się radnym PiS, że chcieli dowiedzieć się, ile osób z SLD znalazło pracę w magistracie i czy te osoby są kompetentne. Dziwi mnie natomiast opór władzy przed przekazaniem tych informacji radnym z opozycji. Rozumiem argumentację prawników, ale dlaczego nagle zaczęli ściśle trzymać się zapisów statutowych właśnie przy interpelacji dotyczącej polityki kadrowej?
CZYTAJ: Rada Miejska w Łodzi: polityka kadrowa urzędu miasta niedostępna dla radnych opozycji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?