Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budujmy obiekty sportowe

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Jacek Grudzień jest dyrektorem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego Grzegorz Gałasiński
Nie wiem na czym to polega, ale w naszym kraju często tak się dzieje, że im trudniejsze warunki do uprawiania sportu, tym lepsze wyniki osiągają nasi wyczynowcy. I takich przypadków jak złoty medal Zbigniewa Bródki można by wskazać sporo. Można nawet z powodzeniem lansować tezę, że zbyt dobre warunki często stają się przeszkodą do sukcesów w Polsce.

Wielkim powodzeniem cieszą się orliki. Gdyby od jakości obiektów zależała siła dyscypliny, to do reprezentacji już pukaliby "wychowankowie" orlików. A region łódzki, który ma najwięcej takich boisk w Polsce byłby piłkarską potęgą. A tak źle jeśli chodzi o poziom naszej piłki nie było chyba jeszcze nigdy.

Z siłą krajowego futbolu jest tak, że po losowaniu eliminacji mistrzostw Europy wśród kibiców panuje euforia, że wylosowaliśmy Gibraltar, bo to przeciwnik dla nas. Fakt, że dzięki orlikom możemy mówić o wzrastającej modzie na sport. Świadczy o tym choćby rosnąca sprzedaż sprzętu do gry w piłkę.

Po zimowej olimpiadzie czytam wypowiedzi, że cztery złote medale to zafałszowany obraz naszego sportu, bo poza garstką mistrzów nie ma nic. Tylko, że przez dziesiątki lat nie mieliśmy nawet tej garstki. Rozumiem rozżalenie Justyny Kowalczyk od której kibice oczekują, że nawet z kontuzją będzie zdobywała złote medale na kilogramy, a jeśli ma tylko jeden, to są pretensje. Nieuzasadnione biorąc pod uwagę fakt, że takiej mistrzyni w "królewskiej" zimowej dyscyplinie nie mieliśmy nigdy i długo mieć nie będziemy. Dlatego kochajmy Justynę Kowalczyk, bo wielką sportsmenką jest.

Gdy po trumfie Zbigniewa Bródki rozemocjonowany komentator wykrzykiwał apel, by zbudować w Polsce kryty tor łyżwiarski myślałem: Po co? Będzie tak jak z welodromem w Pruszkowie świecącym pustkami. Przekonywała mnie wypowiedź profesora Smorawińskiego, że lepiej garstce świetnych sportowców tworzyć warunki do treningów za granicą niż budować "nieekonomiczny" obiekt.

Potem po powrocie naszych łyżwiarzy posłuchałem w radiu ich trenera i moje myślenie zmieniło się zupełnie. Powiedział, że z takich obiektów jak skocznie narciarskie korzystają nieliczni, którzy potrafią to robić, a lodowiska służą sportowi masowemu. I chyba mimo małej liczby obiektów możemy mówić o modzie na łyżwy. Wystarczy zajrzeć w weekendy do Bombonierki, na retkińskie lodowisko lub do Manufaktury.

Trener mówił dalej, że mistrzom potrzeba toru tylko na cztery godziny dziennie, a później obiekt może żyć z rekreacji. Politycy deklarują budowę lodowiska dla panczenistów z prawdziwego zdarzenia, ale wielkim grzechem byłoby, gdyby nie upowszechniono łyżwiarskiej rekreacji. Bo jeśli tysiące Polaków zacznie traktować wyprawy na lodowisko jak stałą, a nie okazjonalną rozrywkę, to będzie większe osiągnięcie niż znalezienie godnych następców mistrzów z Soczi.

Rolkarze powinni zacierać ręce i szykować letnie imprezy, które mogą przyciągnąć mnóstwo ludzi. Bo nasi łyżwiarze, a szczególnie złoty medalista, to wspaniałe wzorce nie tylko dla dzieci, ale także dla rodziców i szansa na to, że zwalnianie dziecka z lekcji wf będzie niemodne i wstydliwe. I byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym latem tego roku spotykał rolkarzy, rowerzystów na trasach wokół Domaniewic, które pokonywał złoty medalista Igrzysk Olimpijskich. A tor łyżwiarski w Tomaszowie stanie się kolejną po Niebieskich Źródłach i Skansenie Rzeki Pilicy atrakcją turystyczną miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki