Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brazylia też nie zdążyła

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński
Euro 2012 w Polsce to jest czas prawdziwego karnawału, bo karnawał to odwrócenie obowiązującego porządku świata. A o tym, że cała Polska stanęła na głowie, przekonuje mnie nie tylko atmosfera święta, ale i lektura niektórych tytułów prasowych.

Są wśród nich takie, które bezustannie ględziły o euroniedoróbkach, a dziś są dumne z polskiej dumy. Sam się czepiałem, że obiecanej autostrady A2 przed Euro nie oddadzą. I choć nie oddali, to przejechać się da.

Można się zasmucać, że pół wieku potrzebuje kraj sam się określający jako nowoczesny do połączenia swojej stolicy porządną drogą z zachodnią granicą tego kraju. Można narzekać, że pięć lat od ogłoszenia przez Michela Platiniego, że z Ukrainą Polska będzie współorganizować europejski mundial, pokazało, że polska polityka i jakość zarządzania są nastawione na cel. Czyli, że gdyby nie Euro, to te piękne stadiony, autostrady, które zwyczajnie się Polakom należą za płacenie podatków, albo te piękne nowe dworce powstałyby za pięć, dziesięć lat albo nigdy.

Tacy już jesteśmy, że narzekać musimy, a mobilizują nas wyzwania, które zazwyczaj nadchodzą z zewnątrz. Ale dziś, gdy wielkie kopanie już się rozpoczęło, a ktoś ma potrzebę ględzenia, to niech lepiej zamilknie. Nie to miejsce, nie ten czas, przynajmniej póki karnawał trwa albo chociaż póki nasza reprezentacja jeszcze nie odpadła z Euro.

Nawet mistrz ględzenia, czyli Mariusz Błaszczak, ważny poseł PiS, swoje "Euro będzie organizacyjną porażką" wypowiedział tak jakoś cicho, bez przekonania, a nawet z pewną mordęgą w głosie. Zresztą, nawet gdyby poseł Błaszczak wywróżył prawdę o tym organizacyjnym fiasku Euro, to paradoksalnie może będzie to dobra wróżba na przyszłość. Nie wiadomo przecież jak długo (bo nie mamy już na widoku celu, jakim było Euro) będziemy czekać na połączenie stolicy naszego nowoczesnego kraju autostradą ze wschodnią granicą Polski.

Rząd Donalda Tuska przecież już udowodnił, że sukcesy wyraźnie go onieśmielają. Wygrać drugie z rzędu wybory w Polsce było kiedyś rzeczą niemożliwą. Tusk i Platforma to zrobili, a potem pokazali, że ten sukces ich przerósł, bo był sporym zaskoczeniem. Sztuka wyciągania wniosków z porażek jest jednak prosta jak futbol. Skoro Tusk powiada, że się na nim zna, to liczę, że na drugą część na przykład autostrady A2 poczekamy krócej niż pół wieku.

Ale żeby już absolutnie skończyć z tym euroględzeniem, przypomnę, że nawet na mundial sprzed ponad pół wieku jego gospodarze, czyli Brazylijczycy, nie wyrobili się z budową słynnej Maracany, stadionu, który przez długie lata był symbolem futbolu. Nikomu nie przeszkadzało, że gdzieś tam sterczy jakaś żerdź, majaczy rusztowanie albo nie ma wszystkich ławek. A my od Brazylijczyków jesteśmy nawet lepsi, bo nie dość, że jest na czym zagrać i kibicować, to na dodatek Polska jest przejezdna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki