Widać wiele wody w Wiśle upłynęło od ostatniego poniedziałku. W poniedziałek, przypomnijmy, prezes Kaczyński otoczony wianuszkiem celebrytów ekonomii debatował o gospodarce, a politolodzy zastanawiali się, jak długo PiS jest w stanie utrzymać ton tak dobrze rokujący w sondażach. Okazało się, że trzy dni.
Ekshumacja Anny Walentynowicz wykazała, że jej ciało zamieniono z ciałem innej ofiary. Fakt bolesny natychmiast został zaprzęgnięty w machinę retoryczną, na końcu której jest zawsze wypowiadane bądź niewypowiadane słowo "zamach". Tu zamach został nawet wypisany - na biało-czerwonej fladze, którą ktoś uwznioślił ponowny pogrzeb Anny Walentynowicz.
Sprawa trumien doczekała się własnej sejmowej debaty, podczas której oczywiście doszło do jatki przy sali wypchanej po brzegi - aż żal bierze, że takim zainteresowaniem nie cieszą się posiedzenia, na których trzeba stanowić prawo.
Tuskowi ta sytuacja nie szkodzi, a względnie trudne położenie pozwala pokazać opanowanie i twarz może niedoskonałą (który to już raz premier przeprasza, "jeśli" kogoś skrzywdził), ale za to ludzką. Druga strona pokazuje demony, wyciąga z szafy upiory. Jarosław Kaczyński z hańbą na ustach wydaje się politykiem niezdolnym, by wykonać skuteczny marsz po władzę. Może więc jest źródło prawdy w pogłoskach, jakoby tej władzy w istocie już nie pragnął, a do spełnienia wystarczała mu pogoń za Tuskiem na czele wiernych wyznawców?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?