Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błażej Moder: EC1 może się okazać dźwignią dla łódzkiej kultury

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Z Błażejem Moderem, dyrektorem EC1 Łódź- Miasto Kultury, o obecnej sytuacji instytucji oraz jej przyszłości, planach i finansowaniu rozmawia Dariusz Pawłowski

Spróbujmy na początek uporządkować sytuację instytucji EC1 Łódź - Miasto Kultury. Co zostało zamknięte, co jeszcze trzeba wyjaśnić, jakie kwestie, przepisy, uwarunkowania wpływają jeszcze na jej działalność?
31 grudnia 2015 roku zakończyliśmy realizację projektu EC1 z perspektywy Unii Europejskiej, czyli jego rozliczenie wobec Urzędu Marszałkowskiego. To oznaczało trwającą ponad dwa miesiące kontrolę zarządzoną przez marszałka województwa, która już się zakończyła i na której wyniki czekamy oraz kontrolę Urzędu Kontroli Skarbowej. Mam nadzieję, że w drugim kwartale roku zamkniemy wszystkie elementy związane z procesami kontrolnymi...

Ma Pan jakieś obawy?
Jestem raczej spokojny: udało się złożyć szereg wyjaśnień i myślę, że wynik kontroli będzie dla nas pozytywny. Kością niezgody pozostaje sprawa z 2010 roku, czyli zarzut, że przetarg na prace budowlane został niewłaściwie przeprowadzony, a co za tym idzie bardzo wysoka korekta dotacji nałożona na nas przez marszałka, bo wynosząca aż 20 milionów złotych...

Najwyższa z możliwych w tej sytuacji.
To prawda. Zawsze stałem na stanowisku, że przy tak złożonej budowie, w dodatku przy wszystkich towarzyszących jej perturbacjach, ta najwyższa z kar była nieadekwatna do zarzutu, który został postawiony. Miasto nie miało innego wyboru, jak proces sądowy. Bo, co trzeba podkreślić, beneficjentem środków unijnych było miasto, nie EC1 jako instytucja kultury. To dopiero w nowej perspektywie unijnej EC1 będzie bezpośrednio pozyskiwać te środki. Nie da się ukryć, że niezależnie jaka będzie w tej sprawie decyzja sądu, te 20 milionów zapłaci łódzki podatnik, bo tych pieniędzy po prostu zabraknie albo w budżecie miasta, albo województwa. Sprawa nie zdąży zakończyć się w ramach rozliczenia funduszy unijnych i środki, które mieliśmy przyznane z Brukseli, przez tę korektę zostaną utracone. Ze wszystkich spraw, które musieliśmy uporządkować to właśnie niemożność przekonania Urzędu Marszałkowskiego do zmiany decyzji powoduje mój głęboki zawód.

Zapadła również decyzja o odstąpieniu od pierwotnej koncepcji EC1 Wschód, przedstawianej jeszcze przez Fundację Sztuki Świata.
To największa operacja związana z tym, że w drugiej połowie ubiegłego roku podjęliśmy decyzję o przebudowaniu pierwotnej, oryginalnej formuły na EC1 Wschód, czyli zastąpieniu partnera prywatnego partnerem publicznym. I dalej - zamianie koncepcji budowy ośrodka związanego z produkcją muzyki filmowej na obiekt zajmujący się szeroko rozumianą promocją kultury filmowej, pod auspicjami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, i na to dostaliśmy zgody zarówno marszałka, jak i agend Komisji Europejskiej. To była istotna zmiana jakościowa. Z oryginalnymi funkcjami pozostało Centrum Nauki i Techniki w EC1 Zachód. Tam jednak zaistniały perturbacje budowlane związane z wykonawcą. Na szczęście udało nam się zakończyć tę inwestycję o czasie. Co było ważne ponieważ, upraszczając, dotacja unijna przeznaczona była głównie na mury, a nie na sprzęt. Niedotrzymanie terminu budowy oznaczałoby, że dotacja unijna by przepadła. Teraz udało nam się bardzo płynnie wybrać wykonawcę związanego z wyposażeniem Centrum Nauki i Techniki. W tle były oczywiście jeszcze sprawy odkupu nieruchomości i ugody z Fundacją Sztuki Świata, ale i je udało się pozytywnie zakończyć.

