Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bony i kiełbasa

Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński
Łukasz Kaczyński DziennikŁódzki/archiwum
"Odżywianie głowy jest tak samo ważne jak żołądka" - powiedział dopiero co eks-prezydent egzotycznego kraju, Inacio Lula da Silva. W Brazylii (o niej mowa) władze wprowadziły właśnie ustawę, gwarantującą uboższym bony, które mogą oni wydać na kino, teatr lub książki.

Lula, prezydent usposobiony lewicowo, zaproponował bon kulturalny trzy lata temu. I tyle nad nim dyskutowano, bo przeciwnicy uznali, że bony będą wspierać przemysł rozrywkowy. Okazali się tym samym wielkimi znawcami gustu swoich rodaków.

W Łodzi znacznie mniej niż w Brazylii dyskutowano nad stypendiami dla młodych twórców. Głównie postulowano. Że są słuszne, bo ściągną do miasta młodą bohemę. Miasto wykroiło na nie sto tysięcy złotych mimo ogólnej mizerii i obcięcia budżetu na kulturę w mieście o 10 procent.

Stypendia rozdano po raz pierwszy. Ponieważ doszło do tego w tym tygodniu, na podstawie pierwszych, lapidarnych informacji z magistratu trudno wyrobić sobie zdanie, co do wartości nagrodzonych wniosków: gotowanie jako medium artystyczne, dokumentalne wideo, rejestrujące rozmowy z podróżującymi do i z Łodzi, wielokanałowa instalacja dźwiękowa, instalacje dźwiękowe własnego pomysłu.

Jedni przyklasną, drudzy postukają się w głowę. Bardziej obiecująco zapowiadają się już: spektakl inspirowany opowiadaniem Jarosława Iwaszkiewicza, wydanie baśni miejskich czy monodram muzyczny. Choćby dlatego że będą to realizacje wielokrotnego "użytku".

Ale nie w tym rzecz, bo stypendium to jawi się jak nic jako kiełbasa wyborcza. Rzucona zapobiegawczo, z pewnym wyprzedzeniem. "Skoro mamy już przerąbane u starszych, którzy byli w naszych komitetach honorowych, sięgnijmy po młodych" - wybrzmiało być może niczym "Eureka" w gabinetach magistratu.

Kiełbasa ta ma jednak podejrzanie krótki termin przydatności do spożycia. Po pierwsze stypendia "sygnuje" prezydent Łodzi, choć sto tysięcy nie z jej pensji rozdano, a z podatków wszystkich łodzian. Po drugie, w 2012 roku szerokie kręgi zatoczył strajk, do którego włączyły się galerie i muzea. Młodzi twórcy potrzebują bowiem nie jednorazowego zastrzyku na bieganie z kamerą wideo po peronie, ile rozwiązań systemowych, które zapewnią im normalne życie.

Co nam zostanie po owych stypendiach dla młodych zdolnych twórców, gdy ucichną już wszystkie pokrzykujące instalacje? Zdjęcie szczęśliwej prezydent Łodzi, rozdającej młodziakom tysiączki do rączki. Wprost bezcenne.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki