Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borelioza w Łódzkiem. Od początku roku zachorowało już prawie 300 osób

Redakcja
Borelioza szerzy się wśród mieszkańców województwa łódzkiego. Od końca kwietnia liczba chorych w naszym regionie wzrosła o ponad 200.

Od początku roku do 15 lipca wojewódzka stacja sanepidu odnotowała 286 przypadków boreliozy w naszym regionie. Kleszcze zaatakowały wyjątkowo wcześnie, a nawet 30 procent z nich jest nosicielem groźnych chorób, w tym boreliozy. Już rok temu chorych było dwukrotnie więcej niż w 2015 roku.

Pani Katarzyna chorowała na boreliozę, więc gdy jej 4-letni syn został pokąsany przez kleszcze, od razu zrobiła badanie. Chłopiec nie miał charakterystycznego wędrującego rumienia ani objawów choroby, dlatego nie poszła do lekarza pierwszego kontaktu, przypuszczając, że mógłby nie rozpocząć leczenia albo odmówić skierowania do specjalisty, a gdyby nawet takie skierowanie otrzymała, ten mógłby odmówić darmowego badania pod kątem boreliozy. Martwiła się jednak o syna, więc wysłała kleszcze usunięte z ciała chłopca do laboratorium.

**CZYTAJ TEŻ:

Łódzkie: Więcej kleszczy i boreliozy

**

- Wiedziałam, że nie zawsze przy boreliozie pojawia się rumień, dlatego lekarz mógłby zlekceważyć i uznać mnie za nadopiekuńczą mamę, nie chciałam też tracić czasu na stanie w kolejkach najpierw do POZ, a później do specjalisty, więc zadziałałam sama - mówi nam pani Katarzyna z Łodzi. Badania kleszcza w laboratorium nie refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia, płaci jedynie za badanie na potwierdzenie boreliozy zlecone przez specjalistę: zakaźnika, neurologa, dermatologa, reumatologa lub okulistę. Uprawnień do wystawienia takiego skierowania nie ma już lekarz POZ, zaś prywatne badanie kleszcza to koszt nawet 170 złotych. Kobieta wysłała dwa kleszcze do laboratorium we Wrocławiu. Kosztowało ją to w sumie 340 złotych.

- Badania potwierdziły, że kleszcze, które ukąsiły syna, nosiły boreliozę i z tym wynikiem poszliśmy już do lekarza - mówi mama chłopca.

Czy miała lepsze i tańsze wyjście?

Dr Piotr Krawczyk, zakaźnik ze szpitala im. Biegańskiego w Łodzi, przyznaje, że zanim organizm pokaże nam objawy choroby, może minąć nawet do ośmiu tygodni.

CZYTAJ TEŻ: Letnia plaga, czyli osy, komary, kleszcze

- Kleszcz jest brudny, więc jeśli pojawi się jakaś reakcja na skórze do 5-7 doby, to nie jest to rumień wędrujący. Rumień pojawia się mniej więcej od 7 doby do 8 tygodni w miejscu ukłucia i występuje u około 50 proc. osób - mówi dr Piotr Krawczyk.

Lekarz dodaje jednak, że zamiast wydawać 200 zł na badanie kleszcza, jeśli nie chcemy stać w kolejce do lekarza, możemy zapłacić 70 zł za badanie, które normalnie refunduje NFZ. Wystarczy przyjść do poradni.

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki