Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli z miasta Łodzi... Znani łodzianie, których nie ma już wśród nas

Anna Gronczewska
Pomnik na grobie Jacka Bieriezina, łódzkiego poety i działacza opozycyjnego
Pomnik na grobie Jacka Bieriezina, łódzkiego poety i działacza opozycyjnego Grzegorz Gałasiński
Znamy ich piosenki, filmy które nakręcili, w których zagrali. Nie wszyscy wiedzą, że wiele z tych znanych postaci jest związanych z Łodzią. Tu się urodzili, pracowali. Eugeniusz Bodo, Władysław Hańcza, Stanisław Sielański... Niektórzy spoczęli na łódzkich cmentarzach.

Zmarła pod koniec września tego roku Teresa Szmigielówna była jedną z największych gwiazd polskiego kina lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. A także jedną z najpiękniejszych aktorek tamtego okresu. Grała m.in. w "Pętli", "Eroice", "Celulozie". Z bliższych nam czasów możemy ją pamiętać z takich filmów jak "Mój rower", "Miasto z morza" czy "Jeszcze nie wieczór". We wszystkich biografiach Teresy Szmigielówny podaje się, że urodziła się 9 października 1929 roku w Kubalonce koło Tarnopola. Ale okazuje się, że już jako dziewczynka aktorka razem z rodzicami przeprowadziła się do Łodzi i zamieszkała na łódzkich Chojnach. W domu przy ul. Błękitnej.

- To niewielka uliczka odchodząca od ulicy Rzgowskiej, w pobliżu kościoła świętego Wojciecha - wyjaśnia łodzianin Kamil Nowicki, który był kolegą z młodzieńczych lat Teresy Szmigielówny. - Ten dom jeszcze stoi, ale już kto inny w nim mieszka.

W małym domu, który wybudowali przy ul. Błękitnej rodzice aktorki, Szmigielówna mieszkała z mamą, tatą i młodszą siostrą Krystyną. Jej ojciec był przedwojennym policjantem. Pan Kamil poznał Teresę Szmigielównę już po wojnie. Razem działali w harcerstwie. Pamięta, że bardzo troszczyła się o siostrę Krystynę, które potem zaczęła występować w "Mazowszu".

- Teresa studiowała już na pierwszym roku szkoły filmowej - wspomina Kamil Nowicki.- Była bardzo urodziwą, fajną dziewczyną. Ale też bardzo rzeczową, ciepłą. Nie była kochliwa, ale bardzo spokojna. Byłem nawet na jej dyplomowym przedstawieniu w Łodzi.

Po skończeniu szkoły filmowej Teresa Szmigielówna wyjechała z Łodzi. Występowała w Rzeszowie, Lublinie, a potem przez wiele lat w Warszawie. Jej mężem został Jerzy Pawłowski, jeden z najwybitniejszych polskich sportowców, mistrz olimpijski w szermierce na igrzyskach w Meksyku, w 1968 roku. Zdobył też trzy srebrne i jeden brązowy medal olimpijski. Porem władze PRL oskarżyły go o szpiegostwo na rzecz USA. Skazano go na 25 lat więzienia. Pawłowski spędził w nim 10 lat. Z tego małżeństwa Teresa Szmigielówna miała jednego syna, Piotra. Ostatnie lata życia aktorka spędziła w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Zmarła 24 września tego roku. Urna z jej prochami spoczęła na warszawskim cmentarzu wawrzyszewskim.

W połowie lat siedemdziesiątych minionego wieku Teresa Szmigielówna zagrała matkę Julka (Filip Łobodziński) jednego z bohaterów serialu "Stawiam na Tolka Banana". Na planie filmu spotkała łodzianina Jacka Zejdlera. Grał on tytułowego Tolka, ulubionego bohatera polskiej młodzieży lat siedemdziesiątych. Jacek Zejdler urodził się w 1955 roku w Łodzi. Jego ojciec był adwokatem, mama lekarzem. Chłopak skończył III LO im. Tadeusza Kościuszki, po maturze, którą zdał w 1973 roku, dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Już wtedy nie był anonimowy. Miał za sobą epizod w "Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa". Ale przede wszystkim wspomnianą tytułową rolę w serialu Stanisława Jędryki "Stawiam na Tolka Banana". Jeszcze na studiach związał się z łódzkim środowiskiem skupionym wokół Komitetu Obrony Robotników.

Po skończeniu szkoły filmowej Jacek Zejdler dostał etat w Teatrze im. Jaracza. Barbara Wałkówna, długoletnia aktorka tego teatru, wykładowczyni w szkole filmowej, dobrze zapamiętała Jacka z roli Gucia w "Ślubach panieńskich". Zagrał ją jeszcze na studiach. Był to jednocześnie jego dyplom.

- Pięknie zagrał tego w Gucia - wspomina aktorka. - Nie był za wysoki, ale na scenie był pełen wdzięku, bardzo zabawny. Prywatnie robił wrażenie człowieka spokojnego, z poczuciem humoru. Takiego, do którego uśmiecha się świat.

Aktor dalej współdziałał z łódzką opozycją. Tomasz Filipczak, działacz podziemia, mówi że Jacek był jednym z najwspanialszych ludzi, jakich spotkał na swojej drodze.

- Byliśmy ze sobą blisko, choć nie była to taka przyjaźń na śmierć i życie - dodaje. - Był fantastycznym, otwartym chłopakiem. Zawsze pomógł.

W 1979 roku Jacek Zejdler zagrał jeszcze w serialu Jerzego Hofmana "Do krwi ostatniej" Zbyszka Trepko, młodego chłopaka wstępującego do armii Zygmunta Berlinga. Ale ten rok nie był dla niego szczęśliwy. Stracił pracę w łódzkim Teatrze im. Jaracza. Akurat zmieniała się jego dyrekcja. Jana Maciejowskiego zastąpił Bogdan Hussakowski, który do Łodzi przyjechał z Opola. Zwolnił tylko jednego aktora z dotychczasowego zespołu "Jaracza". Tym aktorem był Jacek Zejdler. Dziś już trudno dociec, dlaczego stracił tę pracę. Tomasz Filipczak przekonuje, że były to powody polityczne.

- Wystawiano spektakl z czasów rzymskich, tytułu nie pamiętam - mówi Tomasz Filipczak. - Jacek z kolegami na ścianie sceny umieścił napis: KOR...

Jacek był rozczarowany tą decyzją. Z dnia na dzień pozostał bez pracy. Pomogli przyjaciele. Dwóch grało w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Zapytali ówczesnego dyrektora Bogdana Cybulskiego, czy przyjmie Jacka. Zgodził się. Tak we wrześniu 1979 roku Jacek Zejdler znalazł się w Opolu. Zaczął próby do "Wojny chłopskiej" Jonasza Kofty. Premiery nie doczekał...

O śmierci Jacka Zejdlera przez lata krążyły legendy. Mówiono, że Tolek Banan zginął w wypadku samochodowym. Pojawiały się informacje, że SB-ecy zrzucili go z mostu na Odrze, albo przejechali go autem. Inna z wersji mówiła, że związali aktora, wsadzili do śpiwora i odkręcili gaz. Jak było naprawdę? Bliski przyjaciel Jacka Zejdlera opowiada, że był ciągany na przesłuchania do UB, jednak jego zdaniem to co się stało, było konsekwencją splotu psychologicznych zdarzeń. Rok przed śmiercią Jacek ożenił się. Gdy wyjechał do Opola, jego żona została w Łodzi. Zaczęło się coś psuć. Bardzo to przeżywał.

- Wydawało się, że nie jest kruchy, ma dużo siły - twierdzi jego przyjaciel. - Optymistycznie myślał o swojej przyszłości zawodowej, życiowej. Coś jednak musiało w nim pęknąć.

Imprezę sylwestrową, na której witano nowy 1980 rok zorganizował dyrektor opolskiego teatru, Bohdan Cybulski. Jacek był na tym sylwestrze. Podobno doszło do jakiejś wymiany zdań między nim a dyrektorem. Obaj byli po alkoholu. Jacek wyszedł z imprezy. Wrócił do swojego mieszkania. Na ulicy równo zaparkował swojego fiata, tak by następnego dnia bez problemów nim odjechać. Jacka znaleziono 2 stycznia 1980 roku. Ktoś poczuł gaz wydobywający się z jego mieszkania. Leżał w śpiworze, przy otwartym piekarniku. Ponoć wcześniej wykręcił korki. Jacek Zejdler został pochowany w rodzinnej Łodzi, na cmentarzu przy ul. Szczecińskiej.

Andrzej Włast był jednym z najpopularniejszych twórców piosenek przedwojennej Polski. I dziś znamy takie przeboje jak "Tango milonga", "Całuję twoją dłoń, madame", " Już nigdy", "Gdy w ogrodzie botanicznym", "Jesienne róże". Autorem słów tych szlagierów był właśnie Andrzej Włast, rodowity łodzianin. Urodził się w naszym mieście 17 marca 1895 roku jako Gustaw Baumritter. Tutaj spędził dzieciństwo i lata młodzieńcze. Z Łodzi wyjechał, by zacząć w stolicy studia prawnicze. W Warszawie mieszkał do końca swego życia. Po wybuchu drugiej wojny światowej znalazł się getcie. Dariusz Michalski, znany dziennikarz muzyczny, w książce "Powróćmy jak za dawnych lat" napisał, że na przełomie 1942 i 1943 roku, dokładnej daty nikt nie pamięta, próbowano wyprowadzić Andrzeja Własta za mury getta. Ale gdy zobaczył strażnika, wpadł w panikę i zaczął uciekać. Podobno podczas tej ucieczki został zastrzelony. Inne źródła mówią, że wpadł w ręce gestapo i został zamordowany.

W Łodzi urodził się też jeden z najpopularniejszych aktorów przedwojennego kina, Stanisław Sielański. Wybitny komik, którego mogliśmy oglądać w niemal wszystkich międzywojennych komediach. Wystarczy wymienić chociażby "Papa się żeni", "Włóczęgów", "Zapomnianą melodię", "Ułana Księcia Józefa" czy "Manewry miłosne". Sielański, a właściwie Stanisław Nasielski, urodził się w Łodzi w 1899 roku. Tak jak Andrzej Włast wyjechał na studia do Warszawy i tam już został. Gdy wybuchła druga wojna światowa przez Rumunię dostał się do Francji, by stamtąd w 1941 roku wyemigrować do USA. Zamieszkał w Nowym Jorku. Tam zmarł nagle w 1955 roku.

Łodzianinem jest też inny wybitny polski aktor, Władysław Hańcza, niezapomniany Kargul z trylogii o Kargulu i Pawlaku. Urodził się w Łodzi 18 maja 1905 roku jako Władysław Tosik. Nazwisko Hańcza było jego pseudonimem artystycznym. Tosik pochodził z rodziny włókienników. Nic więc dziwnego, że gdy Władysław zdał w 1924 roku maturę w łódzkim Gimnazjum Humanistycznym im. ks. I. Skorupki w Łodzi, chciał studiować w Belgii włókiennictwo. Ale do wyjazdu za granicę nie doszło. Jednak Władysław Tosik ze studiów nie zrezygnował. Pojechał do Poznania, by na tamtejszym uniwersytecie studiować filozofię i polonistykę. Tam też zajął się aktorstwem. Studiował w poznańskiej Szkole Dramatycznej. W 1929 roku zdał egzamin ZASP i stał się aktorem. Grał w Poznaniu, Katowicach i oczywiście rodzinnej Łodzi. Ale jeszcze przed wybuchem wojny Władysław Hańcza wyjechał do Warszawy. Tam spędził okupację, przeżył Powstanie Warszawskie. Po jego upadku znalazł się w obozie pracy. Po zakończeniu wojny wrócił do Polski i występował w łódzkim Teatrze Wojska Polskiego. U jego boku na scenie pojawiała się żona Barbara Ludwiżanka. Ale w 1948 roku Władysław Hańcza znów pojechał do Warszawy. Tam mieszkał do swej śmierci w 1977 roku.

Eugeniusz Bodo to niewątpliwie jedna z największa gwiazd polskiego kina. Co prawda urodził się 28 grudnia 1899 roku w Genewie, ale dzieciństwo spędził w Łodzi. Jego ojciec, inżynier Teodor Junod, z pochodzenia Szwajcar, był właścicielem kilku łódzkich kin. Już w 1903 roku wynajął budynek iluzjonu przy ul. Piotrkowskiej 17, który należał do braci Krzemińskich. Zmienił nazwę tego kina na Teatr Iluzji Urania. W 1907 roku ojciec Eugeniusza Bodo wybudował okazałe centrum rozrywkowe Urania. Teodor Junod był tez właścicielem teatru "Variete" i kina objazdowego. Nie zachowało się wiele wspomnień z łódzkiego okresu życia Eugeniusza Bodo. Choć we wspomnieniach Ludwika Sempolińskiego możemy przeczytać, że Teodor Junod specjalizował się w prowadzeniu kabaretów, a czasem na scenie pojawiał się jego syn. Natomit Ludwik Starski wspominał, że Eugeniusz zadebiutował na scenie w Łodzi, gdy miał 10 lat. Wystąpił jako kowboj Bodo... Jeszcze w trakcie I wojny światowej Eugeniusz Bodo wyjechał z Łodzi i zaczął swą wielką karierę... Zmarł w radzieckim łagrze 7 października 1943 roku...

Łodzianinem jest też Ludwik Starski, scenarzysta takich przedwojennych filmowych hitów jak "Paweł i Gaweł" , "Jadzia", "Piętro wyżej". On też napisał scenariusz do "Zakazanych piosenek". Starski urodził się w Łodzi jako Ludwik Kałuszyner, 1 marca 1903 roku. Był dziennikarzem w redakcji "Ekspressu Wieczornego Ilustrowanego". Jego scenicznym debiutem był wodewil "Hallo łodzianki", wystawiony w łódzkim Teatrze Miejskim. Jeszcze na początku lat trzydziestych wyjechał do Warszawy... Po wojnie Starski na kilka lat powrócił do Łodzi. Mieszkał wtedy w kamienicy przy ul. Narutowicza 69 z żoną Marią Bargielską i synem Allanem. Po l atach Allan Starski odebrał statuetkę Oscara za scenografię do "Listy Schindlera" Stevena Spielberga. Ludwik Starski spędził w Łodzi tylko kilka powojennych lat. Wrócił do Warszawy, gdzie zmarł w lutym 1984 roku. Został pochowany na Powązkach.

W Łodzi w listopadzie 1913 roku urodził się znakomity aktor i reżyser Aleksander Bardini. Tu zaczynał swoją karierę. Grał w kwartecie smyczkowym i występował w żydowskim kabarecie "Ararat". Ale w 1932 roku wyjechał do Warszawy, by zacząć studia w Państwowym Instytucie Teatralnym.

Z Łodzi pochodzili też znakomicie pisarze, Kazimierz i Marian Brandysowie. Ich ojciec był właścicielem domu bankowego. W Łodzi kończyli gimnazjum, zdali maturę i wyruszyli na studia do stolicy. Takich ludzi, nieco już zapomnianych, ale związanych z naszym miastem, jest bardzo wielu. Niektórzy spoczywają na łódzkich cmentarzach m.in. Bogusław Mec, aktorzy: Ludwik Benoit, Bogusław Sochnacki, Leon Niemczyk, reżyser Wojciech Jerzy Has czy poeta Jacek Bierezin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki