Bar, który wystrojem nie zmienił się od pół wieku, stracił klientelę wraz z zamknięciem dworca Fabrycznego. Niedługo przestanie istnieć. Kamienica, w której mieści się, została już wysiedlona. Internauci skrzyknęli się na Facebooku, aby w piątek zjeść obiad w Oazie. Skrzyknęło się ich blisko siedmiuset. Przyszły tłumy, które pamiętają kultowe ziemniaki ze skwarkami, kluski śląskie i pączki lub racuchy sprzedawne z okienka od strony ul. POW. Dawniej był to jedyny lokal przy Fabrycznym, w którym można było zjeść. Dopiero pózniej pojawiły się budki z fast-foodem.
- W czasach studenckich to była prawdziwa oaza - wspomina Piotr Wojeciechowski. - Zawsze po zajęciach przychodziłem na obiad do oazy, a potem wsiadałem do pociągu na Fabrycznym i jechałem do domu pod Łódź. Później za każdym razem, gdy byłem na Fabrycznym, to stołowałem się w tym barze.
Facebookowy organizator wspólnego stołowania w Oazie, który pragnął pozostać anonimowy, namiawał internautów do zostawiania po 5 zł napiwków. - Panie, które obsługują. będą wniebowzięte, bo pewnie nigdy nikt nie zostawiał im napiwków - zachęcał. - Myślę, że ta akcja jest szansą, aby Oaza zdobyła trochę nowych, młodych klientów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?