Teraz mówi Pan o „osadzaniu” EC1 na trzech filarach: Narodowym Centrum Kultury Filmowej, Centrum Nauki i Techniki oraz Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej. Kiedy wszystkie razem zaczną działać?
W tym roku pierwszą naszą aktywnością jest Planetarium. Jestem bardzo usatysfakcjonowany jego przyjęciem. Miałem obawy, jak mieszkańcy potraktują pierwsze otwarcie EC1, ponieważ do tej pory instytucja kojarzyła się raczej z zawirowaniami, w dużej mierze negatywnymi informacjami; w prasie, środowiskach związanych z kulturą i edukacją była postrzegana jako zagrożenie. A okazało się, że w ciągu dwóch miesięcy od uruchomienia Planetarium sprzedaliśmy 30 tysięcy biletów. Jeśli zatem trend się utrzyma, to przyjęcie tylko z tej jednej aktywności stu tysięcy ludzi w skali roku da nam wynik, obok którego nie można przejść obojętnie. Planetarium jest zapowiedzią zaplanowanego na ostatni kwartał przyszłego roku uruchomienia całego, największego w Polsce Centrum Nauki i Techniki Obiektu funkcjonującego sześć dni w tygodniu, z trzema ścieżkami dydaktycznymi. Z mojej perspektywy to jest bardzo mało czasu, biorąc pod uwagę konieczność wyposażenia Centrum i skompletowania całej załogi. Do 2020 roku będziemy chcieli uruchomić czwartą ścieżkę dydaktyczną, przeznaczoną dla dzieci, na którą już pozyskaliśmy środki z nowej perspektywy unijnej.
Drugim elementem stało się Narodowe Centrum Kultury Filmowej, na którego wyposażenie udało nam się stworzyć budżet na poziomie 40 milionów złotych, co jest poważną kwotą, pozwalającą nam konkurować z nowoczesnymi muzeami narracyjnymi. Trzecim elementem ma być Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej, na które pozyskaliśmy 20 milionów złotych, i które zostanie umiejscowione w dawnych warsztatach elektrociepłowni. Wszystkie razem zaczynają tworzyć logikę całego kompleksu, jako że są silnie związane z technologią, a zarazem wymiarem artystycznym. Poza tym są mocno zakorzenione w tożsamości Łodzi, która zawsze była pionierem w rozmaitych technologicznych aktywnościach i rozwiązaniach. Najwyraźniej będzie to widoczne w części zachodniej, która według mojej wiedzy jest jedyną w ten sposób zachowaną elektrownią, która ożyje po niemal stu latach od uruchomienia. Harmonogram jest zatem dość jasno zarysowany: 2017 - Centrum Nauki i Techniki, przełom 2018 i 2019 - Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej, 2019 - Narodowe Centrum Kultury Filmowej. Czyli od momentu pomysłu, sprecyzowanego w 2008 roku, upłynie 10-12 lat. Z jednej strony długo, z drugiej - bardzo szybko, bo wydatkowanie 370 milionów złotych inwestycyjnie, a tyle pochłonęło całe przedsięwzięcie od budynku, który był ruiną, do budynku użyteczności publicznej, to tempo naprawdę niemałe.

Wspomniał Pan o działaniach wystawienniczych i edukacyjnych, ale na tym chyba się nie skończy?
Oczywiście, że nie. Przewidujemy też cały zakres działań incydentalnych i współpracę z łódzkimi instytucjami. W ubiegłym roku były to spektakle ze Szkołą Filmową, jak nagrodzona niedawno Plastrem Kultury 2015 „Cyberiada”. W tym będzie to Teatr Powszechny przy okazji Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Na pewno będziemy współpracować z festiwalem Łódź Czterech Kultur, Transatlantykiem i Fotofestiwalem, EC1 zostaje też razem ze stowarzyszeniem Contur współorganizatorem Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier.
Padło tu sformułowanie „muzea narracyjne”, w kierunku których podąża kompleks EC1. Czy to moda, czy też rzeczywiście przyszłość tego rodzaju tematycznych instytucji?
Przykład Planetarium unaocznia, że popyt na inteligentną formułę spędzania wolnego czasu jest fenomenalny. Oznacza to, że jesteśmy w stanie zmobilizować ludzi do tego rodzaju aktywności. EC1 może służyć jako magnes, ale w konsekwencji również zachęcać do zapoznania się z ofertą innych placówek kulturalnych Łodzi. Ścieżki, które stworzymy, to nie jest taki stan zaawansowania, jak na przykład Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie prezentacjom towarzyszą bardzo poważne badania muzealnicze, masa programów edukacyjnych, czy zajmowanie zdecydowanego stanowiska w dyskursie publicznym. To jest nasz model docelowy. Do 2020 roku zaproponujemy pewien szkielet takiej instytucji, a na nim można budować coś więcej. Dopiero ogrom działań związanych z edukacją kulturalną, zabezpieczaniem dziedzictwa, skupowaniem eksponatów pokażą, czy tej instytucji udało się nie tylko przyciągnąć ludzi, ale również przysłużyć się polskiej kulturze. Jedno jest pewne: cały kraj podjął decyzje o budowie instytucji narracyjnych. Okazało się, że Polakom to świetnie wychodzi, a popyt jest olbrzymi. Udało się uzyskać wielki sukces frekwencyjny przy bardzo trudnych tematach. Można zatem oszacować, jaki jest zatem potencjał przy dziedzinach tak spektakularnych, jak film, komiks czy nauka i technika. Dziś technologia jest bardziej nowoczesna, tańsza i dostępna. Warto tworzyć takie placówki. Zatem w przedsięwzięciach narracyjnych widzę wielkie możliwości, także wpływające na osoby, które nie miały wcześniej szczególnych zainteresowań kulturalnych. Proszę zauważyć, że dziś już trochę nie wypada nie odwiedzić Europejskiego Centrum Solidarności czy w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Ale czy nie pojawia się ryzyko, że instytucje narracyjne na tyle zdominują klasyczne muzealnictwo, czy kulturę w ogóle, że na najzwyczajniej zabraknie na nie funduszy?
Tu wciąga mnie pan na pola dla mnie nieodkryte, bo nie jestem muzealnikiem, nie wyrosłem też ze świata kultury. Raczej uważam siebie za organizatora różnych przedsięwzięć. Jestem jednak przekonany, że nie ma dobrego muzeum narracyjnego, bez oryginalnego zasobu. Pozbawione „serca” jest ono zupełnie sztuczne. Uważam, że siłą Centrum Nauki i Techniki jest jego duża część historyczna. W Narodowym Centrum Kultury Filmowej w ramach ścieżek edukacyjnych znajdą się oryginalne eksponaty, które wysiłkiem ogromnej liczby ludzi są już w Łodzi zgromadzone. Te, których brakuje, postaramy się dokupić. Także Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej będzie gromadzić dorobek polskich twórców komiksu. Poza tym uważam, że sukces frekwencyjny takich miejsc będzie generować przekonanie politycznych decydentów i sponsorów, że warto przeznaczać środki na kulturę. Taka zależność może sprawić, że kultura uzyska pewne argumenty do rozmowy z decydentami i w efekcie podobne do naszej instytucje sprawią, że kulturze nie będzie się odbierać, ale zacznie się dodawać. Nowoczesne przedsięwzięcia mogą się okazać bramami dla innych instytucji kultury. Dlatego między innymi chcę zaproponować wspólne bilety. Wierzę, że EC1 może się okazać dźwignią dla łódzkiej kultury. Wszystko zależy od tego, czy łódzkie środowisko zechce w tym zakresie współdziałać. Pewnie jak się spotkamy za pięć lat, będziemy mogli ocenić, czy się ten eksperyment udał.

Jak zatem ma funkcjonować EC1?
To musi być instytucja rodzinna, w której dobrze czuć musi się dziecko, jego rodzice, jak i dziadkowie. To jest trudne, ale decydująca będzie jakość oferty i obsługi. Nie mam zamiaru rywalizować z innymi instytucjami kultury, ale szczerze liczę na współpracę. Poza tym naszą mocą są wnętrza. One są autentyczne, monumentalne. Wielkie wrażenie robią urządzenia stanowiące serce elektrowni - turbogenerator, kotły. Razem powodują, że ludzie natychmiast odczuwają tę energię. I to trzeba wykorzystać. Namawiałbym, żeby pozbyć się obaw. Z EC1 jest dzisiaj trochę jak z Warszawą - czy to dla nas szansa czy wręcz przeciwnie? Wierzę, że jest to szansa, z której będziemy chcieli i potrafili skorzystać.

Ile zatem to wszystko musi tak naprawdę rocznie kosztować?
To jest kwota 42 milionów złotych rocznie. Główny koszt to eksploatacja: to aż 45 tysięcy metrów w budynkach zabytkowych. Druga sprawa to zespół ludzki, niezbędny do właściwego funkcjonowania całości. To, że będziemy do EC1 dopłacać, to informacja bezdyskusyjna. Czy jednak jest to warte zysków niemierzonych w pieniądzu, w wymiarze edukacyjnym, promocyjnym i innym? Myślę, że tak. Jedną taką instytucję narracyjną jako Łódź jesteśmy w stanie udźwignąć i korzystać z tego, co może nam ona dać.

Minister kultury daje nam zatem tylko dwa miliony z tych 42. Czy widzi Pan szansę przekonania go do większej partycypacji, albo pozyskania sponsorów ze świata biznesu?
Instytucja jest w stanie pokryć tę kwotę z przychodów własnych w 40 procentach. Trzymam się jednak zasady, by mniej obiecać, a więcej dostarczyć. Jeśli będziemy mieli wyniki, znakomite projekty, będzie nam łatwiej rozmawiać. Na razie musimy pracować nad wyrobieniem marki EC1, a wtedy przedstawimy ofertę sektorowi prywatnemu. Podobnie traktujemy ministerstwo: zaufaliście nam, oto co wykonaliśmy, teraz spróbujmy się zastanowić nad możliwością zwiększenia dotacji. Oczywiście, funkcjonujemy w całej sferze politycznej i nie możemy udawać, że jesteśmy obok tego. Trzeba w tej grze brać udział. Ale z korzyścią dla Łodzi. To jest możliwe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki