Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo u nas każdy czuje się potrzebny

Michał Bąkiewicz
Michał Bąkiewicz w akcji
Michał Bąkiewicz w akcji DziennikŁódzki/archiwum
W czwartek poznamy naszego następnego rywala w Lidze Mistrzów. Jak zwykle w losowaniach siatkarskich, zasady właściwie nie są znane...

Patrząc jednak na poprzednie lata wydaje się, iż w najbliższej rundzie, dzięki temu, że wygraliśmy naszą grupę, powinniśmy być rozstawieni. Wówczas dostalibyśmy rywala z drugiego miejsca w innej grupie, ale wcale nie oznacza to, że będzie to rywal łatwy. A może być to nawet... Zaksa albo Resovia.

Zastanawiałem się niedawno, jak wyglądałyby mecze Ligi Mistrzów pomiędzy dwiema polskimi drużynami. Myślę, że gdybyśmy np. grali z Rzeszowem, to Atlas Arena mogłaby okazać się zbyt mała :).

Do tej pory jeszcze nigdy meczów dwóch drużyn z Polski nie było, ale w tegorocznych rozgrywkach jest to prawdopodobne, by nie powiedzieć, że prawie pewne. Jeśli nawet w tej rundzie nie wpadniemy na siebie, ale za to trzy drużyny przejdą do następnej, to wówczas mecz polsko-polski będzie konieczny, bo przepisy mówią, iż do Final Four mogą wziąć awansować tylko dwie drużyny z jednego kraju.

Zanim odbędzie się losowanie i poznamy następnego przeciwnika, czeka nas jeszcze mecz w Stambule z Fenerbahce, w którym zagramy w bardzo zmienionym składzie. Chyba dla wszystkich jest zrozumiałe, że skoro mamy bardzo wiele meczów, to trener podstawowych graczy oszczędzi, gdy mecz o niczym nie decyduje.

A tak swoją drogą, to gdyby ktoś przed rozgrywkami Ligi Mistrzów powiedział nam, że w grupie z Dynamem Moskwa i Fenerbahce na kolejkę przed końcem będziemy mieli zapewnione zwycięstwo w grupie, a w pięciu meczach przegramy zaledwie dwa sety, to nikt by w to nie uwierzył. Może nieskromnie to zabrzmi, ale sądzę, że dobrze przeszliśmy przez tę grupę.

Cieszy nas wszystkich to, że mimo kłopotów kadrowych jakie mamy - w środowym meczu Ligi Mistrzów nie mogli zagrać Aleks, Mariusz i Karol, a w sobotę przeciwko Resovii nie było Aleksa, a Mariusz wchodził tylko na małe fragmenty - nie tracimy punktów. Ba, trzy ostatnie mecze wygraliśmy do zera, a każdy z nas ma okazję poczuć się potrzebny. Przez lata naszą siłą było właśnie to, że każdy - czy grał dużo, czy mało, czy bardzo mało - czuł się potrzebny i wiedział, że przyjdzie moment, w którym będzie musiał pomóc. Teraz taki moment przyszedł dla mnie, czy dla Cupko. I sądzę, że nie zawodzimy.

Michał Bąkiewicz, PGE Skra Bełchatów

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki